Morn nie miał tak do końca sprecyzowanej wizji swego mieszkania. Był typem wędrownika i wizja własnego 'białego domku' jakoś nie zamieszkała do tej pory w jego głowie. Musiał więc wymyślać wiele rzeczy na bieżąco.
A w skład tych 'rzeczy na bieżąco' wszedł odpowiednio urządzony salonik, gdzie można by przyjąć z sześć-siedem osób, mała pracownia, łazienka, garderoba, biblioteczka. No i oczywiście sypialnia z odpowiednio szerokim łożem. Co prawda chwilowo nie można było sprowadzać gości, ale trzeba było myśleć perspektywicznie.
No i jeszcze potrzebny był jakiś pokoik dla Xiny. Gdyby czasem koboldziątko zostałoby jego uczniem, a raczej uczennicą, to przecież Xina nie mogła spać pod jego łóżkiem...
No i ledwo zdążył przedstawić ogólnie swoje plany, najpierw wcięło Anathema, a chwilę później Zazę.
- Pójdę za nimi - powiedział. - A nuż się okaże, że Zaza zapomni hasła.