Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2018, 21:41   #1264
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Mężczyzna przerwał mieszanie w kadzi i spojrzał na wchodzącego Bernhardta. To znaczy spojrzał w jego kierunku, bo ze względu na potężnego zeza, trudno było orzec gdzie dokładnie patrzy. Jego twarz nie skażona była śladem myślenia - żył w swoim prostym światku, nucąc idiotyczne melodie i śmiejąc się z byle czego. A poza tym był zmutowany, ale to w Wittgendorfie już chyba nikogo nie dziwiło - jego palce przemieniły się w podobne do maczug wyrostki. Na słowa Zinggera pokiwał głową i pomaszerował do skrzynki, stojącej nieopodal bimbrownicy. Przy okazji odkręcił kurek i z kranika pociekła do podstawionej butelki pachnąca jałowcem, mętna ciecz. Ze skrzynki wyciągnął pełną butelkę i z uśmiechem na gębie podał Zinggerowi.

W tym czasie Wolfgang omiótł wnętrze wiedźmim wzrokiem, szczególnie skupiając się na zawartości kadzi fermentacyjnych. Jednak zamiast solidnej emanacji magii, której się spodziewał, dostrzegł tylko znikome, punktowe zawirowania w obrębie zacieru. Niepokojące było to, że jego zmysły odebrały impuls wskazujący na Dhar, esencję Chaosu w czystej postaci...

Lothar widząc, że matołek jest nieszkodliwy podszedł do sterty butelek. Wszystkie były identyczne, dokładnie takie jakie widział we wsi. Pozbawione korków wydzielały woń "likieru", którą w Wittgendorfie przesiąkł niemal każdy mieszkaniec. O to, żeby umyć szkło nikt się nie zatroszczył, więc butelki były upaprane różnymi substancjami - błotem, gnojem, rzygowinami...
 
xeper jest offline