Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 19:36   #32
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Czysta i pachnąca, dotarła do umówionego z Siri miejsca na czas. Była nawet przed ciemnoskórą, która do karczmy weszła z przerzuconym przez ramię niewielkim workiem i rozwichrzonymi włosami. Pomachała z uśmiechem Lei, szybko pokonując dzielący je dystans.
- I jak? Wyszalałaś się? - zapytała.
- Nie do końca, chyba w przeciwieństwie do ciebie - zauważyła z uśmiechem.
- Skąd takie śmiałe przypuszczenia?
- Po… energii w twoim wyglądzie i zachowaniu.
- Chcesz zasugerować, że wyglądam na zmęczoną? Oj, bo się obrażę! A chciałam cię zabrać do takiego fajnego sklepu…
- Wręcz odwrotnie. Ja po robieniu tego zawsze mam więcej energii - wyszczerzyła się.
- Robieniu czego? Zakupów? - udała, że nie zrozumiała intencji koleżanki.
- Już nie udawaj, cnotki z siebie nie zrobisz w moich oczach - pokazała język do Siri.
- No dobrze, dobrze. To jak? Idziemy? - odwróciła się ku drzwiom.
- Jasne - Lei poderwała się od razu i ruszyła za koleżanką.
Popołudniowy skwar trochę zelżał, a kąpiel dobrze orzeźwiła rudowłosą. Siri też była całkiem energiczna, dzięki czemu spacer miał żwawe tempo. Droga też była już dziewczynie znana z poprzedniej próby zaprowadzenia Lei do Farukha. Żeby jednak wszystko minęło jeszcze szybciej, starsza koleżanka postanowiła zwyczajnie porozmawiać.
- Takie babskie wyjście musi się składać z ploteczek - zagaiła. - O czym byś chciała poplotkować?
- Oh, ciężko zdecydować się na jeden temat - zachichotała. - Na pewno o akademii. Ciągle tak niewiele jeszcze o niej wiem! A muszę poznać zanim mnie wywalą za brak opłacenia semestru.
- Nie stresuj się tak tym. To jeszcze pierwszy się dobrze nie zaczął. Na pewno znajdzie się jakaś okazja - pocieszyła ją koleżanka. - A o akademii można dużo plotkować. Wiesz, że była kiedyś nawiedzona? To dawna siedziba licza.
- Łał, są jeszcze nie odczarowane miejsca? - z taką rewelacją Lei od razu porzuciła temat pieniędzy na semestr. - Strasznie lubię wszelkie tajemnice. Strasznie dużo z tym zwykle kłopotu, bo pcham się tam gdzie nie powinnam.
- Podobno na ostatnich piętrach głównego budynku materializują się czasem nocami duchy - pokiwała głową. Może żartowała sobie z pierwszaczki, ale nie wykluczone, że mówiła prawdę. - To chyba jeden z powodów, dla którego lady Aurorze udało się założyć tam swoją szkołę. Licze nie mają dobrej opinii.
- Nie dość, że nie mają, to nasza magia również - z przekąsem zauwazyła rudowłosa. - Co się stało z samym liszem?
- Został zniszczony w trakcie Plagi Czarów. No wiesz, kiedy wszystkie czary przestawały działać, to trudno było istocie trzymającej się przy życiu wyłącznie dzięki magii przetrwać - zaśmiała się.
- Chyba, że wymyślił sposób jak przetrwać i teraz chowa się gdzieś pod zamkiem - rozmarzyła się Lei.
- Lepiej nie. Jakbyś się nie uśmiechała i nie kręciła tym słodkim tyłeczkiem, to pewnie po prostu by cię zabił. Już wolę duchy, najwyżej cię trochę nastraszą.
- No wiem, wiem - westchnęła. - Ale to i tak ciekawa historia. Wiesz coś więcej o lady Aurorze?
- No cóż, plotki. Bardziej prawdopodobne, jak to że dorównuje mocą Starszym, ale nie przyjmą jej do rady, bo nie jest czarodziejką. I takie trochę mniej, że była niewolnicą smoka w poprzednim świecie - to ostatnie wyszeptała Lei na ucho.
- To pierwsze brzmi bardziej wiarygodnie niż drugie - przyznała Lei. - Ale bardzo mi się podobało jak pobudzała mnie, kiedy ją pierwszy raz spotkałam…
- Yhmm… Bardzo lubi osobiście szukać kandydatów i kandydatek. Co ci zrobiła? - spytała zaciekawiona.
- Mi niestety nic - Lei była tym naprawdę zawiedziona. - Ale ujeżdżała swojego asystenta tuż przed moimi oczami.
- Mhmm… Presmer - skinęła głową. - Jeden z najlepszych adeptów Akademii. Nie prowadzi zajęć, ale podobno jest bardzo utalentowany… i świetnie się pieprzy. Brał mnie na oczach rektorki i myślałam wtedy, że odlecę. Oczywiście jako rozwiany popiół, bo myślałam, że się spalę ze wstydu - uśmiechnęła się do swoich wspomnień. - Byłam wtedy taka niewinna.
- Oh za to jaką miałaś inicjację, nie to co ja ze swoją ręką - Lei objęła koleżankę. - Ja chyba nigdy nie byłam niewinna, tylko tak wyglądam. To pewnie rodzinne. Albo przez rude włosy.
- Rodzinne mówisz? - zerknęła na nią z ukosa. - A dużo masz takiej rudej rodzinki? Może powinnam ich poodwiedzać i sprawdzić?
- Rudy to po mamie, ale jeśli chcesz sprawdzać to będę chciała patrzeć! Mam trochę rodzeństwa.
- No wiesz… ja tylko żartowałam - odparła na takie słowa, wyraźnie zdziwiona. Odzyskała jednak rezon i dodała. - Chciałabyś patrzeć, jak pieprzę się z twoim bratem?
- Pewnie nie miałabym nic przeciwko. Jestem dziwna. Takie wychowanie - mrugnęła, dając znać, że z tym ostatnim przynajmniej trochę przesadza. - Myślałam, że wolałabyś moją mamę.
Siri aż zwolniła.
- Żartujesz? - przyjrzała się uważnie Leilenie. - Kurczę, ty wcale nie żartujesz. Jesteś cudownie perwersyjna - zaśmiała się.
- Kiedy się widzi rodziców robiących takie rzeczy, to nie można zostać normalną - wzruszyła ramionami, przytulając się do Siri.
- O nie, to jest zbyt ciekawe bym przestała pytać. Jakie rzeczy? - ciemnoskóra świetnie się bawiła.
- Seks oczywiście - w ustach Lei brzmiało tu zupełnie naturalnie. - Z różnymi osobami - dodała, szczerząc się wesoło.
- I robili to na twoich oczach?
- Pewnie - zachichotała. - Gdyby tylko wiedzieli, że patrzę!
- Ah taaak - Siri klepnęła się w udo. - Podglądałaś. A ja już myślałam, że masz naprawdę zboczoną rodzinkę.
- No mam, bo bardzo często to nie ze sobą to robili.
- Ktoś by powiedział, że to normalne, że członkowie rodziny wolą się kochać z kimś spoza rodziny. No bo to jedna rzecz, gdybym ja całowała twoją mamę, a zupełnie inna, gdybyś ty to robiła.
- A gdybyśmy robiły to obie? - spytała ciekawie rudowłosa.
- Czy ty chcesz, żebym ja nie mogła spać przez dekadzień? - zachichotała, pochylając się Leilenie nad uchem i szepcząc cicho. - Wiele bym oddała, żeby zobaczyć jak liżesz cipkę własnej matce.
- Oh… - zaczerwieniła się mocno Lei. - Chcesz pojechać ze mną do mojej rodziny w jakiejś przerwie od nauki? - podjęła rękawicę.
- Dla takich perwersji? Pewnie - stwierdziła zupełnie serio. - A myślałam, że to ja mam dziwne fantazje.
- To teraz mi opowiedz coś o nich! - podchwyciła od razu.
- No i poparz, jaki pech. Akurat dotarłyśmy na miejsce - wskazała na nie rzucającą się w oczy chatkę w nie najlepszej dzielnicy. - Ale ponieważ tak mnie podnieciłaś swoimi wyznaniami, obiecuję ci też opowiedzieć co mnie kręci, jak będziemy wracać - pacnęła się lekko dłonią w czoło. - No i masz, tak mnie zagadałaś, że nie powiedziałam ci najważniejszego. Farukh jest handlarzem z Calimshanu i można u niego dostać komponenty do czarów znacznie taniej niż w specjalistycznych kramach. Tylko widzisz, nie dość że jest obcokrajowcem, to jeszcze jest diablęciem.
- Oh, to dlatego mnie tak ostrzegałaś wcześniej - Leilenę ta informacja bardziej pobudziła niż przestraszyła. - Nigdy nie poznałam żadnego.
- To zaraz poznasz - ruszyła do drzwi, ale zatrzymałą się w pół kroku i odwróciła ku koleżance. - Pamiętasz jak mówiłam, że są osoby z którymi flirtuję i takie, które chcę, żeby mnie szanowały? Farukh należy do tej drugiej kategorii. Dostarcza dobra, ja płacę. Bez żadnych obściskiwanek - powiedziała poważnie.
- Jasne, potrafię być poważna i dorosła - tym razem mówiła poważnie. - Tylko nie robię tego kiedy nie muszę, bo to nudne.
- W porządku.
Diablę chyba przyciągało klientów pocztą pantoflową, bo jego chatka nie miała nawet żadnego szyldu. Tuż za krótkim korytarzykiem otwierał się spory pokój zastawiony półkami. Za ladą stał sam właściciel. I wyglądał zupełnie inaczej, niż ktokolwiek, kogo Leilena widziała w swoim życiu. Jego skóra była tak czerwona, jak policzki Lily gdy była najbardziej zawstydzona. Długie, szpiczaste uszy przypominały trochę elfie, choć brakowało im… elegancji? Przede wszystkim nie dało się jednak przegapić rogów. Wyrastały mężczyźnie z czoła rozchodząc się w tył, wzdłuż czaszki. Po prostu wyglądał jak diabeł z opowieści.


- Dzień dobry, Farukhu - przywitała się Siri. - Przyprowadziłam ci nową klientkę, choć dzisiaj chyba będzie tylko oglądać.
- Dzień dobry - podniósł się z zydelka i pokłonił, w geście powitania podobnym do halruaańskiego, ale jednak innym. Oczy też miał dziwne. W całości mlecznobiałe. Czy on w ogóle coś widział?
Lei patrzyła na niego ciekawie, może trochę zbyt ciekawie. Nie mogła się oprzeć, zawsze lubiła nietypowe rzeczy czy istoty. Ten tu doskonale się w to wpisywał. Uśmiechnęła się, ale tak zwyczajnie, nie lubieżnie.
- Jestem Leilena - przedstawiła się.
- Nazywam się Farukh yr Asfora el Waukeen - wypowiedział szybko łamańca językowego, powtarzając pełen szacunku ukłon. - Dzień dobry. Mam nadzieję, że znajdziesz w mym skromnym kramie coś dla siebie.
- Jak tylko posiądę przynajmniej tyle wiedzy ile Siri - odpowiedziała, zerkając na koleżankę. Zaczęła też ciekawie rozglądać się po sklepie. Była to jedna z największych kolekcji dziwactw, jakie widziała w życiu. Na jednej półeczce stały słoiki z jakimiś żukami i larwami, a na przeciwko suszyły się znacznie ładniejsze kwiaty. Wysoko zwisały przeróżne sznurki, od prostych powrozów do ślicznych szarf, a na dole leżały ciężkie podkowy.
- Jeśli będziesz się pilnie uczyć, to niedługo będziesz często odwiedzać Farukha. Komponenty kończą się zawsze w najmniej wyczekiwanym momencie. O, albo taki kryształek - sięgnęła po opalizujący, kanciasty kształt. - Przyda ci się jeszcze na pierwszym semestrze.
- Na razie nie umiem nawet dobrze porazić - westchnęła rudowłosa, zastanawiając się do czego taki kryształek może się przydać. - I skąd na to brać złoto!
- Nie mnóż problemów - fuknęła ciemnoskóra. - Każdy uczeń zawsze narzeka na pustą sakiewkę. A tutaj nie zdzierają. Bierz ten kryształek, jeszcze mi podziękujesz. Ile za niego chcesz? - spytała kupca.
- Raptem jedną srebrną monetę.
- Widzisz? Okazja. Ja zostawię tutaj znacznie więcej.
- Miło mi to słyszeć - zapewniło diablę.
Lei nie zamierzała odrzucić rady i wręczyła temu nietypowemu sprzedawcy srebną monetę, chowając kryształek do swojej torby. Siri w międzyczasie buszowała między regałami, a kiedy skończyła była lżejsza o dwie złote monety.
Farukh, choć z wyglądu trochę straszny, był bardzo uprzejmy. W efekcie sprawiał po prostu egzotyczne wrażenie, o którym trudno było zapomnieć. Szczególnie, kiedy rudowłosa dostrzegła przez ladę, że miał ogon. I to długi, bardzo gruby u nasady i zwężający się aż do ostrego czubka, którym (chyba nieświadomie) zamiatał podłogę. Pomimo ostrzeżeń Siri, rudowłosa nie mogła się powstrzymać przed ciągłym zerkaniem na niego. Starała się ze wszystkich sił, aby nie flirtować, ciekawości jednak nie umiała w pełni stłumić.
- Znalazłaś wszystko? - zapytała koleżanki, kiedy ta przekazała monety.
- Tak. Jeśli ty niczego nie szukasz, to możemy już iść.
Diablę, nawet jeśli zwróciło uwagę na ukradkowe spojrzenia Leileny, nie reagowało na nie.
