- Kurw... - Ryś zdławil przekleństwo trzymając się za odnawiającą się ranę na udzie. - Ni cholery. Musze przystanąć i poprawić opatrunek. A jakby żaden zdobyczny klucz nie pasował, to zawsze można rozwalić klape. Bo ileż może ona wytrzymać? Tylko, że wtedy zaafiszujemy się temu co siedzi na dole. Zakładając że jeszcze nie wie. - Łowca usadowił się pod jedną ze ścian i zabrał za majstrowanie przy opatrunku. - Ma ktoś coś do oczyszczenia rany? Bo nie tylko mnie by się teraz przydało.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |