Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-12-2018, 08:58   #36
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Lex i Cynthia w niecałe pół godziny znaleźli się przed dziewiętnastowieczną kamienicą, która swoje lepsze lata miała już za sobą jeszcze przed wojną. Wejście na piąte piętro po kręconych, drewnianych i niesamowicie wręcz skrzypiących schodach gwarantowało poinformowanie o swojej obecności wszystkich sąsiadów.
Oczywiście… jeśli jacyś byliby zainteresowani.
Na ścianach klatki, widniały typowe wyobrażenia męskich organów, szubienice z których zwisały półksiężyce, napisy wielbiące miejscową drużynę futbolową oraz informacje na temat prowadzenia się kilku tutejszych przedstawicielek płci pięknej.
Na ostatnim piętrze - strychu, były tylko dwa mieszkania. Para kainitów natychmiast wiedziała o które im chodzi, bowiem wyłamane drzwi trzymały się jedynie na policyjnej taśmie.

Wampirzyca rozejrzała się uważnie, przekraczając linię, wyznaczoną przez taśmę. Minę miała hardą, choć sama chyba musiała zauważyć jak bardzo ona i jej markowe ciuchy, a szczególnie białe szpilki nie pasowały do tego miejsca.
- Jeśli była tu policja, dobrze byłoby dokopać się do ich raportów. Macie jakieś... wtyki? - spojrzała na Lexa wyraźnie bez nadziei, a on przecząco pokręcił na to głową.

Klasyczne m2 było pobieżnie posprzątane, czy raczej “zlootowane” przez policję ze wszystkich interesujących funkcjonariuszy przedmiotów czy narzędzi “zbrodni”. Po owocach pracy “wampira” pozostało jeszcze jednak wiele śladów na meblach, suficie oraz ścianach.
[media]https://pm1.narvii.com/5863/ddd2ee16ddc5f9229ca2136ded9287d720c25496_hq.jpg[/media]

Rouse check Cythii
Kostnica
Sukces
Rouse check Lexa
Kostnica
Porażka


Lex zgłodniał… Już po przebudzeniu czuł niewielkie pragnienie, ale teraz, po patrzeniu na rozpryski krwi jeszcze się nasiliło. Przejechał językiem po zębach.
- Cholerny bałagan… - wydusił z siebie z drapieżnym pomrukiem kryjącym się w głosie.
Skupił się sięgając po moc uwięzioną w nim i pochodzącą z z krwi.

resolve+auspex
Kostnica
6 sukcesów, o panie… na bogato


Mieszkanie nie należało do ofiary i pewnie też nie do napastnika. To wyglądało na apartament do wynajęcia, miejsce, które turysta znajduje na bookings.com, klucz znajduje pod wycieraczką i tam też go zostawia gdy wyjeżdża. Lex nie czuł w eterze niczego nienaturalnego, do tego policja wykonała całkiem przyzwoitą pracę w przeszukaniu mieszkania.
A jednak, w szparze między klepkami sfatygowanego parkietu leżało coś, co przeoczyli.

[MEDIA]https://i.ebayimg.com/thumbs/images/g/FykAAOSwlMFZMSZa/s-l225.jpg[/MEDIA]

kolczyk z różą, który należał do ofiary. Skąd Lex to wiedział? po prostu wiedział. Wiedział też, że biżuteria, w której bynajmniej nie wyczuwał niczego “magicznego” miała w mniemaniu ofiary dawać jej jakąś ochronę. Może po prostu przynosiła dziewczynie szczęście? Tego Lex nie mógł wiedzieć. Cynthia natomiast miała na ten temat pewne podejrzenia.
Wampirzyca patrzyła niechętnie na otoczenie.
- Za duży bałagan jak na kogoś z naszych, nie uważasz?
- Tak, chyba że wpadł w szał w trakcie “kolacji”.

Choć nie bardzo miała na to ochotę, Cynthia zaczęła przyglądać się okolicy krwawego zacieku, próbując ustalić czy krawiło ono już wcześniej, czy było ciągnięte, czy właściciel krwi walczył... i z jaką siłą.

intelligence+investigation
Kostnica
dwa sukcesy


Nie wyglądało na to by w mieszkaniu kiedykolwiek toczyła się jakaś walka, raczej ktoś… bawił się czyimś ciałem. To mogło trwać długo, może nawet dłużej niż jedną noc.

- Chory pojeb… - wampir rzucił pod nosem przyglądając się kolczykowi trzymanemu delikatnie w palcach.

Jeśli Cynthia miała jakieś uwagi na ten temat, zachowała je dla siebie. Wciąż sznupała, przeglądała, oglądała i trzeba przyznać, że była w tej robocie wyjątkowo dokładna. Ponieważ znała też specyfikę swego gatunku, zaczęła rozglądać się za jakimiś skrytkami.
- Jeśli ten pojeb po prostu sprowadził sobie tutaj zabawkę... musiał gdzieś spać. Gdzieś tutaj lub raczej w okolicy. Trzeba będzie wypytać ludzi.
- Sąsiedzi? - Lex ledwo dostrzegalnie kiwnął głową. - Wypytani chyba przez policję, ale spróbować nie zaszkodzi.
- Ale to raczej nie o tej porze. Możesz za dnia wysłać kogoś ze swoich ludzi? Albo przynajmniej niech wywęszą z kim warto gadać, żebyśmy nie łazili jak świadkowie Jehowy.*
- A cóż złego jest w tej porze? - Holender uniósł brew. - Zawsze uważam, że aby coś zrobione zostało jak należy, trzeba to zrobić osobiście.
Vardalos spojrzała na niego w taki sposób, że tylko brakowało, by jej martwe płuca opuściło westchnienie rezygnacji czy dezaprobaty. Obyło się jednak bez tego. Co by nie powiedzieć, wampirzyca na swój dziwny sposób starała się współpracować.
- Pomijając irytację stanem wybudzenia ze snu, będziemy łatwo zapamiętywalni. Ktoś może zwrócić na nas większą uwagę niż byśmy chcieli. Wydaje mi się też bardziej zasadne ustaleniem, co się stało z waszym przystojnym kumplem. Bo jeśli te dwie sprawy są powiązane... - nie dokończyła, patrząc na Lexa znacząco ponad okularami.
- Lev zajmuje się tą sprawą - Lex powoli ruszył ku drzwiom - jeżeli będzie potrzebował pomocy ma dać znać. - Zwrócił twarz ku wampirzycy. Obawiam się, że byśmy mu w tym przeszkadzali. Co zaś do zapamiętania nas… Coś na to zaradzimy. - Uśmiechnął się szerzej i oblizał zęby. - A ja jestem głodny.
- Wasz zaginiony kolega też dał znać, co? Ekipa ratunkowa pierwsza klasa. Brakuje tylko pomarańczowych slipek ze znakiem słonecznego patrolu - wyzłośliwiała się wampirzyca, lecz kiedy skończyła rekonesans podeszła do Lexa i jakby nigdy nic, zapytała: - To co, idziemy?
- Pomarańczowe slipki - wampir mruknął otwierając drzwi. Przepuścił Cynthię przodem. - Coś mi mówi, że jest Pani mokrym snem Freuda, Pani Wolf.
Zatrzymała się przechodząc dokładnie obok. Musiała co prawda zadrzeć głowę, by spojrzeć mężczyźnie w oczy, ale gdy to zrobiła, z pełną powagą rzekła:
- Myślę, że nasz poszukiwany miałby pierwszeństwo. Swoją drogą, proszę uważać na Toreadorów, panie Alexandrze - ruchem głowy wskazała pokój - Mają czasem dziwne pojęcie piękna.
To rzekłszy już miała przejść obok, gdy coś ją zatrzymało.
- I jeszcze jedno... Vardalos. I jestem panną.
Nie skomentował.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline