Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 07:55   #14
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Reszta dnia aż do popołudnia upłynęła mu dość zwyczajnie - przede wszystkim wykąpał się, nabalsamował swoje ciało pachnącymi maściami, poćwiczył grę na instrumencie, by na koniec ubrać się, uczesać i umalować tak, by ani Kanako, ani żadna inna gejsza nie miała doń zastrzeżeń. Ostatni posiłek miał podać z samą geiko. Sakiko przekazała mu by zabrał z sobą instrument, gdyż potem rozpocznie się już przyjęcie.
Tym razem to Orochi podawał tace, ale nawet za drzwi widział, że nastroje w pomieszczeniu nie należą do najprzyjemniejszych. Atmosfera była tak gęsta, że wydawało się, iż dałoby się ją kroić nożem. Kyomasa siedział wyraźnie spięty ze wzrokiem utkwionym w czarce postawionej przez Kanako. Gdy tylko Orochi wkroczył do pomieszczenia, odezwał się Ashikaga.
- Jesteś Hano! - Oczy wszystkich zwróciły się w stronę gejszy. Dwie pary wyrażały zupełnie skrajne odczucia. Kyomasa spojrzał na niego tęsknie, a Kanako… Hana był niemal pewny, że najchętniej by go teraz zabiła. - Zagraj proszę dla nas i zaśpiewaj.
W duchu Orochi zaklął brzydko, lecz na jego twarzy nie pojawił się żaden, nawet najmniejszy grymas. Gejsza skłoniła głowę uprzejmie i uśmiechnęła się delikatnie - nie za bardzo, by nie obrazić spiętych biesiadników.
- Oczywiście, mój panie. Czy masz jakieś konkretne życzenia? - zapytała Hana, zajmując miejsce na podeście. Tylko przelotnie zerknął przy tym na Kyomasę, ani na moment nie wychodząc jednak ze swej roli.
- Proponuję coś o zwycięskiej bitwie. - Ashikaga rozsiadł się wygodnie przez co niechcący oparł się o Kyomasę. Ten wyraźnie się spiął. Na szczęście syn shoguna przyjął też sake od Kanako, co choć na chwilę zmyło nieprzyjemną minę z jej twarzy. - Moi towarzysze rozsiewają potworny defetyzm i chyba potrzebują nieco inspiracji.
Po chwili namysłu Orochi wybrał spokojną i długą pieśń o Kiyomorim z rodu Taira, który podczas walk między stronnictwami cesarskimi, opowiedział się po stronie cesarza Go-Shirakawy, tak samo jak konsekwentnie poparł władcę także trzy lata później podczas kolejnych rozruchów w Kioto. Był on wszak uważany nie tylko za świetnego stratega wojskowego, ale przede wszystkim przykład lojalnego wykonawcy, który nigdy nie dał się skusić wichrzycielom i zawsze stał po stronie swego pana.
Zarówno Ashikadze jak i Kyomasie utwór wyraźnie przypadł do gustu, choć ten drugi ukrył uśmiech za czarką z sake. Wszyscy słuchali Hany, choć od strony urzędnika, którego podsłuchiwał ostatnio Orochi dobiegło ciche chrząknięcie. Występ został nagrodzony oklaskami.
- Hano chodź tu do nas. - Głos Ashikagi przerwał ciszę po oklaskach i zapoczątkował rozmowy, które już po chwili wypełniły salę. Kanako widząc, że inna gejsza jest proszona do pomocy, musiała się odsunąć i zająć pozostałymi gośćmi. Orochi czuł jej wzrok na sobie i z jakiegoś powodu wywoływał on w nim nieprzyjemny dreszcz. - Piękny utwór, wspaniałe wykonanie.
- Dziękuję, to zaszczyt, panie. To Kanako-san mnie nauczyła tej pieśni - wskazała gestem koleżankę. Oczywiście było to bujdą, ale Orochiemu bardzo zależało, by starsza koleżanka nie widziała w nim konkurencji mimo tego... co właśnie się działo.
