Cichy chrobot dochodził z ust Olega. Zdawał się znów zakrztusić krwią spływającą z rozbitego nosa do gardła. W końcu zaniósł się teatralnym śmiechem łapiąc się ostentacyjne za korbol.
- Tak jest kurwa! - krzyknął rozweselony. - Bądźmy szczerzy, to musiało w końcu jebnąć. - powiedział do ogółu, po czym zwrócił się do dowódcy tego bajzlu - Jeśli chcesz zapytać pobitego, półprzytomnego pijaka i włóczęgę, którędy na szlak to to tak powiem ci. Ale powiem ci coś jeszcze. Wydaj rozkaz a efekt będzie zupełnie odwrotny. A wiesz dlaczego? Bo to nie jest armia. Masz zbieraninę szlamu! Pijaka, grajka, dwóch cwaniaczków i dwa zakute łby, którym też się wydaje, że trafili do pierwszego regimentu dupnastej kompanii jakiejś tam kurwa królowej. Komu chcesz rozkazywać? Ja się proszę o stryczek od ucieczki z koszarów pierwszego dnia! Samosądy, morderstwa i podważanie władzy były by karane podobnie, a za "wsadź sobie w dupę" do kapitana nasza ślicznotka w prawdziwej armii sama miałaby w dupie.
Frietz w końcu opanował histeryczny śmiech - Ja na prawdę nic do ciebie nie mam, ale nie próbuj rzeczy niemożliwych, bo mogą się nie udać. A skoro nawet zacny Galvinson postanowił sobie mnie spizgać, a zakładam też, że rozkazu, ani pozwolenia nie było, to znaczy, że nawet on wie, że to nie jest armia, bo w takiej dostałby za to baty, albo karcer.
Oleg wstał i spojrzał na kowala - Czyli albo jest idiotą, albo nas ma za idiotów. Bo albo wszyscy udajemy żołnierzy albo wcale się nie bawimy. Czy się mylę?... - zapadła cisza, a Frietz wpatrywał się w zasłoniętą twarz krasnoluda mimo, że sam wciąż nie widział najlepiej przez przymrużone, napuchnięte powieki. W powietrzu zawisło nieme "i co z tym teraz zrobisz?".
Ostatnio edytowane przez Morel : 12-12-2018 o 11:58.
|