Akolitka nie miała czasu przysłuchiwać się innym kłótniom, niż te, które sama prowadziła z Baronem. Emocje już jej trochę opadły, ale jej ocena sytuacji dalej pozostawała taka sama. I coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że z pozoru prosty miecz, zwykle komplikuje sprawy, a nie prowadzi do ich rozwiązania.
Oddała lejce Baronowi, podeszła do mówiącego Galeba i uklękła na jedno kolano. Miała smutne oczy i zmęczony wyraz twarzy. Nie przespała w końcu całej nocy, a do tego wykopała niezły dół.
- Honor, to skomplikowana sprawa. Posłuszeństwo jeszcze bardziej. Straszne rzeczy rozegrały się na tej polanie i kosztowały nas wiele zdrowia - powiedziała - Zanim jednak się pozabijamy, postarajmy się wyjść stąd w jednym kawałku. Pomóżmy mu się wydostać - wskazała na Detlefa - i chodźmy strumieniem, zanim zabiją nas pioruny, rośliny, czy Bogowie wiedzą co. Nie musicie iść z nami ze względu na rozkaz Barona. Możecie pójść po prostu tą samą drogą. Nie ma ich tu zbyt wiele.