Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2018, 01:34   #64
Lynx Lynx
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Bam..bam..bam strzelał Barry z pistoletu, aż tu nagle dzida leci (na szczęście tylko go drasnęło bo głupi to zawsze ma szczęście). Spostrzegł wtedy, że szarżuje na niego dzikus z groźną dzidą, a jeśli mało tego to legionowy kundel flankuje go, chcąc dorwać się do gardła i świeżutkiej krwi.

-Najpierw dzikus- mówił instynkt. Tak więc Barry mierzy, naciska na spust, a tu głośny trzask koniec amunicji. Niewiele myśląc rzucił swą broń w kierunku napastnika. Pudło, ale oponent musiał się uchylić i dać Barremu trochę czasu na działanie.

Niestety pies nie miał problemów i zbliżał się nieubłaganie. Szybko szukał Barry noża w końcu jest i rzut. Kundel już wtedy leciał w kierunku gardła Barrego po pięknym skoku. Na drodze miał jednak ostrze, które w opłakanym dla siebie skutku połknął w locie. Choć psina martwa jej truchło leciało dalej i powaliło Barrego na plecy siłą swego pędu.

Barry leżał na plecach, zdezorientowany i kręciło mu się z lekka w głowie. Dobrze że instynkt i szkolenie zrobiło swoje. W ostatniej chwili pochwycił drzewiec włóczni, którą stojący obok dzikus chciał go dobić. Siłowali się, lecz nieubłaganie ostrze zbliżało się do Barrego.

Tak zbliżała się śmierć. Nagle jednak wielkie BOOOOOM rozległo się po okolicy. Zmiotło ono legionistę z nóg. Barry za to przejechał się trochę po ziemi. Zatrzymał się w końcu na swym wrogu. Obydwaj zaczęli podnosić się oszołomieni po eksplozji. Szkolenie,a może raczej wrodzony instynkt i odruchy były jednak po stronie Barrego. Pierwszy rzucił się na wroga, a po krótkiej szamotaninie założył trochę krzywy ale skuteczny chwyt zapaśniczy i zaczął kręcić aż ukręcił dzikusowi łeb.

Wraz z końcem walki adrenalina opadła, a Barry ujrzał siebie. Swoje ręce we krwi.. nie cały w niej był. Eksplozja sprawiła że przejechał się po krwi i resztkach nieszczęśników, którzy zginęli od ostrzału z łodzi. Szamotanina z zwiadowcą legionu dopełniła dzieła. Wyglądał jakby dosłownie sie wykąpał w posoce. Uświadomił sobie wtedy, że werbownik kłamał. Nie został bohaterem. Nikomu nie pomógł. Chwały nie ma, za to jest bród, krew i cierpienie, a on sam wygląda jak żywy trup.

Tak by trwał zagubiony w beznadziei, ale usłyszał że kolejni wrogowie nadchodzą, a z nimi wróciła adrenalina,a instynkt znów zdominował Barrego. Przyczaił się, chwycił do prawej ręki punch daggera, a do lewej nóż do rzucania i tak leżał czekając na wroga, by zerwać się do ataku, jeśli jakiś cezarski sługus się do niego zbliży, no chyba że będzie rozkaz by coś innego zrobić. W wojsku rozkaz to rzecz święta. Dobry żołnierz zawsze wykonuje je w 100 procentach, a Barry to dobry żołnierz.
 

Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 22-12-2018 o 01:57.
Lynx Lynx jest offline