- To bardzo miłe z jej strony. - Ashikaga powiedział to tak, że Orochi nabrał pewności i fakt od kogo geisha zna pieśń niezbyt go interesuje. - Udało mi się co nieco wyciągnąć z naszego drogiego Kyomasy.
Samuraj prawie zakrztusił się pitym właśnie sake.
- Panie…
- Przyznam się, że poprosił mnie o pewną bardzo bolesną dla mnie rzecz. - Mina syna shoguna nie wskazywała na to by owa “rzecz” rzeczywiście aż tak go zmartwiła.
Hana posłała ciepły uśmiech do samuraja, by utwierdzić młodego Ashikagę, że faktycznie coś między nimi jest, po czym skłoniła się przed synem szoguna.
- Czy mogę spytać, co to za rzecz, mój panie?
- Zażyczył sobie ciebie dla siebie. - Przez chwilę Ashikaga wydawał się niesamowicie poważny, ale po chwili roześmiał się i zaklaskał. - Co zrobiłaś? Wiesz, ile kobiet ten drań odrzucił?
Kyomasa potarł twarz wyraźnie zrezygnowany. Z pewnością nie chciał by ta rozmowa przebiegła w ten sposób i to publicznie.
Orochi udał zawstydzenie, spuszczając skromnie oczy.
- To najwspanialsza pochwała, mój panie. Myślę jednak, że nie zrobiłam nic specjalnego, po prostu... starałam się go uszczęśliwiać. Cieszę się więc niezmiernie, że te wspólne chwile były mu miłe, jako że i dla mnie... były bardzo przyjemne.
Ashikaga chwycił jedną z wolnych czarek i podał ją gejszy.
- Nie wymkniesz mi się bez odpowiedzi. Co takiego trzeba zrobić by uwieść mego ochroniarza? - Syn samuraja zaczekał aż geisha przyjmie czarkę i dał jej znak by sobie nalała.
- Panie.. To chyba nie jest odpowiedni temat. - Kyomasa starał się jakoś wybrnąć z sytuacji ale chyba jedynie podjudził Ashikagę.
- Och wszystkim przyda się nieco odprężenia, a słuchanie o podbojach dzielnego wojownika może tylko takie być. - Starszy mężczyzna wziął swoje sake i upił łyk. - Lepsze to niż słuchanie tych wszystkich spiskowych teorii.
Teraz Hana wyczuła, że syn shoguna ukrywa zdenerwowanie. Cokolwiek się wydarzyło za zamkniętymi drzwiami nie było pozytywne.
Gejsza uśmiechnęła się delikatnie, przepraszająco.
- Obawiam się panie, że nawet tobie nie powinnam zbyt wiele zdradzić. Pan Kyomasa jak i każdy nasz klient ma prawo czuć się swobodnie w naszym towarzystwie właśnie dlatego, że potrafimy zachować dyskrecję. Ja po prostu słuchałam. Nie tylko jego słów, ale także tego co mówiły mi jego oczy, dłonie, gesty…
- Hana dała mi wszystko czego potrzebowałem. - Kyomasa wtrącił się w dyskusję wyraźnie starając się ją uciąć.
- A mi nie wypada odmówić, prawda? - Ashikaga uśmiechnął się do swojego samuraja.
- To nie jest tak, Panie…
Syn shoguna uciął wypowiedź ruchem dłoni i skupił wzrok na Hanie. Orochi czuł niemal jak oczy starszego mężczyzny przeszywają go na wylot. Odzierają z odzienia i wyciągają na wierzch wszystkie sekrety. Szybki rzut okiem na salę sprawił, że gejsza zorientowała się, że są obserwowani. Kanako cały czas zerkała w ich kierunku polewając jednemu z gości.
- Zgodzę się jeśli zaśpiewasz na moim przyjęciu. - Ashikaga uśmiechnął się, choć z jakiegoś powodu owy grymas nie wydawał się być miły.
- To będzie dla mnie ogromny zaszczyt, miłościwy panie, choć nie wiem czy na niego zasługuję. Kanako-san z pewnością ma lepszy głos…
- Nie wydaje mi się. - Hana zobaczyła w oczach Ashikagi błysk. - Ale możemy to sprawdzić. Zaśpiewacie obie, po zwrotce. - Obrócił się w stronę geiko. - Proszę poproś pozostałe dziewczęta.
