Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2018, 14:56   #78
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Badanie drogi i własnych pragnień

Widać było poprzez świat duchów, że wszystko wraca do normy…. ślady czarów rozmyły się już znacząco zostawiając jedynie ledwie widoczne ślady. Czas nie działał na korzyść Zosi.Tam gdzie znajdował się przewrócony autobus był cień… otchłań prowadzący Nawii. Był on jednak coraz mniejszy, nie było tu skażenia. Jeśli wszystko pójdzie dobrze całkiem zaniknie i nie pozostawi za sobą duchów zmarłych żądnych zemsty.
Zosi pozostawało jedynie zapamiętać jak najwięcej i wypytać kogoś mądrzejszego od siebie. Może tego maga… jeśli go znajdą. Rozejrzała się szukając ducha, który mógłby zdradzić jej coś więcej niż diablik. I niestety, żadnego nie znalazła. Zamiast tego… natknęła się na gałązkę owiniętą jemiołą i ostrokrzewem. Dwiema roślinami, które nie pasowały do tego lasu.
Perka wzięła nietypowy obiekt uznając, że dopyta o niego Salamandrę. Rozejrzała się szukając drugiego kawałka. Jednakże po kilku minutach poszukiwania nie znalazła śladu drugiej połówki. Przeszukiwanie ściółki nic nie dawało.
Zosia powróciła do świata żywych i rozejrzała się za Jagodą.
Ta kręciła się przy pojeździe nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić i nie bardzo wiedząc jak może pomóc.
Ruda czarownica uśmiechnęła się i podeszła do przyjaciółki. Była ciekawa co Wilga robiła samotnie całymi dniami.
Pokazała malarce swoją zdobycz.
- To może być kawałek różdżki.
- Takiej co wróżki używają w bajkach Disney’a, albo czarodzieje w Potterze?- zapytała zaciekawiona malarka.
- A wygląda na taką? - Perka mrugnęła do przyjaciółki i odłożyła znalezisko na tylnym siedzeniu. - To ma raczej więcej wspólnego z naszą magią.
- Ja się tam nie znam.- stwierdziła krótko Jagoda wzruszając ramionami. I chwyciła Perkę za pośladki, gdy ta się nachylała by odłożyć przedmiot na siedzenie. Zwinnie podwinęła sukienkę i dała klapsa w pośladek kochanki mrucząc.- Ta twoja sukienka nie jest specjalnie trudna do sforsowania… a dzięki tobie zaczynam być specjalistką.
- Hm… - Perka zakręciła odsłoniętymi pośladkami. - Będąc we wspomnieniach Salamandry nawet rozważałam czy by nie zmierzyć się ze skromniejszym ubiorem.
- A jak skromniejszy może być?- zapytała Jagoda muskając ustami obszar pomiędzy pośladkami Zosi.- Myślisz… że znajdzie się w tym lesie jakieś spokojne miejsce, by twoja Pani… mogła się pobawić swoją służką?
- W takich lasach zawsze znajdzie się jakaś polana lub przecinka. Kto wie może wieża obserwacyjna… - Głos Perki z każdym słowem coraz bardziej przypominał pomruk. - Chcemy poszukać?
- Zważywszy na to… jaki ze mnie był pożytek dotychczas… to… myślę… że chcę…- język musnął grotę perwersyjnych zabaw Zosi między wzgórzami jej pośladków.-... a ty? Chcesz by Pani pobawiła się tobą w jakiś szczególny sposób?
- To co robisz… moja Pani… jest wspaniałe. - Perka zerknęła w stronę lasu starając się sobie przypomnieć czy może nie mijały czegoś jadąc z Salamandrą.
- Ale ktoś nas może przyłapać...- Jagoda przerwała pieszczotę.- Twoja Pani każe się zawieźć, a żeby bardziej cię zmotywować do szukania odosobnienia to…- spojrzała na Zosię z łobuzerskim błyskiem w oku.-... twoja Pani każe ci prowadzić nago.
Po czym zbladła pytając cicho.- Przesadziłam?
Tymczasem Zosia przypomniała sobie o dróżce którą tu wraz z Salamandorą przyjechały. I jak mało używana była.
- Nie.. nie przesadziłaś. - Zosia zdjęła sukienkę i rzuciła ją na tylne siedzenie. - Zapraszam Panią do auta. Chyba mam pomysł gdzie będzie spokojnie.
- Dobrze… moja…- Jagoda usiadła wędrując wzrokiem po nagim ciele Perki, a dłonią po jej udzie. - Nie uważasz… że może mi się to za bardzo spodobać? Naprawdę… rozpala cię myśl, że mam nad tobą całkowitą władzę i mogę zrobić co zechcę… dobrze wiesz, że… no… niektóre moje pragnienia są bardzo… niegrzeczne.
- Jeśli jesteś ciekawa jak bardzo mnie to rozpala, moja Pani, wystarczy, że sięgniesz nieco głębiej pomiędzy moje uda. - Perka oderwała na kilka sekund wzrok od drogi by spojrzeć na Wilgę.
- Wiesz… że to się może skończyć twoją wieczną niewolą…- zagroziła zmysłowym tonem Jagoda, ale jej smukłe palce wsunęły się między uda Zosi.
Perka poczuła jak gorące palce kochanki zanurzają się pomiędzy jej wilgotnymi płatkami i jęknęła z trudem powstrzymując się by nie przymknąć oczu.
- Podobno… nie wolno mi być wierną jednej kobiecie, Pani. - Uśmiechnęła się do Jagody wjeżdżając w polną drogę i szukając dogodnego miejsca by się zatrzymać.
- Mhmm… i nie wydajesz się być zrodzona do wierności…- odparła malarka wystawiając język.- Dobrze wiem co robiłaś w tym agroturystycznym gospodarstwie.
Powoli wodziła palcami po kobiecości Zosi. - Nie mówimy… o wierności… tylko o wiesz… zabawie… i posłuszeństwie podczas niej. Znasz moje… mroczne marzenia.
- Obawiam się… że wierna może być tylko moja główka. - Perka zaparkowała szybko auto w miejscu gdzie nieco osłaniały je drzewa. Rozchyliła szerzej nogi napierając swoim kwiatem na palce kochanki. - A jeśli chodzi o naszą “zabawę”. Mogę ci moja Pani obiecać zupełną wierność i posłuszeństwo.
- No wiesz… to za co będę cię “karała”? - zachichotała jej do ucha artystka delikatnie kąsając płatek uszny i władczo wciskając palce do groty rozkoszy Perki, powolnymi silnymi ruchami podbijała jej ciało.
- Myślę… że i tak.. uda mi się podpaść. - Zosia odchyliła swój fotel i wyciągnęła się na nim eksponując swoje zgrabne ciało.
- Mhmmm…- trudno było powiedzieć czy Jagoda się z nią zgadzała. Możliwe że nie posłyszała odpowiedzi, gdy przyssała się ustami do twardego karmelka piersi Zosi nie przerywając gwałtownych ruchów dłoni między jej udami.
Ciało Zosi przeszedł silny dreszcz, a chwilę później kolejny. Mocno chwyciła zagłówek nie chcąc swymi dłońmi przeszkadzać kochance ale choć walczyła z sobą, nie potrafiła powstrzymać ruchów bioder.
Jagoda nie przerywała smakowania skóry piersi kochanki i mocnych ruchów palców między udami. Nie przerywała dotykania bez względu na szczytowanie kochanki. Zmieniała tylko jeden krągły obiekt pieszczot na drugi. Perka krzyknęła dochodząc, lecz ten krzyk szybko przerodził się w jęk gdy jej, wrażliwe teraz, ciało było nadal pieszczone.
- Moja Pani… - Ostrożnie sięgnęła jedną dłonią do włosów malarki, dociskając nieco jej głowę do swojej piersi.

- Oj… nie wiem…- zamruczała Jagoda powoli spowalniając ruchy i tuląc się głową do biustu Zosi. - Nie wiem… czy jestem aż taka dobra… w tej roli. A już nieodpowiednio ubrana to na pewno. Założyłam jeansy do t-shirta, a ty sukienkę wieczorową.
- Nie traktuję tego.. . jak sukienki wieczorowej. - Zosia przyciągnęła do siebie twarz malarki i pocałowała ją w usta. Krótko, ale bardzo namiętnie. - A teraz nie mam na sobie nic.
- No wiem, wiem… ale goła do nich nie pójdziesz przecież… prawda?- wymruczała Jagoda całując delikatnie wargi Zosi, tak nieśmiało i niepewnie.
- Jeśli moja Pani mi każe. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie do kochanki. - Możemy się też zamienić ubraniami.
- No… nie… to było nie w porządku, ale… powinnaś mi zrobić, co ja zrobiłam tobie…- ostatnie słowa rzekła speszonym głosem.
- W taki sam sposób? - Zosia uniosła się nieco w fotelu. - Czy też chce Pani usiąść na twarzy swojej wiernej służki?
- Mogłabym…- rzekła cicho artystka nieco speszona słowami kochanki.
- Mogłabyś wiele rzeczy, a jak masz ochotę? - Zosia nachyliła się nad kochanką, sięgając do jej rozporka.
- Trochę nie wiem…- mruknęła zawstydzona Jagoda i spuściła głowę.- Wiesz… chciałam ci trochę wynagrodzić to, że ze mnie jest takie piąte koło u wozu. Nie jestem tak przydatna jak Świerga czy Ruta były.
- Możesz dać spokój z tą nieprzydatnością? - Zosia sprawnym ruchem rozpięła spodnie przyjaciółki i sięgnęła pod nie dłonią. - Fajnie jest mieć twoje towarzystwo.
- To prawda…- jęknęła Jagoda prężąc się pod dotykiem kochanki. Pochwyciła Perkę za kark i przyciągnęła do siebie całując namiętnie, gdy ona sama przekonywała się palcami o jej pobudzeniu.
Perka sięgnęła więc głębiej, zanurzając palce w kobiecości kochanki i rozpychając się w jej wnętrzu. Było niewygodnie.. tak bardzo miała ochotę ściągnąć z niej te spodnie.. koszulkę… wszystko. Sięgnęła drugą dłonią i spróbowała ściągnąć przeszkadzające dżinsy.
- Może wyjdziemy na zewnątrz…- zaproponowała cicho malarka.- I tam klękniesz?
- Z przyjemnością. - Perka wysunęła dłoń ze spodni Jagody i pozwoliła kochance wysiąść. Sama opuściła auto po stronie kierowcy i zupełnie naga podeszła do Wilgi.
- Coś tam było… klęczeniu… - mruczała artystka zdejmując buty, by następnie zdjąć spodnie.
- Yhym.. moja Pani życzyła sobie bym przed nią klęknęła. - Zosia pocałowała Jagodę namiętnie, po czym zaczęła się zsuwać pomagając jej ze zdjęciem spodni.
Artystka pozbywszy się spodni, zsunęła pospiesznie majteczki. Oparła nogę udem na ramieniu i pochwyciła Zosię za włosy, władcza i drapieżnie.
- Wiesz… że może być gorzej? Z czasem.. zacznę sobie… na wiele pozbawiać.- szepnęła cicho zawstydzona swoim zachowaniem.
- Coś czuję… - Perka przesunęła językiem po kwiecie kochanki. - Że to będzie bardzo przyjemny czas.
- Narawdę… prowokujesz…- jęknęła Jagoda szarpnięciem dociskając twarz Zosi do swojego pobrzusza i poruszając instynktownie biodrami.
