19-12-2018, 10:22
|
#13 |
|
Riwelen oparł się o chłodne mury karczmy, zamknął oczy i przez chwilę delektował się spokojem. Pod zamkniętymi powiekami zaczęły przesuwać się fragmenty obrazów. Przy jednym z nich zatrzymał się na dłuższą chwilę. To wspomnienie tkwiło w nim jak kolec, którego nie można wyrwać. Nosił w sobie zadrę, której nie mógł i nie chciał zapominać. Nagle z rozmyślań wyrwał go natarczywy głos.
Kapłan położył dłonie na głowę nie mogąc znieść słowotoku tabaxi. Wyglądało to tak, jakby zasłaniał uszy.
- Na miłość Silvanusa! Dość! Przestań, wrzaskunie! Głowa mnie rozbolała od tej gadaniny. To jakiś dom wariatów!
Riwelen wziął kilka głębokich wdechów, po czym kontynuował spokojniejszym tonem:
- Dobrze. Możemy iść razem wypytać mieszkańców. Ale musimy ustalić pewne zasady.
W tym momencie zrobił dłuższa pauze, po czym dumnie zapytał:
- Słyszałeś....? Tak brzmi cisza. Zasada numer jeden: czasem dobrze jest po prostu pomilczeć. Zasada numer dwa: jak najczęściej staramy się stosować zasadę numer jeden.
Kończąc kapłan spojrzał na towarzysza, który po raz pierwszy odkąd się poznali, mógł zauważyć w jego spojrzeniu pierwsze, drobne oznaki akceptacji. |
| |