Galeb będący w połowie pakowania swoich rzeczy i zarzucania ich na grzbiet przystanął na sekundę.
W końcu Frietz wykazał się błyskiem rozumu, o który krasnolud go nie podejrzewał. I dużo dosadniej wyjechał do von Grunnenberga to co sam powiedział wcześniej, a zostało zignorowane przez śniącego o dupie jaśnie jej kurewskiej-mości Księżnej-Elektorce. - Za idiotę mam tu tylko jednego człowieka. - rzekł spokojnie - Człowieka, na którym ciąży krasnoludzka klątwa i gdybym w dzielnicy krasnoludzkiej w biały dzień poraził go z kuszy to co najwyżej wszyscy w koło by się oburzyli czemu marnuję dobry bełt. Ten człowiek ponoć dowodzi tą ekspedycją.
Gdy skończył mówić wrócił do pakowania się. Widząc, że gęstwina tylko niebezpiecznie się porusza, a nie próbuje rozwalić chatki, kowal pospiesznie zebrał rzeczy, założył pancerz i wyszedł na zewnątrz. |