Gdyby Nemrod w tamtym momencie pił jakiś trunek zakrztusiłby się albo opluł słysząc propozycję barona. Mówiąc o dyplomatach, nie do końca miał na myśli siebie i Egharda , właściwie to zupełnie nie widział ich w tej roli. Niepokojąca była też wzmianka o tych katach i szubienicach, więc wiedźmin starał się być ostrożny w swoich słowach.
- Wydaje mi się panie, że zbytnio nas przeceniasz – odpowiedział – Wiedźminy co prawda neutralne są, macie racje , ale daleko nam do dyplomatów. Nie mieszamy się do polityki, pertraktacji, rozmów pokojowych. Żyjemy tylko po to by ubijać potwory…no i czasem ściągnąć z kogoś klątwę. Jak z waszej siostry na przykład. Tak, to potrafimy robić, a ważkie sprawy zostawiamy złotoustym mężom takim jak ty panie. Po za tym…spójrzmy prawdzie w oczy, gdzie nam pospolitym obdartusom do kogoś takiego jak pan rajca Trop, albo chorąży Torwald, czy sędzia Osric? Elfy, gotowe pomyśleć, że z nich kpicie wysyłając w poselstwo zwykłych rębajłów. |