Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2018, 00:54   #57
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=UKYbz4Q_Z0o[/MEDIA]
Świat nie był ani okrutny, ani radosny. Był po prostu chaosem pędzących na oślep cząsteczek, mieszaniną reagujących ze sobą substancji chemicznych. Nie było w nim prawdziwego ładu, ani uświęconego potępienia zła i zwycięstwa słusznej sprawy. Świat to chaos… to wszystko chaos.

Chaos, w którym utknęła grupa żołnierzy, niczym w koszmarnym snie z którego nie da się wybudzić.
Ucieczka odpadała, stanie w miejscu odpadało. Ruch dawał szansę, jakąkolwiek.

Krok za krokiem, metr za metrem… z początku szło całkiem nieźle. Pierwszy odcinek szeregowa Cyrus pokonał w jednym kawałku, omijając największą masakrę przy plaży. Biegła starając się nie oglądać za siebie i nie myśleć, tak było łatwiej. Obrać cel i podążać do niego jak po sznurku, zakładając klapki na oczy, aby nic nie rozpraszało zbędnie uwagi. Patrzeć do przodu… i pod nogi. Lepiej nie wyrżnąć się na glebę w krytycznym momencie i pal licho zęby - one akurat tutaj nie liczyły się kompletnie. Gdyby zaczęła się rozglądać, pewnie puściłaby pawia prosto na buty.
Gdzieś z przodu mignęła jej sylwetka Wade’a, albo coś jej szwankowało z oczami, co w panujących warunkach byłoby wielce prawdopodobne.

Miała nadzieję, że to on - żywy, w jednym kawałku. Zanim jednak zdążyła posmakować nadziei, Fortuna odwróciła kartę.

Seria wybuchów mięsa armatniego, wznosząca w powietrzu tumany krwi. Laurze wydawało się, że wdycha ją razem z każdym nerwowym haustem powietrza. Czuła metaliczny posmak na języku i miedź drapiącą w nos… a to był dopiero początek.

Kolejny wybuch, tym razem w HQ prawie zatrzymał ją w miejscu. To już nie była butelka z benzyną albo mina, tylko coś mocniejszego, bardziej morderczego. Eksplozja objęła dół budynku, a dziewczynie po kręgosłupie przeszedł lodowaty dreszcz. Tego samego budynku, do którego wbiegł Harris…
Nabrała powietrza aby chyba krzyknąć, zastopował ją cios w ramię i szarpnięcie. Drobne zielonkawe krople padające na twarz…ćpun nie musiał zostać poinformowany, on wiedział że wziął narkotyk, ale jaki?!

Czas zwolnił, obraz począł się dwoić przed oczami, myśli też zwolniły, o ile kiedykolwiek posuwały się żwawym tempem. Jak na zwolnionym filmie mechanik patrzyła na napastnika szykującego się do zadania kolejnego ciosu, sama próbowała podnieść broń i strzelić…
Próbowała, tylko ciało nie chciało słuchać.
Krzyki i strzały rozciągnęły się do irytującego pomruku bez końca i początku, uwalany na zielono kij znalazł się w zenicie, a potem rozpoczął drogę w dół…

Szarpnięcie, obrót powodujący zmianę punktów świateł w rozmazane smugi… i słowa.
Ktoś mówił… do niej, nad nią?
Umarła i teraz morderca wygłasza przydługi monolog na szybko stygnącym ciałem? Zabitym… kijem? Kijem, kurwa?!
Co za przypał…

- Zamknij oczy - usłyszała wyraźniej, chociaż ciągle w tej denerwującej, flegmatycznej formie. Potrząsnęła głową, ktoś lał jej coś mokrego na gębę? Znowu krew?

Nie… krew nie byłaby taka chłodna i przyjemnie bezwonna.

Zamrugała, przetarła twarz rękawem. Obrazu otaczającej jej chujni to nie zmieniało, ciągle ktoś wybuchał, ludzie strzelali, klęli i krzyczeli. Za to rozpoznała wybawcę. Był z jej oddziału. Medyk.
Ten od karty na hełmie. Wychodziło, że uratował jej dupę.
- Dzięki Sticky…jesteś moim bohaterem. Jak to się skończy masz pełen pakiet - wychrypiała, strząsając z siebie resztki narkotycznego otępienia i posyłając medykowi całusa poprzez rzeźnię.
Podniosła się, znowu potrząsnęła głową. Gdzieś miała biec… a tak.
- W HQ jest radiostacja, jak ją przestawić zagłuszy sygnały obroży! - doklepała zbierając się w sobie i znów wyrywając przed siebie. Cel wydawał się być tak blisko, na wyciągniecie ręki.
"Wydawał"...
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR

Ostatnio edytowane przez Amduat : 19-12-2018 o 01:00.
Amduat jest offline