Krzyk Detlefa zwrócił uwagę Galvinsona. Jego towarzysz nie dawał sobie rady i Galeb niewiele mógł na to poradzić. Ale eks kapral Czarnego Sztandaru był z twardej gliny. Łyknął uzdrawiającego świństwa i zabrał się za drapanie granatów. Racja nie było czasu na pół środki. Szczególnie że magia tego miejsca się wypaczała zapowiadając lokalną zagładę.
- Ostrzeż jak będziesz rzucał. - rzekł do Detlefa.
Uwagę jego oprócz zawirowań magii przykuła tyrada Gustava i Leo która prowadziła jednego z jucznych zwierzaków że sobą. O ile obelgi nie zrobiły na nim wrażenia to bezczelność Von Grunnenberga chyba nie znała granic.
- Jedyne co ten człowiek ceni to własny zad i własną kiesę! - zawołał krasnolud - Łże jak pies! Okłamuje każdego jeżeli widzi korzyść! Powie wszystko by zdobyć zaufanie, a potem i tak zdradzi gdy mu się to opłaci! Możesz iść z nami Leo! Jesteś szczera i dobra! Nie to co ten Łamacz Obietnic!
Chciał powiedzieć coś więcej ale Detlef już się zabierał do wysadzana krzaków, a burza coraz bardziej przybierała na sile.
Może i miał Leo conajmniej za szaloną, ale miała dobre serce i świetnie walczyła, a ktoś taki zawsze jest cennym towarzyszem. Jeżeli się zdecyduje pójść z nimi to ostrzeżenie ją przed zapalaczami.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 15-12-2018 o 23:41.
|