Kanako obrzuciła Orochiego nienawistnym spojrzeniem i opuściła pokój. Chłopak przełknął ślinę. Chciał tylko pomóc. Co jednak miał robić? Ukłonił się zgrabnie i ruszył na scenę, by tam sprawdzić strojenie instrumentu.
Geiko wróciła po chwili i ze swoim instrumentem zajęła miejsce obok Orochiego. Pozostałe dziewczęta zaczęły usługiwać gościom.
- Zaśpiewajcie jeszcze raz pieśń o Kiyomorim z rodu Taira. Po zwrotce. - Ashikaga pozwolił jednej z maiko dolać sobie sake i wyraźnie już cieszył się na ten pojedynek. Kanako powinna zacząć jako starsza.
Orochi usłyszał pierwsze nuty. Geiko bardzo dobrze grała na instrumencie jednak jej głos choć piękny nie miał w sobie tyle mocy co jego. Orochi wiedział o tym i choć miał ochotę przez chwilę, by celowo zachrypnąć, uznał, że byłaby to obraza dla gościa, który przecież już słyszał jego śpiew. Zaprezentował więc drugą zwrotkę z pełnym zaangażowaniem. Podobnie jak każdą kolejna, którą miał wykonać.
Gdy obie gejsze zakończyły występ, rozstrzygnięcie było aż nazbyt oczywiste.
- Wybacz Hano, ale nadal utrzymuję, że śpiewasz najpiękniej. - Ashikaga uśmiechnął się do Orochiego. - A jeśli zgadzasz się wystąpić… - Spojrzał wymownie na Kyomasę, urywając zdanie w tym momencie. Samuraj przytaknął i uśmiechnął się Hany.
Maiko kątem oka zobaczyła jak dłonie Kanako zacisnęły się na gryfie instrumentu, tak że aż pobielały jej kłykcie.
- Dziękuję mój panie, to będzie dla mnie zaszczyt - Orochi wykonał głęboki ukłon, starając się nie przejmować geiko.
Ashikaga poklepał miejsce obok siebie, dając znak by Hana znów do nich dołączyła i Kanako nie pozostało nic innego jak zająć się pozostałymi gośćmi. Gdy Orochi zajął miejsce i uzupełnił czarki Ashikagi, Kyomasy i urzędnika, który się do nich przysiadł, pozostałe maiko przystąpiły do występu. O dziwo samuraj po tym nietypowym rozpoczęciu przyjęcia niezbyt zwracał uwagę na gejszę. Prowadził cichą dyskusję z mężczyzną, który brał udział w dyskusji, zasłyszanej rano przez Hanę.
Gejsza również zajęła się swoimi obowiązkami, dbając przede wszystkim o to, by czarka syna shoguna nigdy nie była pusta. Jednocześnie Orochi łowił dyskretnie słowa, które przy nim padały, gdy obsługiwał przydzieloną trójkę gości.
Z tego co udało mu się wyłapać urzędnik kłamał Kyomasie, a przynajmniej zatajał pewne informacje. Mówili o jakiejś zbliżającej się potyczce, urzędnik twierdził, że samuraj miał poparcie… nagle Ashikaga przysunął się do Hany korzystając z tego, że jego ochroniarz jest zajęty czymś innym. Dłoń starszego mężczyzny spoczęła delikatnie na udzie gejszy.
- Nawet teraz nie zdradzisz mi jakiegoś sekretu mojego ochroniarza? - Uśmiechnął się konspiracyjnie do Orochiego. Przysunął się tak, że Hana wyczuł jego okraszony alkoholem oddech. - Może jednak wolałabyś znaleźć się pod moją opieką?
Gejsza spuścił wzrok szczerze onieśmielony.
- Mój panie... jeśli to ma być test lojalności... Jestem szczerze wdzięczna za zainteresowanie, które mi okazujesz, ale... na twoje polecenie miałam się wczoraj zająć panem Kyomasą i zrobiłam to najlepiej, jak potrafiłam. Dopóki więc nie zwolnisz mnie z tej opieki lub on sam mnie nie odrzuci... ja go nie opuszczę. Obiecuję.
Ashikaga odsunął się nieco, ale nie zabrał dłoni.
- Wobec tego zaopiekuj się nim. - starszy mężczyzna obejrzał się na rozmawiającego z urzędnikiem samuraja. - Kyomasa… Narady się już skończyły.
Wojownik nieco zbity z tropu przerwał rozmowę i odprawił swego rozmówcę dłonią.
- Wyjdź na chwilę i się przewietrz. Nic mi się nie stanie. - Ashikaga poklepał Orochiego po udzie. - Hana cię nieco oprowadzi. Obojgu wam to dobrze zrobi.
Ten gest sprawił, że chłopakowi szkoda się zrobiło syna szoguna. Wstając, delikatnie pogładził jego dłoń.
- Dziękuję panie. Postaram się ciebie nie zawieść. - szepnął, po czym odszedł kilka kroków, by zaczekać na samuraja.
Kyomasa wymienił kilka uwag z Ashikagą i po chwili wezwał jednego z pilnujących korytarza ludzi by zasiadł niedaleko starszego mężczyzny. Dopiero po tym dołączył do Hany. Oboje opuścili salę odprowadzani przez liczne oczy zarówno gości jak i gejsz.
- Coś się stało? - Samuraj odezwał się gdy już wyszli do ogrodu. Cały czas zerkał za siebie jakby spodziewał się, że jednak zostanie przyzwany z powrotem.
- Nie wiem. Chyba... chyba pan Ashikaga trochę ci zazdrości. A jednocześnie chce, byś był zadowolony. Musi bardzo cię lubić. - szepnął ze spuszczonymi oczami Orochi idąc pod ramię z wojownikiem.
- Z jakiegoś powodu cały czas podkreśla, że jest dłużny. - Kyomasa skupił spojrzenie na Orochim. - Pragnie ciebie… jako kobiety.
Hana tylko spuścił niżej głowę.
- Dlatego nie może... to byłby skandal. A czy on podejrzewa... no wiesz, ciebie... mój panie?
Kyomasa zmieszał się nieco. Poprowadził Orochiego w głąb ogrodu.


Jak na razie wyglądało jakby znał to miejsce dużo lepiej niż gejsza.
- Liczę na to, że nie. Radzę sobie z kobietami… - Westchnął ciężko. - … wszystkimi, które mi podesłał.
Hana pogładził jego ramię, po czym delikatnie ujął dłoń w geście wsparcia.
- Piękną mamy pogodę dziś, prawda? - zmienił temat na bardziej niezobowiązujący.
Samuraj przytaknął i zatrzymał się. Orochi zobaczył jak mężczyzna przymyka oczy i bierze głębszy oddech. Gdy spojrzał na gejszę ponownie uśmiechał się już, niemal tak jak o poranku.
- Tak to piękny dzień. - Widać było, że z ulgą przyjął zmianę tematu. - Czy mile go spędziłaś?
- Nie tak miło jak teraz, ale nie narzekam - powiedział Orochi odwzajemniając uśmiech. Nagle jakby o czymś sobie przypomniał. - Czy to przyjęcie, na którym mam śpiewać... odbędzie się tutaj, czy... w siedzibie szoguna?
Na samą myśl Hana poczuł jak nogi pod nim miękną ze strachu.
- W pałacu Ashikagi… Yoshiteru. - Samuraj wskazał w stronę opuszczonego przez nich budynku. - Ale mój Pan bardzo liczy, że jego ojciec się pojawi.
- Ro... rozumiem. - zająknął się nerwowo Orochi.
- Czy coś cię niepokoi? - Kyomasa delikatnie ujął policzek Orochiego swoją silną, nieco szorstką dłonią. - Na pewno wspaniale wystąpisz.
Czując jego dotyk, chłopak zarumienił się.
- Boję się, że jeśli... jeśli za bardzo będę zwracać na siebie uwagę, ktoś... w końcu mnie wyda - zrobił znaczący gest podbródkiem w stronę sali, gdzie gejsze obsługiwały pozostałych gości.
- I jak zamierzasz zapobiec zwracaniu na siebie uwagi? - Dłoń Kyomasy przesunęła się nieco i jego palce wsunęły się w perukę Orochiego.
Hana nieśmiało przytulił się do niego.
- Nie wiem. Chciałbym... chciałbym żeby pan Ashikaga poświęcał mi mniej uwagi. Choć to jednocześnie wielki zaszczyt i bardzo się cieszę... ale jednak w mojej sytuacji... - zakończył westchnieniem, wtulając twarz w szyję samuraja.
- W jakiej sytuacji? Jesteś gejszą. To normalne, że występujesz.- Szept Kyomasy rozbrzmiał tuż przy uchu Orochiego.
Chłopak zamruczał cicho.
- Jestem gejszą z sekretem. - podpowiedział.
- Tak ale toż występ tego nie zdradzi, prawda? - Samuraj delikatnie odsłonił ramię Hany i ucałował je tuż poniżej linii makijażu.
Gejsza przeciągnął się zmysłowo, wtulając plecami w kochanka i odchylając lekko głowę, by wyeksponować szczupłą, łabędzią szyję.
- Występ nie, ale... cóż, może to dziwne, ale w naszym fachu też zdarzają się pojedynki. Nie na miecze, lecz na słowa, szepty. Wystarczy, że ktoś, kto zna mój sekret, wyjawi go panu Ashikagawie lub... temu starowi, z którym rozmawiałeś. Dlatego wolałem zawsze trzymać się z tyłu, obsługiwać klientów, którzy... i tak nie byliby zainteresowani innymi gejszami. Nie byłem więc dla nich konkurencją... aż do teraz.
- Teraz możesz być mój… jeśli chcesz. - Samuraj ucałował delikatnie szyję Orochiego. Jego usta były gorące i chyba tylko makijaż powstrzymywał go przed bardziej namiętnym pocałunkiem. Jednak nic nie przeszkadzało by jedna z dłoni samuraja powędrowała ku pośladkowi gejszy i zacisnęła się na nim zachłannie przez wszystkie warstwy ubrania. - Każdy ma jakiś sekret… jeśli ktoś zagrozi wydaniem twojego, ty powinieneś się mu odwdzięczyć.
Orochi przysunął się bliżej, tak że jego udo oparło się o udo samuraja. Spojrzał na niego, przygryzając lekko wargę.
- Panie... ktoś taki jak ja nie ma prawa do marzeń, ale jeśli bym mógł... ty byłbyś ich ziszczeniem. - wyszeptał zmysłowo do ucha Kyomasy.
- Obiecałeś mi przyjemny wieczór… obiecaj kolejne, a ja może stanę się bardzo zachłannym klientem. - Samuraj wsunął udo pomiędzy nogi Orochiego.
- Dobrze, wiesz, że ciężko ci się oprzeć... - Hana mówił szczerze, czując jak w jego podbrzuszu rozpala się ogień, który postawił jego męskość w stan gotowości. Choć kochanków dzieliły materie ich odzienia, Orochi zaczął ocierać się przyrodzeniem o udo napierającego samuraja.
- Z tego co zauważyłem… wiesz, że jednej osobie bardzo skutecznie się to udaje. - Kolejny pocałunek nieco zepsuł makijaż gejszy, teraz rozmazując go tuż pod uchem. Hana poczuła na swych plecach charakterystyczne wybrzuszenie. - Czy jest jakieś miejsce, które chciałabyś mi pokazać… albo zobaczyć?
- Cóż... posprzątałem moją sypialnię... może... chcesz zobaczyć ją za dnia? - to była bardzo słaba wymówka, ale po prawdzie nie trzeba było chyba lepszej. Orochi czuł jak ogień pali jego lędźwia, jak jego członek nabrzmiewa od soków i samo wspomnienie ubrudzonego nimi brzucha kochanka sprawiało, że chłopakowi kręciło się w głowie.
- Z chęcią. - Kyomasa wypuścił Orochiego ze swoich objęć.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline