Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2018, 08:23   #81
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Odrobina romantyzmu


- Portfela raczej przy sobie nie masz, więc pewnie będziesz musiała zapłacić jutro, lub w naturze.- zażartowała.
- A jaka jest cena w naturze? - Perka zaśmiała się, przyglądając się nagiej postaci Basi.
- Eeee…- czarnulka zaskoczona wpatrywała się w Zosię nie mając odpowiedzi. Nie sądziła bowiem, że jej słowa zostaną nagrodzone odpowiedzią.-... nie pomyślałam nad tym.
Zosia oparła się o blat stołu i czekała aż Basia wydobędzie z lodówki miód.
- Jakby co mam portfel, musiałam wziąć prawo jazdy. - Mrugnęła do gospodyni.
- Ale pewnie nie przy sobie.- odparła żartobliwie Basia dając klapsa w nagi pośladek Zosi.
- W aucie… ale chętnie zapłacę też w naturze, jeśli podasz cenę. - Perka uśmiechnęła się do gospodyni.
- Ja sama nie wiem…- speszyla się Basia, po czym dodała. - Poza tym… nie jestem taka jak wy, wolę.. trochę bardziej… romantycznie i spokojnie.
Perka przeczesała włosy czarnulki, a jej uśmiech stał się ciepły.
- Nie ma w tym nic złego. Ja chyba odwykłam od takich rzeczy przez ciągłe podróże. Jak się ubiorę to skoczę do auta i przyniosę pieniądze.
- Nie żartuj nawet.- machnęła ręką Basia. I dodała podając Zosi miód. - Potraktuj to jako prezent.
- Jak będę w okolicy zawsze możecie mnie poprosić o przysługę. - Perka odsunęła się od stołu gotowa wrócić do salonu, w którym pozostały Jagoda i jej imienniczka. - Jestem weterynarzem.
- No… nie wiem… znasz się na pszczołach?- zapytała Basia podchodząc bliżej Zosi i sięgając palcami do jej biustu, powoli i czule objęła dłońmi te krągłości.
- Co nieco… specjalizuję się w większych zwierzętach. - Perka poddała się dotykowi kobiety.
- Jesteś bardzo… śliczna…- Basia ścisnęła delikatnie piersi Zosi. -.. i podniecająca, wiesz?
Przygryzając lekko przybliżała swoją twarz ku Perce, ostrożnie i niepewnie. Jakby bała się ją spłoszyć.
Zosia obserwowała ją. Nie uciekała, ale też nie poganiała.
- Ty też jesteś piękną i bardzo podniecającą kobietą.
Basia pocałowała usta Perki, powoli i coraz bardziej namiętnie… rozkoszując dotykiej jej warg i miękkimi piersiami pod palcami. Zaśmiała się zaraz po pocałunku.
- No… nie sądziłam, że odważę się pocałować inną Zosię w ten sposób. - dodała ciepło.
Perka przeczesała włosy czarnulki odgarniając jakiś niesforny kosmyk za jej ucho.
- Mam nadzieję, że to było przyjemne. - Mrugnęła do Basi nadal trzymając dłoń na jej głowie i delikatnie bawiąc się włosami gospodyni.
- Serce waliło mi jak młot, ale… tak… to było przyjemne.- zaśmiała się Basia. - Chodźmy do reszty za nim tu rzucę się na ciebie.
- Yhym… tylko teraz ja skradnę ci pocałunek. - Perka przywarła ciałem do gospodyni i pocałowała ją gorąco. Powoli, bez pośpiechu, ale wyraźnie wyciskając pocałunki na jej ustach. I poczuła odpowiedzieć, muśnięcia języka czarnulki na swych wargach, jej dłonie na swojej pupie i udo gospodyni ocierające się o jej kobiecość.
Ruda czarownica wsunęła jedną dłoń głębiej we włosy Basi, drugą ręką obejmując ją i dociskając do swojego ciała. Pocałunek się pogłębiał, piersi ocierały się o siebie w namiętnej pieszczocie wywoływanej gwałtownymi oddechami, a udo kochanki napierało mocniej na łono rudowłosej czarownicy.
Perka poczuła jak ponownie robi się jej mokro.
- To też jest bardzo przyjemne. - Zosia przerwała pocałunek przyglądając się Basi.
- Co?- zapytała zaskoczona Basia nie bardzo wiedząc o czym dokładnie Perka mówi.
- Twój dotyk też jest bardzo przyjemny. - Zosia uśmiechnęła się szerzej. Basia wydawała jej się być osobą bardzo spragnioną pieszczot.
- Dziękuję… acz… nie wiem, czy nie powinnyśmy… wiesz.. wrócić do reszty?- zapytała bartniczka zerkając na drzwi prowadzące z kuchni.
- Powinnyśmy, ale nie wiadomo kiedy znów będziesz mnie mogła tak dotknąć. - Zosia przesunęła dłonią po plecach Basi.
- Pewnie nigdy, no chyba że zamierzacie się osiedlić w okolicy.- zaśmiała się czarnulka i cmoknęła czubek nosa kochanki.- Tylko co teraz?
- Albo dotykasz mnie dalej i może dziewczyny się dołączą, albo tam wrócimy i pewnie będziemy się zbierać. - Zosia odpowiedziała takim samym pocałunkiem, delikatnie dotykając wargami czubka nosa Basi.
- Tylko że nie wiem… jak… w ogóle.- uśmiechnęła się przepraszająco Basia.- To całkiem nowa sytuacja dla mnie.
Ścisnęła lekko biust Perki.
- To dosyć proste dotykasz mnie, tak jak sama lubisz być dotykana… lub tak jak masz ochotę mnie dotknąć. - Dłoń Perki zsunęła się na pośladek Basi i ścisnęła mocno krągłość.
- Tak jak… chcę, co?- Basia śmiało wsunęła dłoń między ich ciała, dotknęła łona Perki, musnęła wrażliwy punkcik. Sięgnęła głębiej.
- Tak… dokładnie tak jak chcesz. - Zosia zadrżała od dotyku kochanki.
- Mhmm…- palce nie były sprawne w tym tańcu, a i pozycja nie do końca wygodna. Ale rudowłosa czuła ich silne szturmy w swoim kwiatuszku… nieco bolesne, bo Basia poruszała się dosłownie po omacku.
- Czy chciałabyś bym przyjęła inną pozycję. - Perka pocałowała Basię w usta nieco odsuwając biodra, by kochance było łatwiej.
- Emm… to znaczy jaką?- zapytała skonsternowana Basia i rzekła z uśmiechem.- Wybacz.. to zwykle Zosia mówi jak to ma… wyglądać. A ona sama też często nie wie. Posiłkujemy się internetem.
Zosia odsunęła się i usiadła na znajdującym się tuż za nią stole.
- Tak będzie ci łatwiej. - Rozsunęła szeroko nogi eksponując swój kwiat.
- Dobrze…- lewa dłoń zacisnęła się na piersi Perki, usta Basi przylgnęły do drugiej. Prawa nieco gwałtownie, ale namiętnie sięgnęła w głąb groty rozkoszy, kciukiem zahaczając o wrażliwy punkcik i masując ciało kochanki energicznie.
Perka oparła się za plecami wystawiając się na pieszczoty gospodyni.
- Tak… jest bardzo przyjemnie. - Wyszeptała, oddając się kochance.
- No.. chyba powinno tak być.- zaśmiała się wstydliwie Basia śmielej dotykając i całując ciała rudowłosej prowokatorki.
Zosia sięgnęła jedną dłonią do piersi kochanki i zaczęła ugniatać ją, pojękując z zadowolenia od pieszczot gospodyni. Wywołując przy tym jęk zadowolenia ze strony Basi, której paluszki zaczęły podbijać intymny zakątek Perki z większym entuzjazmem. A ona sama zaczęła na zmianę całować usta kochanki, jak i jej szyję. Zosia nie spieszyła się, pieściła gospodynię delikatnie. W sumie sama powiedziała, że ma ochotę na nieco romantyzmu, o ile robienie tego na blacie w kuchni mogło takie być. Niespiesznie odpowiadała na pocałunki drażniąc pochwyconą krągłość.Basia również się nie spieszyła, powoli zapoznając się intymnym zakątkiem kochanki i znacząc jej szyję pocałunkami. Przyspieszony oddech świadczył o żarze, który zapewnie wzbierał także w jej kwiatuszku.
Perka zsunęła rękę i sięgnęła do kobiecości kochanki. Dotknęła wrażliwego punktu i zaczęła pieścić go delikatnie
- Lllubię…- zamruczała Basia poddając się dotykowi i napierając biodrami na palce Zosi.
- Co takiego? - Perka nie przyspieszała. Czasem tylko pozwalała palcom zsunąć się głębiej i zahaczyć o wejście do kobiecości kochanki.
- Llubię… tto..- wymruczała gospodyni całując szyję Perki i ocierając się biustem o piersi kochanki. Poruszała leniwie palcami między udami Zosi, ale mocno ściskała jej pierś.
Zosia oparła czoło o ramię gospodyni i kontynuowała swoje powolne tortury. Palce czarownicy jedynie muskały pochwyconą pierś, tak jak druga dłoń ledwie drażniła kobiecość Basi. Miały czas… dopóki nie przyjdą pozostałe dwie dziewczyny.
Te się jednak nie zjawiały. Czyżby zapomniały o nich ? Na razie jej trudno było zapomnieć o narastającej rozkoszy, jak i miękkiej kobiecości którą muskała… będąc coraz bliżej.
- Jeszcze trochę… - Wyszeptała wprost w rozpalone ramię, samej przyspieszając ruchy palców.
- Tak…- wyszeptała drżącymi ustami Basia, bo ona też była już blisko. Jej kobiecość nerwowo zaciskała się na intruzach. Perka doszła z głośnym jęknięciem, starajac się z całych sił kontynuować pieszczotę w kwiecie kochanki.
- Tak… tak… taaak…- pisnęła w końcu Basia poddając się ekstazie i przylgnęła do Zosi dochodząc. Perka objęła ją mocno jedną ręką, drugą nadal poruszając w kwiecie gospodyni.
- Już chyb...aa… wyst.. arczy…- wydyszała z trudem bartniczka drżąc i ledwo się trzymając na nogach.
Zosia wysunęła palce i objęła kobietę obiema rękami.
- Jeśli mogę coś doradzić… eksperymentujcie.. bawcie się sobą. To najprzyjemniejsze w tym wszystkim. - Wyszeptała wprost w ucho gospodyni.
- Tylko… że nie wiem… jak daleko chce się posunąć Zosia. To trochę… mnie… to przeraża.- zaśmiała się cicho.
- Obie macie sprawne języczki.. dogadacie się. - Perka ucałowała delikatnie czoło Basi i uśmiechnęła się do niej. - Tylko ty też pozwalaj sobie na eksperymenty.
- Ddobrze… tylko musimy… uważać. Wścibscy sąsiedzi dookoła.- zażartowała bartniczka.
Perka wypuściła Basię ze swoich objęć.
- Zawsze możecie się gdzieś wybrać na wycieczkę. - Sięgnęła po odstawiony na blat miód.
- O ile zostaniecie tu dłużej…- odparła ze śmiechem dziewczyna spoglądając na Perkę.
- Lubię być w ruchu, ale często odwiedzam takie miejsca po kilka razy. - Zosia zeskoczyła ze stołu, a jej piersi zafalowały przy tym ruchu.
- To widać.- zachichotała Basia w odpowiedzi.
- Wracamy do naszych towarzyszek? - Perka objęła gospodynię w talii.
- Tak.- stwierdziła z uśmiechem Basia i ruszyły razem obejmując się nawzajem. Daleko jednak nie uszły, bo druga Zosia i Jagoda stały na korytarzu. Obie wyraźnie pobudzone, a malarka zaczerwieniona ze wstydu, z nieco sfatygowaną bluzką i pospiesznie poprawiająca spódniczkę.
- W czymś przeszkodziłyśmy? - Zosia uśmiechnęła się do Jagody i swojej imienniczki.
- W niczym… niczym. - odparła jasnowłosa Zofia, a zawstydzona okularnica opuściła głowę i zaprzeczyła jej ruchem.
- Co tak długo wam zeszło?- zapytała bezczelnie blondynka.
- Płaciłam za miód. - Perka wyszczerzyła się i mrugnęła do obejmowanej bartniczki.
- Acha… liczę że Basia nie dała ci żadnej zniżki.- odparła z bezczelnym uśmiechem blondynka, a Jagoda zapytała.- To co.. teraz?
- Chyba będziemy się zbierać. Nie powinnyśmy zajmować dziewczynom całej nocy. - Perka puściła Basię, pozwalając się jej odsunąć.
- Szkoda… ale rozumiem.- odparła druga Zosia i rzekła z uśmiechem.- Bawiłyśmy się przednio, mam nadzieję że wy też?
- Tak było cudownie. - Perka pogładziła włosy Wilgi układając je nieco.
- Jakbyście chciały kiedyś wpaść znowu, to my jesteśmy tu prawie cały czas. Nie ma za wiele rozrywek w okolicy.- wyjaśniła z uśmiechem Basia.
- Na pewno wpadnę. - Perka ruszyła do pokoju by się ubrać. - Dla takiego towarzystwa i miodku warto nadłożyć drogi.
- Mhmm… warto…- mruknęła Jagoda podążając za kochanką pospiesznie. Dorobiła szybko nogami, jakby… nie zdążyła poprawnie wciągnąć majtek. Tylko po co je zsuwała?
Perka uznała, że dopyta gdy już wyjdą z domku. Teraz jednak trzeba było się ubrać i grzecznie pożegnać.

Powrót do Salamandry

Po kilku minutach całusów i uścisków w ramach pożegnań, obie czarownice w sfatygowanych nieco strojach opuścił przyjęcie.
- Było… nawet zabawnie.- stwierdziła cicho Jagoda uśmiechając się do Zosi. Perka usiadła za kierownicą uznając że w ostatecznym rozrachunku wypiły z Wilgą podobną ilość alkoholu.
- Co tam ciekawego robiłyście z Zosią? - Spytała odpalając silnik.
- A skąd ten pomysł, że robiłyśmy?- odparła nerwowo Jagoda prostując się nagle. Z winą niemal wypisaną na twarzy. Nie umiała kłamać.
Perka zaśmiała się.
- Kochana ile razy widziałam cię po igraszkach? - Zosia wjechała na drogę i ruszyła w kierunku domu Salamandry. - Nie zmuszam cię, byłam tylko ciekawa… wiesz martwiłam się, że źle spędzasz tam czas.
- Zosia mnie zmolestowała… gdy was… patrzyłam na was… zaszła mnie to od tyłu i dołożyła swoje paluszki do moich.- wyjaśniła zaczerwieniona ze wstydu okularnica. - Dałam się podejść.
- Było przyjemnie? - Perka zerknęła na swoją przyjaciółkę z ciepłym uśmiechem.
- Ttaak.. bardzo..- pisnęła wstydliwie Jagoda. - Podniecająco… zwłaszcza, że… wiesz… nie zdawałaś sobie sprawy, ani ona… że was… bawimy się patrząc na was. Przepraszam… powinnyśmy się ujawnić, a nie tak podglądać… ale to bardziej ekscytujące.
- Nie masz za co przepraszać. - Perka zjechała z głównej drogi na mniejszą, dojazdową do domku nad rzeką. - Przyznam, że mnie też lekko podnieca wizja, że mnie podglądasz. Jak wtedy przy pierwszym razie z Patrykiem.
- To dobrze…- wymruczała cicho Jagoda i zapytała wesoło. - A tobie jak było?
- Bardzo przyjemnie. - Zosia zatrzymała się na podjeździe. - Czy będziesz miała coś przeciwko byśmy jutro wyskoczyły do Warszawy?
- Nnie… a Salamandra? Ona już wie?- zapytała cicho malarka.
- Też wyjeżdża na weekend, a ja napomknęłam że chyba wyskoczymy do Warszawy. - Perka zgasiła silnik i przyjrzala się domkowi starszej czarownicy. - Twierdzi, że to bez sensu, bo chyba sama chętnie biłaby się z ta Babą Jagą. Ja natomiast… - Perka spojrzała niepewnie na Wilgę. - … może byłaby opcja bym spotkała się z Patrykiem. Ale tą decyzję zostawiam tobie.
- Dlaczego. Co mi do Patryka i twojego spotkania z nim? - zdziwiła się Jagoda spoglądając w twarz Zosi podejrzliwie.- Czyżbyś kombinowała jakiś spisek ze mną w roli swojego pionka?
Perka zaśmiała się.
- Nie… po prostu jesteś moją Panią i… gdybyśmy tam pojechały… gdybym się z nim spotkała… musiałabyś zostać sama. Pewnie nie na długo, ale zawsze. - Zosia odetchnęła ciężko. Najchętniej spędziłaby z nim nawet kilka dni. Pytanie czy to by wystarczyło?
- No wiesz… jestem dużą dziewczynką. Wytrzymam bez ciebie parę godzin. Niekoniecznie z twoją rodziną.- dodała żartobliwie okularnica.
- Dowiem się, czy moje mieszkanie z czasów studenckich jest wolne. Powinno… bo matka nic nie wspominała o tym, że je wynajęła, a tylko ja mam klucze… gdzieś. - Zosia obejrzała się zerkając na zabałaganioną pakę.
- Poszukamy rano, teraz jest już ciemno.- odparła malarka, gdy już dojeżdżały na miejsce. Westchnęła głośno.- Mogłabym… zatrzymać się u mamy. Ale wolałabym nie.
- Jakby co weźmiemy hotel. Co ty na to? To tylko weekend… mam nadzieję. Jeśli wyjdzie, że więcej będziemy coś kombinować. - Perka nachyliła się i ucałowała malarkę.
- Wchodzimy? - Wskazała na znajdujacy się przed nimi domek.
- Jeśli nie chcemy spać w oplu, to powinnyśmy wejść.- uśmiechnęła się ciepło Jagoda.
Perka otworzyła drzwi i wyszła. Na zewnątrz przeciągnęła się i rozejrzała po okolicy z zaciekawienia obejrzała świat duchów wokół domu Salamandry.
Tych było już więcej, ale i były spokojne i uśpione. Sama Teofila przebywała w domu. Aura świadczyła, że siedziała pokoju gościnnym mimo późnej pory.
Zosia ruszyła w kierunku domu. Ciekawe czy Salamandra czekała na nie.
Teofila nie zwróciła uwagi na wchodzące dziewczyny. Głównie dlatego, że była wpatrzona w ekran telewizora i zajęta tym co na nim widziała.
- Wróciłyśmy. - Perka z zaciekawieniem spojrzała na telewizor ciekawa co tak zainteresowało ich gospodynię.
- Miło wiedzieć… byłyście grzeczne? Nie? To liczę na soczyste kawałki szeptane do uszka, ale po filmie. To mój jeden z moich ulubionych.- odparła żartobliwie Teofila nie zerkając na dziewczyna, które spoglądały na scenę nauki wymowy w filmie “Deszczowa Piosenka”.
- Będziemy się kłaść ale jakby co opowiem ci jutro. - Perka uśmiechnęła się i zerknęła na Wilgę. - Chyba, że chcesz obejrzeć?
- Nie… myślę że pójdę się umyć, a potem spać. A ty? - zapytała cicho okularnica.
Perka przytaknęła i zerknęła na Salamandrę.
- Wobec tego dobranoc. - Pomachała gospodyni i ruszyła za Jagodą na piętro. - To idź się myć pierwsza.
Okularnica szybko pomknęła po schodach i zamknęła się w łazience zostawiając Perkę z własnymi myślami… i planami. Oraz obawami. W Warszawie wszak musiała spotkać się matką, ale i chciała z Patrykiem. Musiała załatwić sprawy z Jagodą, ale to wiązało się też z nieprzyjemnościami. I z rozplanowaniem tego, żeby poszczególne zdarzenia nie nachodziły na siebie. Zmęczona po całym dniu igraszek, czarowania i wędrówek rozsiadła się w znajdującym się w sypialni fotelu i wydobyła telefon, ciekawa czy Patryk się z nią kontaktował.
Cytat:
Masz jakieś kaprysy co do naszego spotkania? Jakieś życzenia?
Taki SMS wysłał do niej, w czasie, gdy ona poddawała się poleceniom swojej Pani w samochodzie.
Cytat:
Chcę mieć problemy z chodzeniem, gdy będę od ciebie wychodzić.
Perka wysłała mocno spóźnioną odpowiedź i wyjrzała przez okno. W sumie... chciała, by Patryk wziął ją delikatnie, ale w obliczu, krótkiego czasu, który będą mieli dla siebie… delikatność mogła poczekać.
Nie mogła się spodziewać szybkiej odpowiedzi. Było już dość późno. On już pewnie spał, ale zawsze pozostał ten dreszczyk jutrzejszego dnia… jutro go spotka.
Odgłosy dochodzące z łazienki świadczyły o tym, że malarka kończyła prysznic. I rzeczywiście, po kilku minutach czekania, Jagoda wyszła czyściutka i świeżutka. Owinięta w puchaty biały ręcznik.
- Twoja kolej.- uśmiechnęła się przyjaźnie.
- No to idę. - Perka zdjęła z siebie sukienkę nie chcąc tego robić w ciasnej łazience. - Chyba przez kilka dni będę czuła zapach miodu.
- Przeżyję to jakoś.- odparła żartobliwie okularnica dając buziaka mijającej ją dziewczynie, po czym golutka wpakowała się do ciasnego łóżka.
Perka przytaknęła i poszła pod prysznic.
 
Aiko jest offline