W pomieszczeniu zapadła cisza na tyle, że było słychać natrętną muchę atakującą Stefana Tropa z uporem godnym wojownika. Sędzia Osric szukał zawzięcie czegoś na suficie, wybierając sobie tylko znany punkt za cel.
- Przecież nie pójdziemy z dyplomancjami do tych leśnych kurwiszonów! - ryknął Chorąży. - Dopiero co pertraktacje wobec wyrębu zakończyliśmy, które zakończyły się niezbyt pokojowo. Przypomnę waszmości - spojrzał na Barona - że w tym lesie są same święte miejsca. Wysrać się nie ma gdzie, żeby nie narobić na jakiś opatrzony błogosławieństwem kwiatek. Król oczekuje dostaw drewna…
- Powściągnij swój jadowity język Torwald - powiedział spokojnym tonem Baron. - Nie zapominaj się, że rozmawiasz w mojej obecności, a ja o sprawach Króla wiem lepiej niż wy wszyscy i dopóki żyje ostatecznie zdanie należeć będzie do mnie...nie do Rady.
Znów zapadła cisza, przerywana jedynie kolejnym natarciem muchy na Rajcę i jego utytłane spodnie.
- Panie Eghart i Panie Nemrod - zaczął Argylla. - Odczarować moją siostrę starało się już wielu śmiałków, mędrców, czarodziejów, kapłanów, druidów, miejskich wróżów i innych szarlatanów, którzy ukończyli swój żywot na stryczku, pod toporem kata lub w najlepszym wypadku uciekając w podskokach. Niestety wszelkie starania były daremne. O pomoc prosiłem nawet siedmiu krasnoludzkich mędrców z pod Gór Sinych, z którymi moja siostra spędzała sporo czasu. Niestety i oni gdy dowiedzieli się w czym rzecz, wypięli rzyć na elfią klątwę - pauzę przerwało kontrnatarcie muchy po niespodziewanym zerwaniu się do ataku Rajcy. Baron podniósł rękę wysoko i z hukiem rozpłaszczył muchę na stole jednym uderzeniem. - Zgniótłbym ten las i Aen Seidhe niczym robaki na łące. Taki mam szacunek to tych dzikusów, którzy nie potrafią rozmawiać i są zbyt dumni na współpracę. Sytuacja polityczna jednak mi na to nie pozwala. Nie pozwala mi również wysłać kolejnego urzędnika lub zbrojnych koronnych. Ale… - zastanowił się chwilę. - Mogę wysłać tam wiedźminów jako posłów neutralnych. Skoro uważacie, że skorzy są do rozmów…
- Pod nieobecność waszą postaram się odnaleźć jakieś zapiski w kronikach - dodał z serdecznym uśmiechem Sędzia Osric.