Walka nie była emocjonująca., jednakże nawet dzięki temu kapłan Moradina dowiedział się, przydatnej wiedzy. Mimo, że koboldy są dobre w tworzeniu pułapek to nie potrafią ich improwizować. Nawet mniejszy oddział krasnoludzki w dostępnym czasie, a było go odpowiednio wiele, przygotował by pole walki według jego wytycznych. ***
Po walce nastąpiło zwyczajowe karanie i nagradzanie. Przyglądając się kamieniom i ważąc je w dłoni Torin rozmyślał nad propozycją wodza koboldów. Wspomniał wtedy jednak Xinę. Przypomniał sobie jej prośbę wzrok i śmiech. „Mała Gwiazdka”, prośba dziewczynki, dlatego wiedział, że plemię miał szansę na normalność. By jednak nie powtórzyły się morderstwa w wiosce i rewolta koboldów trzeba było znaleźć osobę, która tu jeszcze miesza i porywa koboldy. Sprawa nie była załatwiona w mniemaniu Torina do końca. - Skoro proponujesz dalszą pracę i zapłatę przyjmę ją. W końcu trzeba złapać osobę porywającą koboldy, tą która porwała - uwolniła naszych jeńców.
Torin pogładził się po brodzie, chowając głęboko sakiewkę.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |