Konto usunięte |
Śnił mu się stary Shiba pochylający się nad jego męskością. Staruszek miał rozchylone usta i ślinił się jakby miał go wziąć do ust. Męskość Orochiego była uniesiona, wilgotna czuł, że zaraz dojdzie i wtedy poczuł na delikatnej skórze dotyk stali. Zaczął krzyczeć, chciał uciec ze stołu ale nie był w stanie.
- Hano. - głos Kyomasy przebił się przez koszmar. - Hano.
Rozdygotany chłopak przylgnął do niego, kojąc nerwy w silnych ramionach samuraja. Po dłuższej chwili, gdy resztki koszmaru odeszły, a Orochi wybudził się, popatrzył zawstydzony na twarz kochanka.
- Przepraszam... - szepnął, nie puszczając go jednak.
- Już dobrze. - Mężczyzna delikatnie pogładził włosy gejszy, a Orochi zdał sobie sprawę, że ma wzwód.
- Przepraszam, że usnąłem - powiedział zmieszany.
- Musiałeś być wykończony. - Kyomasa puścił Orochiego i usiadł na posłaniu. Najwyraźniej samuraj musiał tu przynieść Hanę gdy ten usnął. - Musisz mówić o takich rzeczach.
- Wybacz, panie, ja... to nie dlatego... choć byłem zmęczony, ale... było mi tak dobrze, że za bardzo się odprężyłam - wyszeptał zmieszany chłopak, podnosząc się i siadając obok.
- Złe sny przychodzą do zmęczonych ludzi. - Kyomasa uśmiechnął się do gejszy.
W odpowiedzi ten tylko pocałował jego wargi.
- Czy czujesz się na siłach zdobyć dla nas śniadanie? - Samuraj objął go delikatnie, przesuwając dłonią po plecach chłopaka.
- Już... ranek? - chłopak był w szoku.
Kyomasa wskazał na drzwi prowadzące na ogród, przez które do pomieszczenia wpadały pierwsze promienie słońca.
Orochi wciąż był w szoku.
- Powinieneś mnie obudzić, mój panie... znaczy... wybacz mi. Nie chciałem... Zaraz przyniosę ci śniadanie. - to rzekłszy pospiesznie zaczął się ubierać w yukatę i perukę.
Samuraj ułożył się z powrotem na posłaniu i z tej perspektywy przyglądał uwiającemu się Orochiemu.
- Gdyby nie ten koszmar, w ogóle bym cię nie budził. - Jego głos był nieco rozbawiony. - Pięknie wyglądasz gdy śpisz.
- Mam nadzieję, że ty też odpocząłeś, mój panie. Tak bardzo mi wstyd... postaram się ci to wynagrodzić czymś pysznym - powiedział chłopak, ukłonił się i wyszedł, by zdobyć śniadanie.
Na korytarzu panowało lekkie zamieszanie. To miał być ostatni dzień narad i służba Onsen wydawała się być poddenerwowana. A może to było coś więcej? Nigdzie nie widział pozostałych gejsz, ale na szczęście udało mu się poprosić o przygotowanie odpowiedniego śniadania.
- Czy coś się stało? - zapytał, mijanej w przejściu dziewczyny, która sprzątała pokoje, a która od początku wydawała się nieco sympatyczniejsza od pozostałych pracowników onsenu - odpowiadając na pozdrowienia gejsz.
Dziewczyna rozejrzała się nerwowo i nachyliła do Orochiego.
- Jeden z urzędników źle się poczuł. - wyszeptała cicho. - Myślą, że jedzenie było nieświeże.
Chłopak zbladł. Czy ktoś mógł próbować otruć syna szoguna?
- A co mu się stało? I który to?
- Pan Hamamura. - Orochi ledwo usłyszał szept dziewczyny. Był też niemal pewny, że to właśnie z tym człowiekiem poprzedniego dnia rozmawiał Kyomasa. - Wczoraj wyszedł wcześniej, a dziś wezwano do niego medyka.
- Oby szybko wrócił do zdrowia. - szepnęła Hana i szybkim krokiem wróciła do Kyomasy, zastanawiając się nad prawdopodobieństwem przypadku w tej sprawie.
Samuraj zdążył już założyć na siebie część ubioru i siedział przy stoliku, czekając na gejszę.
- Zaraz nam coś podadzą. - powiedział Orochi, przysiadając obok i pytająco wskazując na grzebień do włosów.
- Ja... usłyszałem dość niepokojące nowi. Podobno pan Hamamura źle się poczuł - spojrzał na twarz samuraja, by spróbować wyłowić z niej jakieś emocje. Kyomasa był szczerze zaskoczony.
- A słyszałeś może jakieś podejrzenia co do przyczyn? - Widać było, że samuraj nagle stał się bardzo skupiony. Nie uśmiechał się tak jak wtedy gdy zobaczył go w drzwiach.
- Słyszałem tylko pogłoskę o nieświeżym jedzeniu, ale to... nic pewnego chyba.
- Dziwne, że zatruła się tylko jedna osoba, prawda? Do tego mło… - Pukanie u drzwi przerwało Kyomasie.
Do pomieszczenia wsunięta została taca wypełniona jedzeniem, z parującym jeszcze imbrykiem herbaty.
Orochi skinął głową. Nie czuł się jednak kompetentny, by podejmować rozmowę. Nie temu służyła jego obecność tutaj. Rozstawił więc potrawy na stole i nalał herbaty wojownikowi.
Kyomasa przyjął czarkę z naparem.
- Będę musiał to sprawdzić. - Samuraj sięgnął po jedno z przygotowanych dań.
Hana siedział chwilę w milczeniu, jedząc razem ze swoim kochankiem.
- Mój panie... - zaczął mówić z pewną obawą w głosie, jakby zastanawiał się, czy w ogóle powinien się odzywać - Wiem, że to nie moja sprawa, ale wczoraj gdy podawałem talerze słyszałem rozmowę pana Hamamury i paru innych wielmożów. I pan Hamamura dość otwarcie wyrażał się... niepochlebnie o tobie. Czy raczej twojej pozycji…
Samuraj spojrzał na Orochiego zaskoczony.
- A czy pamiętasz z kim rozmawiał? - Przysunął się i pochwycił dłoń gejszy. - To bardzo ważne.
- Mniej więcej... Nie chciałem być niegrzeczny i się przyglądać - Hana zmieszał się, po czym opisał wygląd mężczyzn na tyle, na ile potrafił dokładnie.
Kyomasa przysłuchiwał się mu uważnie pospiesznie zjadając śniadanie.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś. - Samuraj ucałował Orochiego. - Gdybyś coś jeszcze usłyszał, daj mi proszę znać… - Kyomasa przysunął się do ucha chłopaka. - Ktoś chyba chce mnie wrobić.
Hana przełknął ślinę.
- Oczywiście spróbuje pomóc... na ile mogę.
- Miej uszy i oczy otwarte. - Samuraj pogładził chłopaka po włosach i podniósł się. - To wystarczy.
Orochi również się podniósł, po czym złożył głęboki ukłon.
- Będę, a ty mój panie bądź ostrożny. - powiedział.
Gdy tylko chłopak się wyprostował Kyomasa objął go i ucałował. Jak zwykle namiętnie, tuląc się do niego całym ciałem. Jeszcze gdy wychodził, Hana powoli łapał oddech po pocałunku i uspokajał nagle bardzo rozgrzane ciało.
Nie był pewny czy to dziwne uczucie pustki gdy znalazł się sam w pokoju, czy też widok pleców samuraja, ale coś sprawiło że nagle przypomniał sobie iż to ostatni dzień jego pobytu w Onsen. Jutro rano ludzie Ashikagi wyruszą do Kyoto, a gejsze chwilę po nich jednak w zupełnie innym kierunku.
Bajka miała się skończyć, a jednak gdzieś tam w środku czuł, że Kyomasa o nim nie zapomni. Czy byłby jednak tak szalony, by zabierać gejszę ze sobą? Nawet gdy ich sekret nie wyjdzie na jaw, było to dość... kontrowersyjne. Człowiek, który musiał dbać o swoja opinię, nie powinien pozwalać sobie na takie posunięcia...
__________________ Konto zawieszone. |