Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2018, 23:31   #272
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
To, co wydawało się możliwe tylko w przeklętych elfickich historiach stało się faktem - pierdolone krzaczory poruszały się niczym rozumna istota próbując dopaść Detlefa. Prowizoryczne opancerzenie w postaci szmat rozsypało się na wióry, a gałęzie znajdowały miejsca niechronione pancerzem i wbijały się w ciało jak macki jakiejś przeklętej istoty z krain Chaosu.

Czując się coraz słabiej i dostrzegając swoją własną i kurewsko cenną krasnoludzką krew na nogawkach zatrzymał się.
- Aaarrrggghhh! - zawył zarówno z wściekłości, jak i bezsilności.
Trzeba było zmienić taktykę. W tej chwili czuł jeszcze głębszą niechęć do wszelkich czarodziejskich sztuczek, niż kiedykolwiek wcześniej. Bo tego, że to wszystko pieprzona magia był pewien jak swojej brody. Wtedy zauważył, że gdy tylko przystanął, zielsko również zaprzestawało ataku.

Starając się nie poruszyć sięgnął po fiolkę z paskudną w smaku miksturą. Któż by pomyślal, że coś o smaku krowich szczyn może sprawić, że rany się zasklepiają a krew przestaje z nich płynąć? W każdym razie to działało, a on miał zamiar dotrzeć do końca pieprzonego morza wkurwionego zielska. Żeby chociaż wiedział, za co te krzaczory próbowały go ukatrupić?

Osuszył pierwszą, skrzywił się z odrazą, ale poprawił następną. I jeszcze jedną. Ostatnia sprawiła, że miał ochotę wywalić zawartość żołądka, ale wytrzymał. Nie takie rzeczy się piło w życiu...

Następnie, równie ostrożnie sięgnął po skrzynkę. Ze środka wydobył dwa zapalacze i przystąpił do obrabiania skorupy pierwszego nożykiem. Nim jednak rzucił, zawahał się. Zielsko wiło się wokół jak okiem sięgnąć - nie wystarczy mu ładunków, żeby wypalić wszystko... zatem którędy?

Detlef rozglądał się szukając wzrokiem jakiegoś miejsca, gdzie droga byłaby łatwiejsza do pokonania. I wtedy pierdyknął pierwszy grom...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline