Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2018, 21:30   #92
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Moja ulubiona podopieczna... - Peter podszedł do Dorothy, która wychynęła z otchłani swego namiotu. - Kawa, śniadanie, kąpiel, czy kawa, kąpiel, śniadanie? - spytał, obdarzając zagadniętą szerokim uśmiechem.
- Kawa, kąpiel, śniadanie - odpowiedziała mu wychodząc z namiotu w mokrej od potu koszulce, majtkach i skarpetkach. Przyciągnęła się, ziewnęła obrzucając okolicę i stojącego przed nią mężczyznę sennym jeszcze spojrzeniem.
- Masz siły, by dojść do kuchni, czy cię poratować i przynieść? - spytał, skupiając spojrzenie na swej rozmówczyni.
- Przynieś. - Dorothy uśmiechnęła się do niego z wyraźną wdzięcznością w oczach.
Peter odpowiedział usmiechem, po czym skierował się w stronę kuchni. Po chwili wrócił z kubkiem czarnej jak noc, parującej kawy.
- Zawsze do usług - powiedział, podając naczynie.
Lie dość szybko wypiła gorący płyn, co zaowocowało pojawieniem się kolejnych kropel potu na jej czole.
- Wyglądasz bardzo kusząco - stwierdził Peter. - Nawet jeszcze bardziej.
- Wyglądam jak zmokły szczur.- odpowiedziała przyglądając się sobie krytycznie. Wolną ręką chwyciła mokrą koszulkę i kilkukrotnie pociągnęła ją wymuszając przepływ powietrza między tkaniną a skórą.
- Jesteś zdecydowanie nieobiektywna - odparł. - Mi się ten widok podoba - dodał, przyglądając się działaniom dziewczyny. - Jeszcze trochę i mogłabyś startować w konkursie miss mokrego podkoszulka... Miły widok - powtórzył. - No ale skoro uważasz inaczej, to chodź się wykąpać. Mycie pleców masz gwarantowane.
Rudowłosa wróciła wymownie oczami podając jednocześnie kubek mężczyźnie.
- Czyli ty się ze mną teraz męczysz - ni to zapytała, ni to stwierdziła.
- Nie nazwałbym tego męczeniem się - odpowiedział. - Ale nie będę ci prawić komplementów - dodał z lekkim uśmiechem.
Te słowa sprawiły, że kobieta zaśmiała się głośno.
- Już masz dość?
- Prawienia komplementów, czy twojego towarzystwa?
Nie odpowiedziała mu znikając, nadal głośno śmiejąc się, w swoim namiocie. Zostawiła jednak odsłonięte “drzwi “ do swojego królestwa. Także najemnik mógł zobaczyć jak zakłada spodnie i zabiera kilka rzeczy potrzebnych przy ablucjach.
- Tam, gdzie wczoraj? - spytał, gdy Dot była już gotowa.
- Tak. - zgodziła się masując skronie i czoło.
- Kąpiel i masaż? - Gestem zaprosił dziewczynę, by ruszyła przodem. Rozejrzał się również dokoła ciekaw, czy Marcus podąża ich śladem. Ale Kaai się nie pojawił, gdy cichutko, na palcach, przechodzili obok jego namiotu.
Gdy dotarli nad rzekę Dorothy ułożyła swoje rzeczy na suchym kamieniu. Pozbyła się butów, skarpetek i spodni. Wszystko składając w równą kostkę i kładąc na butach. Później, stając plecami do mężczyzny zdjęła koszulkę.
Peter Przez moment przyglądał się dziewczynie, po czym poszedł w jej ślady, ściągając t-shirt.
- Pomóc ci? - spytał, stając za jej plecami i kładąc ręce na jej biodrach.
- Zadaje się, że to ja miałam się myć, a ty miałeś pilnować by nic mnie nie zjadło. - machnęła ręką by dać mu po łapskach.
- Miałem na myśli twoją odzież - odparł. - Ale może masz rację...
Odsunął się, po czym rozejrzał się dokoła.
- Na razie cisza i spokój - stwierdził.
Dorothy pozbyła się reszty ubrania, na co Peter zareagował pełnym uznania mruknięciem. .
Kobieta odwróciła na chwilę głowę w jego kierunku.
- Jak wy sobie na misjach radzicie?
- Jak z czym sobie radzimy?
- No… z myciem pleców - powiedziała myjąc własne. - I z tego typu potrzebami?
Peter przeniósł wzrok z otoczenia na dziewczynę. Na parę chwil.
- Z plecami tak jak ty - odpowiedział. - Jeśli zaś chodzi ci o różne... potrzeby... - Na moment zawiesił głos. - Masz na myśli kulturalne rozmowy, gry towarzyskie, czy seks?
- Tak, z tym wszystkim. Z seksem też - powiedziała, przechodząc do mycia innych części ciała.
- Zwykle znajdzie się kilka osób o podobnych zainteresowaniach, więc się grywa w karty, niektórzy czytają książki, jest internet. No i na misjach też bywają kobiety, które nie ślubowały czystości. One również mają swoje potrzeby, więc to się idealnie uzupełnia.
Peter część swej uwagi poświęcał działaniom dziewczyny, ale i nie zapominał o obserwowaniu okolicy.
- A ja myślałam, że wam nie wolno. Zależności służbowe i takie tam.- Dot nie czuła się aż tak brudna. Skończyła zatem dość szybko.
- Zależności slużbowe, zakaz bratania się i takie tam... To wszystko obowiązuje, ale na mniej więcej tym samym poziomie władzy wiele rzeczy jest dozwolonych. Im niższa szarża, tym może mieć większy krąg potencjalnych zainteresowanych. Ooooczywiście - przeciągnął słowo - czasami są też miejscowe panienki, zainteresowane nawiązaniem bliższych znajomości. Wszystko zależy od tego, gdzie się trafi.
- Jednym słowem rozrywek wam nie brak na misjach.- Dorothy wyszła na brzeg i zaczęła się ubierać. Jak na razie ograniczyła się do dolnej bielizny i czystej koszulki. Trzeba było przecież jeszcze umyć zęby.
- Tak, tak... same rozrywki. W przerwach między chwilami, gdy my strzelamy albo do nas strzelają - odparł Peter. - Czyli normalne życie najemnika - odparł. - A ty? Jak spędzasz wolny czas?
- Jeżeli to mam, to na zakupach. - Wypowiedź podszyta była ironią. -Albo na imprezach.
- Za zakupami nie przepadam, ale imprezy... to brzmi dobrze - powiedział z lekko kpiącym uśmiechem. - A jakie masz plany na dziś?
- Podobne jak wczoraj. - Posłała mu dwuznaczne spojrzenie.
- Jeśli masz na myśli to, co ja, to chętnie wezmę w tym udział. - Wzrok Petera na dłużej zatrzymał się na Dot. - A jakieś plany... wycieczkowe? Poza obóz?
W odpowiedzi ruda przesunęła zmysłowo dłonią po swojej szyi. Zaczepiła palcem o brzeg koszulki naciągając ją lekko. Cały czas patrzyła Peterowi prosto w oczy.
Było rzeczą jasną, że, jak przystało na odpowiedzialnego cienia, powinien ustawić swą 'podopieczną' do pionu i powiedzieć jej, gdzie powinna takie prowokacyjne zachowania sobie wsadzić, ale Peter jakoś nie czuł się wzorowym cieniem. A jeśli chodziło o wsadzanie czegoś gdzieś, to bynajmniej nie myślał o robieniu tego z zachowaniami.
Zrobił krok do przodu i chwycił za ten sam brzeg koszulki.
- Chętnie ci pomogę - zapewnił, równocześnie przystępując do realizacji tych słów.
- Zostaw.- Dot po raz drugi dała najemników po łapach uśmiechając się przy tym. - Jesteś na służbie.
- I zawsze chętny do pomocy. - Odpowiedział uśmiechem. - Ale nie zawsze jestem najlepszy w odczytywaniu myśli - dodał z wyraźną kpiną.
Dorothy zrobiła krok w swoje prawo bacznie obserwując mężczyznę. Z ust nie zszedł jej jednak prowokacyjny uśmiech.
- A skoro Marcusa tu nie ma, to można by rzec, że jesteśmy na prywatnej wycieczce. - Peter również wciągnął koszulkę. - Wracamy, czy planujesz zostać tu dłużej? Bez śniadania, co prawda, ale okolica jest ładna i towarzystwo porządne.
- Najpierw śniadanko. - Lie również kończyła się ubierać. - Chciałam wrócić do tego miejsca gdzie znalazłam okaz z rodzaju Middlemist red. Na razie jest jednak za gorąco na taką wyprawę. Tak że wracamy.
- Niestety, pogoda bardziej jest plażowa, niż wycieczkowa - potwierdził Peter. - Jak się nieco ochłodzi, to zobaczysz swoje kwiatki. Obiecuję.
- Po śniadaniu.- Powtórzyła zbierając swoje rzeczy.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 19-12-2018 o 21:48.
Efcia jest offline