Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2018, 17:03   #60
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Tezcatlipoca - odezwał się nagle milczący dotąd Xavi. - Aztecki bóg ciemności, nazywany czasem dymiącym zwierciadłem i przedstawiany z wężem zamiast prawej nogi. Wcześniej myślałem, że to Quetzalcoatl, bo jego przedstawiano jako pierzastego węża, ale Quetzalcoatl był tym dobrym. Zrodzony z dziewicy, miał grupę uczniów, sprzeciwiał się ofiarom z ludzi i był prześladowany, ofiarował swoje życie za ludzkość spalając się na stosie i ma kiedyś powrócić w chwale. Brzmi znajomo? Ale tak naprawdę to za chuja nie wiem z czym mamy do czynienia, bo wszystkie te podania o starych azteckich bogach są zniekształcone przez stulecia i przez misjonarzy, którzy je spisali. Ale tego, że to dawni bogowie Meksyku obudzili się teraz i tutaj, w Mazatlan, tego jestem pewien. Część z nas powinna spotkać się z tą kobietą, o której mówił Juan… ale będziemy musieli wybrać po której stoimy stronie. Ja wiem kto stoi po naszej. Tito wezwał go dzisiaj, gdy nas tu oblegali i w tej chwili napastnicy uciekli. Zostaliśmy wybrani, hermanos, powiedział mi to wąż z dymu i ciemności. Czuję, że Aztekowie, ci na motocyklach, nie ci sprzed pięciuset lat, też mu służą. Pomyślcie o nazwach, nazwy nie są bez znaczenia, są muy importante! Aztekowie i Węże. Nie jestem taki pewien czy Pies nas wystawił, powinniśmy z nim pogadać. Spróbuję się dobić na jego drugi numer i powiedzieć, żeby przyjechał, bien?

Angelo skinął głową. Nie wierzył w to całe gadanie o misjonarzach i wężach, ale nie chciał obrażać chłopaków. Sporo przeszli. On sam raczej czekał wyniki toksykologii Tarantuli.

- Tak zrób. - Tito zwrócił się do Xaviego, wydawał się wyraźnie zakłopotany. - Co do Węża i furgonetki... tak, pomodliłem się do samego diabła, ale wstrzymałbym się z uznaniem tego co było dalej za cud. Dzieje się dużo popierdolonego gówna, ale nie wiemy jak było. Napierdalaliśmy ze wszystkiego co mieliśmy, może myśleli że spierdolimy jak szczury po pierwszej salwie. Mogli oberwać bardziej niż się spodziewali, mogły im się skończyć kule, mogli też chcieć po prostu nas nastraszyć i zrobić demolkę. Chuj wie...

- Czyli co, sprzęt, nowa lokalizacja i próba kontaktu z psem? Ktoś wybierze się ze mną na to spotkanie o północy?

- Wolałbym pogadać najpierw z Psem. Jeśli nie pojawi w ciągu dwóch godzin mogę z tobą jechać, przyda ci się obstawa. Xavi, co z tym telefonem do chuja? Znalazłeś już numer tego kuzyna? – spytał zniecierpliwiony Selcado.

- Też chciałbym spotkać się z Psem. - powiedział ponuro Angelo, odpalając kolejnego szluga - Jak nikt nie będzie miał pomysłu na nową miejscówę, mogę pociągnąć kilka wici. Może coś znajdę.

- To chyba ten numer... znaczy do kuzyna Psa. - Xavi przesłał wizytówkę Hernanowi.
Gdy inni gadali przeszukiwał telefon zostawiony mu przez szefa: wiadomości, logi, historię połączeń, próbował też odzyskać skasowane sms-y i pliki. A przede wszystkim hasła do komunikatorów i maila. Psu tak jak im wszystkim brakowało cierpliwości do zmieniania urządzeń. Javier szukał brudów. Był niemal pewien, że je znajdzie.
Do szefa wysłał wiadomość:
Cytat:
"Jefe, zaatakowano nas, przyjedź tu rápido!"
W międzyczasie próbował reanimować swojego laptopa, który podczas strzelaniny spadł na podłogę i się wyłączył. Siedząc z tyłu, tak że ekran był niewidoczny dla pozostałych, chciał jeszcze raz zobaczyć stronę ze zdjęciem, które oglądał tuż przed atakiem. Chciał i nie chciał jednocześnie. Tak naprawdę najmocniej chciał, by to wszystko okazało się przywidzeniem.
 
Bounty jest offline