Lei oczywiście nic już nie szukała. Wciąż musiała w pełni opanować swoje pierwsze zaklęcie, zanim w ogóle zacznie się interesować regularnymi zakupami składników do zaklęć. Koleżanki pożegnały grzecznie sprzedawcę i wkrótce znowu spacerowały uliczkami stolicy.
- I jak ci się spodobał diabeł? - Siri pierwsza rozpoczęła rozmowę.
- Nie był taki diabelski, nie licząc wyglądu - odparła z uśmiechem. - Ale bardziej teraz mnie ciekawią te twoje fantazje!
- Tylko jedno ci w głowie - udała oburzenie, ale nie tracąc ani chwili zaczęła opowiadać. - Zawsze byłam zafascynowana opowieściami o barbarzyńcach. Takich dzikich i nieokrzesanych, którzy biorą to co chcą. Moja matka straszyła mnie opowieściami o nich, kiedy byłam malutka, ale z czasem zaczęli pojawiać się w moich fantazjach - wyjawiła. - Ale im byłam starsza, tym bardziej te fantazje… się zmieniały.
- Mmmm… - Lei zamruczała, tuląc się do koleżanki. - Chciałabyś, aby taki dorwał cię gdzieś w zaułku i wepchnął brutalnie swojego olbrzyma w twoje ciałko? - kusiła.
- Taak. Tylko, że w moich marzeniach on nie jest człowiekiem - szepnęła. - Słyszałaś o orkach? Zielonych, dzikich bestiach z dalekiej północy?
- Łooo - teraz to Siri zaskoczyła Leilenę. - Podoba mi się ta twoja fantazja. Słyszałam, że czasami trafiają się pół-orki. Taki też by pasował?
- No cóż… - spojrzała gdzieś w bok. - U nas nie ma orków, więc ostatnio śnią mi się bardziej lokalne bestie. Przy północno-wschodnim podnóżu Muru żyje plemię potomków likantropów, którzy przybyli tu wraz z naszym ludem z drugiego planu - jej fantazja stawała się coraz bardziej skomplikowana. - Na wpół zwierzęcy, prawie jak wilkołaki. To jest moja słabość. Taki włochaty dzikus, brutalnie biorący wszystkie moje dziurki.
- Robię się mokra jak cię taką widzę… - glos Lei rzeczywiście miał w sobie dawkę podniecenia. - Bezwolna Siri, używana przez bestię charczącą z zadowolenia… tylko jak sprawić, żeby oni chcieli tylko kopulować…
- Bo ja wiem? Wypiąć się i kręcić tyłeczkiem, jak suczka w rui? - zachichotała. - Z tego, co słyszałam to nie są tacy znowu bezrozumni. Ponoć zachowują się podobnie jak barbarzyńcy za górami. Czyli wiesz, branki i takie tam.
- Już słyszę twój krzyk rozkoszy, gdy gwałcą cię we dwóch… - Lei miała bardzo bujną wyobraźnię. - Wiesz… po ostatnim strzyżeniu spróbowałam w pupę… - zwierzyła się.
- Bardzo przyjemne, prawda? - otarła się bokiem o rudowłosą, ściągajac na siebie spojrzenia pary przechodniów. - Lubię zabawy z ciasnym otworkiem. A twój jest kuszący.
- Stor mówił, że wyglądam jakbym lubiła to tak jak ty, kiedy mi wsuwał w tyłek… - wymruczała, zsuwając dłoń na pośladek czarnowłosej.
- Plotkarz - parsknęła. - Ale to akurat prawda. A przez ciebie znowu robię się wilgotna. Właśnie sobie wyobraziłam, jak jeden mnie trzyma, wpychając się w mój tyłek, a drugi napiera na moją szparkę - potrząsnęła głową. - Uch, dość bo jeszcze cię zaciągnę do alejki, żeby sobie ulżyć.
- Cóż, jestem ci coś winna za śniadanie - zacisnęła palce na pośladku koleżanki. - Czterech następnych stoi w kolejce do twojego ciała, Siri… widzę jak im sterczą…
- Mmm… takie różne kształtem od tych ludzkich i elfich… - oblizała wargi. - A żeby cię licho, Lei. Gdzie zaciągnęłaś tego chłopaka? - spytała z pożądaniem w oczach.
- Znał taki opuszczony dom i namówił nastolatków, aby pilnowali - zachichotała. - Nie wiem czy nie bliżej mamy już do uczelni. Chcę cię wylizać właśnie tam, w drugim miejscu, tym ciaśniutkim.
- W twojej kajucie. I nie musisz być delikatna - zdecydowała, przyspieszając kroku i ciągnąc Leilenę za rękę.
- Zerżnę twój tyłek - obiecała z pomrukiem prawdziwego pożądania.
 
Lady jest offline