Perka chwyciła uda kochanki opierając się o nie. Przywarła ustami do kwiatu kochanki od razu ssąc go mocno i sięgając w głąb językiem. Tym razem było coś nowego w tej sytuacji i w Jagodzie. Ta drapieżność i władczość. Artystka trzymała ją za włosy i ocierała się łonem szepcząc podnieconym głosem.
- Mocniej… silniej… nie obijaj się… chcę.. poczuć.-
Sytuacja ją mocno rozpalała, co zresztą Perka smakowała.
- Co moja Pani chce poczuć? - Zosia sięgnęła dłonią do kobiecości kochanki i wbiła w nią od razu kilka palców, atakując mocno jej rozpalone wnętrze. Druga dłoń przesunęła się na pośladek wyraźnie dając znać jakie ma dalsze plany.
Nie otrzymała jednak odpowiedzi. Malarka doszła głośno drżąc i pojękując. Jej ciało wygięło się w łuk. Zosia sięgnęłą między pośladki kochanki jednocześnie przywierając ustami do jej kobiecości. Pomału zanurzyła palec w tylnym otworku Wilgi.
- Hej…- pisnęła cicho artystka odciągając twarz od kochanki od swojego łona. - Ty troszkę za bardzo lubisz mnie… tam dotykać, co?
- Lubię cię wszędzie dotykać. - Zosia uśmiechnęła się lubieżnie do Jagody. Jej palce znieruchomiały ale nadal wypełniały oba otworki malarki.
- Przez ciebie mam ochotę na więcej… ale przecież musimy kogoś odwiedzić.- zamruczała kocio malarka.
- Nie spieszy się. - Perka wysunęła język i otarła się jego czubkiem o jej łono.
- W takim razie… powinnyśmy się odpowiednio przebrać.. ubrać…- jęknęła Jagoda i głaszcząc kochankę po włosach. - Co byś chciała teraz ze mną… zrobić?
Perka poruszyła palcami we wnętrzu drugiej czarownicy.
- W co by moja Pani chciała się przebrać?
- Nie wiem… coś obcisłego… co zwaliłoby ich z nóg… masz śliczną.. sylwetkę…- zadrżała pieszczona malarka i zerknęła w dół.- A może tylko płaszcz… pod którym nie miałabyś nic…- wybuchła histerycznym śmiechem.- … to by zwaliło je z nóg. Co ja gadam… ciężko mi się... skupić.. teraz.. wiesz?
- Pochlebia mi to. - Zosia poruszała palcami coraz szybciej. Przysunęła głowę i przywarła ustami do kwiatu kochanki. Poruszając powoli językiem zlizywała wilgoć z kochanki.
- Aaal...eee…- jęknęła Wilga i wróciła do powolnych ruchów biodrami i szybkich oddechów wywołanych doznaniami wzmagającymi ogień w lędźwiach wywoływany przez Perkę. Z jej ust wydobywać się zaczęły głośne jęki, coraz donośniejsze, gdy znów zbliżała się do szczytu niezdolna już mówić. Perka odpuściła nie chcąc od razu doprowadzić Jagody. Podniosła wzrok i przyglądała się drżącej malarce ciesząc oczy tym widokiem.
- Do..ssta.. nieee… sz za swojee..- jęknęła drżącym głosem artystka.
- Za co moja Pani? - Perka zrobiła minę niewiniątka. Jej palce nadal, jedynie podsycały doznania kochanki.
- Doobrze wiesz…- szepnęła cicho Jagoda, szarpnęła za włosy kochanki i docisnęła jej twarz do swojego łona.- Dddokończ i jedziemy.
Perka przytaknęła i ponownie przyspieszyła ruchy swoich palców. Starała się pieścić kochankę językiem, ale bardzo utrudniał to szeroki uśmiech. Kochanka jej doszła znów głośno i starała się cofnąć, by uwolnić z objęć swej “służki”. Zosia przytrzymała ją i przytuliła się policzkiem do jej łona.
- Uwielbiam cię doprowadzać, moja Pani.
- Nie wiem czy to warte akurat aż tak dużo wysiłku.- odparła wstydliwie Jagoda i dodała wystawiając język.- I pewnie wszędzie będziesz musiała mnie zabierać ze sobą.
Zosia wypuściła ją i odsunęła się nieco. Z uśmiechem przyglądała się swojej zadowolonej kochance, czując przy tym jakąś pokrętną dumę. Oraz podniecenie… Wilga sprawiła, że miała ochotę na więcej… dużo więcej.
- Obawiam się, że będę musiała ci robisz jakieś przerwy, Pani. Byś się mną nie znudziła. - Sięgnęła, mokrymi od soków kochanki, palcami do własnego kwiatu i delikatnie go podrażniła.
- Z tym to musisz poczekać, aż wrócimy się przebrać do domu… za karę. - mruknął wypięty tyłeczek Wilgi, która odwrócona do Zosi i zerkając na nią ubierała majtki.
- Nie obawiasz się mojego prowadzenia w tym stanie? - Zosia wydobyła palce ze swego wnętrza i pokazała kochance jak wilgotne są.
- To pojedziemy wolniej…- odparła beztrosko Jagoda przyglądając się kochance. Przez chwilę wodziła spojrzeniem po jej nagim ciele.- Możeee… jak ładnie poprosisz…
Zosia pochyliła się opierając się dłońmi na ziemi i wypinając swoją pupę. Zakręciła nią niczym piesek machający ogonem. - Bardzo proszę.. moja Pani.
- No dobrze… ale potem się ubierzesz… i jedziemy. Może… przy najbliższej okazji, zamkniemy się w jakimś pokoju na bardzo długo.- słyszała za sobą Perka i poczuła język muskający obszar między jej pośladkami i palce wbijające się władczo w jej kobiecość. Najpierw powoli i delikatnie, a potem coraz mocniej i szybciej.
- D.. dobrze… - Perka jęknęła cicho, ale stawała się coraz głośniejsza z każdym atakiem. Jej ciało było wygłodzone po widokach, które zapewniła jej Pani i teraz odreagowywało nabijąc się z całej siły na takujące je palce.
Jagoda zaś nie była delikatna, mocniej wciskając palce w niemal żarłoczny kwiatuszek Zosi, teraz bardziej rosiczkę niż różę. Jej czubek języka nacierał na bramę wyuzdanej rozkoszy, prowokując ciało Perki do reakcji na tak silne doznania. Zosia odpowiedziała jej chętnie, wydając z siebie głośny okrzyk gdy jej ciało dotarło na szczyt. Opadła, opierając głowę o dłonie i wypinając się mocniej.
- Moja Pani… cudownie. - Poruszała jeszcze nieco biodrami nabijając się na palce Wilgi.
- Wiem…- jej “Pani” ukąsiła pośladek Zosi.-... ale może zmienimy miejsce na wygodniejsze, zanim ktoś nas przyłapie.
- Teraz… chyba dam radę prowadzić. - Perka obejrzała się ponad ramieniem i uśmiechnęła do Jagody.
- Tylko się ubierz.- odparła Jagoda zawiązując buty i zerkając na nagą kochankę.
- Dobrze. - Zosia podniosła się z klęczek i sięgnęła po swoja sukienkę do auta. - Czyli do domu i się przebieramy, czy też jedziemy do wsi?
- Do domu i przebieramy…- zadecydowała Jagoda, gdy Perka sięgała po sukienkę. -... chyba że musimy się spieszyć, to wtedy nie. -
Zanim Zosia zacisnęła palce na materiale sukienki leżącym na fotelu zauważyła jakiś podłużny obiekt pod nim. Jakiś duży obiekt.
- Nie musimy… - Perka delikatnie chwyciła materiał i podniosła go szybko, odsuwając się nieco od tego co mogło się pod nim znajdować.
