Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2018, 12:32   #83
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Szambelan okazał grymas niezadowolenia na twarzy, który był wynikiem pomylenia jego urzędu z Kasztelanem. Przemilczał jednak brak obycia wiedźmina.

- Nie straszne mi groźby czy uroki czarodziejki. Tak i ja, jak i ona wiemy, że urzędników chroni immunitet królewski, którego musi przestrzegać… ku jej niezadowoleniu z pewnością.

Urzędnik kontynuował swoje wywody o wyższości władzy królewskiej nad czarodziejami całą drogę. Jego monolog nie stanowił jednak dla Egharta nic nowego, a dla Nemroda nic pouczającego - tak mu się przynajmniej wydawało. Szybko przeszli tłoczną od gawiedzi i dóbr wszelakich uliczką, nie zatrzymując się na oględziny straganów ani zaczepki słowne. Okazały piętrowy budynek zbudowany z solidnych bali, znajdował się zaraz przy kordegardzie. Nad jego wejściem powiewały dwie flagi z barwami Kaedwen. Po wejściu do środka nie ujrzeli rzędów biurek i tłumu urzędników jak zwykle to bywa przy załatwieniu pozwoleń i odbieraniu honorarium za ubicie monstra. Duża sala ozdobiona licznymi futrami była pusta. Na ścianie po lewej znajdowała się wielka mapa całego Kaedwen. Po prawej zaś obok drzwi umiejscowiono zbroję na stojaku. Szambelan ruszył na wprost wchodząc do korytarza, prowadzącego do schodów na piętro.

- Zostańcie tutaj i pilnujcie by nam nie przeszkadzano - powiedział do zbrojnych, którzy pokornie wykonali rozkaz.

Gdy weszli na piętro, drzwi do sali były otwarte. Przy oknie siedział młody Baron Argylla. Pogrążony w zadumie, obserwował widok za oknem. Przy stole zasiadało kilku mężczyzn, których przedstawił Szambelan.

- Pozwólcie, że przedstawię. Rajca Stefan Trop, włodarz Ban Tiel - tego mężczyznę już kojarzyli z placu. Widać zdążył przebrać wams, ale na spodniach jeszcze zostało zaschnięte błoto. - Dalej po jego prawej zasiada Chorąży Torwald, odpowiedzialny za ramię zbrojne fortu. Sędzia grodowy Osric, który porządku swoim słowem i mieczem pilnuje.

- Tyle przygotowań i tak wielu znamienitych gości… - Baron dopiero po chwili zwrócił uwagę na przybyłych i przerwał Szambelanowi - Usiądźcie proszę. Gdyż sprawa może nam nieco zająć. Zacznę całą historię od początku, gdyż każda informacja może być cenna. Wszystko ma swój początek w czasach gdy mój ojciec władał tu jako Namiestnik i żyliśmy pokojowo z Aen Seidhe. Ojciec był miłośnikiem polowań i nie przeszkadzały mu święte gaje, polany czy inne brednie. Darł koty z druidami, ganiał się po lasach z elfami, aż pewnego razu poznał piękną elfkę, która przyćmiła jego umysł i rozum. Oczywiście posiadł ją tej nocy gdyż takie jego prawo było. Tej chyba miłości były w niesmak, bo przeklęła jego i matkę moją wraz z całą progeniturą. Niespełna rok po tym wydarzeniu urodziła się moja siostra. Oczywiście matka wybaczyła ojcu zdradę, jak to już na dworach i zamkach bywa, a z klątwy nikt sobie nic nie zrobił… - chwilową pauzę przerwał łyk wina i spojrzenie godne wytrawnego hazardzisty. - Klątwa jednak się dopełnia. Oczywiście po tylu latach nikt nawet nie pamięta o co do końca w niej chodziło. Fakt jest taki, że moja mała siostrzyczka leży teraz w najwyższej wieży starego zamku i śpi snem tak głębokim, że nikt nie jest w stanie jej przebudzić. Niebawem rozpocznie się Midaëte, na które zjedzie się kilku śmiałków szlachetnie urodzonych. Tej świętej nocy poszukiwać będą kwiatu paproci, dzięki któremu będą mogli prosić o rękę mojej siostry. Co ja teraz pocznę? Musicie mi pomóc i odczynić urok…

 
__________________
Prowadzę: Liczmistrz; Kwestia Ceny
Gram: Zdarzenie
WielkiTkacz jest offline