I oto zobaczyła zapakowane dildo, duże… zabawkę zapewne należącą do Wilgi. Ów tajemniczy obiekt, o którym słyszała.

- Chyba.. coś znalazłam. - Zosia nachyliła się mocniej by wydobyć podłużny przedmiot. Odruchowo zaczęła sobie wyobrażać jak to coś zanurza się w jej wnętrzu. Czy… czy było większe od tamtej cukinii? Jakie by to było uczucie. Wydobyła dildo i pokazała je Jagodzie.
Ta zbladła na widok przedmiotu i zaczęła się nerwowo tłumaczyć.
- Mmmusisz zrozumieć. Zapłaciłam za niego strasznie dużo pieniędzy i nie bardzo mogłam zostawić w domu. Myślałam, że może uda się je jakoś… odsprzedać w Warszawie.
- Mhm… - Perka nadal zupełnie naga z dildem w jednej ręce, a z sukienką w drugiej, oglądała z zainteresowaniem swoje znalezisko. - Chyba… powinno mi być, wobec tego smutno.
- Czemu?- zapytała zaskoczona malarka.
- Bo chcesz to odsprzedać, a nie przetestować na mnie. - Zosia mrugnęła do kochanki i podała jej dildo.
- Nie żartuj sobie.- mruknęła Jagoda przyglądając się przedmiotowi.- To przecież… takie duże jest. Mogło by zrobić ci krzywdę.
- Nie przekonamy się, jeśli nie spróbujemy, prawda? - Zosia narzuciła na siebie sukienkę.
- Jeśli chcesz…- zgodziła się się z nią Wilga wsiadając do Opla.- I jeśli mnie rozpalisz na tyle, bym się zgodziła.
Zosia zajęła miejsce za kierownicą i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Czyli jak cię rozpalę… będę mogła tego użyć… na tobie? - Wyszczerzyła się odpalając silnik.
- Nie. Nie. Nie!- zaprzeczyła głośno i pospiesznie artystka. - Nigdy. Ale ja mogę tego użyć na tobie.
- Nie kusi cię zobaczyć ile by się zmieściło? - Perka zjechała z powrotem na drogę i ruszyła w kierunku domu Salamandry. - Ja jestem potwornie ciekawa ile będę mogła przyjąć w siebie.. jak bardzo będzie się we mnie rozpychać… - Jej głos stawał się coraz bardziej rozmarzony. - Jestem ciekawa czy będę błagać byś to wyjęła czy też… byś wepchnęła to we mnie mocniej.. szybciej.
- Tak bardzo masz na to ochotę?- zapytała nieco rozbawiona artystka.- Dopiero co.. robiłbyśmy te wszystkie rzeczy. Czasem jesteś nienasyconą bestyjką, Zosiu.
- Czasem? - Perka mrugnęła do Wilgi i zjechała na utwardzoną drogę.
- Bardzo często…- stwierdziła pospiesznie Jagoda uśmiechając się wesoło.
- Wiesz, że to między innymi twoja obecność tak na mnie działa? - Zosia w końcu trafiła na asfalt i już pewnie ruszyła w kierunku domu ich gospodyni. - Jakoś… gdy jeździłam sama.. Wiesz, korzystałam z różnych okazji. Tak jak w tym gospodarstwie agroturystycznym. Tylko gdy patrzę na ciebie, wyobrażam sobie co masz pod ubraniem...jakoś ciężko mi myśleć o czymś innym.
- Oj tam… wcale nie jestem tak zjawiskowa jak chociażby Świerga.- zachichotała malarka zawstydzona tym komplementem.
- Jeszcze raz usłyszę jakąś samokrytykę moja Pani i obiecuję, że zmieszczę w tobie nie tylko to dildo. - groźba Perki zabrzmiałaby pewnie lepiej, gdyby nie jej żartobliwy ton, który przebił się przez słowa. Zaparkowała pod domem Salamandry i uśmiechnęła się do Wilgi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline