Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2018, 16:41   #176
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kiedy Yan i Eric zajęli się oprawianiem wielkiego dzika, Klara podeszła do starszego brata i szturchnęła go w ramię.
- Nieźle nam poszło, co nie? Ale Ciebie aż zmroziło, stałeś tylko - przestraszyłeś się bydlaka? – spytała zaczepnie.
- Zdziałałem więcej, niż Twoje strzały, zapewniam cię - Jace odgryzł się, nie pozostając dłużny, dziewczyna zaś wzięła się pod boki z uśmiechem.
- Ciekawe jak, przecież nawet broni nie nosisz
- Czyli nie marnuje strzał -
uśmiechnął się - Wiesz przecież jak to działa, nie potrzebuje broni, nikt mnie tu nie zaatakuje - spoważniał na chwilę.
- No wiem, te Twoje sztuczki. Nie zapomnę, jak ten bandzior, co chciał obrabować sklep taty, zasnął w połowie zdania - uśmiechnęła się na wspomnienie - Ale mógłbyś zacząć nosić jakiś kawałek stali, na wszelki wypadek albo chociaż żeby wrażenie - kiwnęła głowa w stronę Mikela. Zawiesiła spojrzenie na chłopaku o kilka sekund za długo.
- Widzę, że chyba o wrażenie chodzi najbardziej, co? Wiesz przecież, że mógłbym go powalić, zanim sięgnie po żelazo? - ostatnie słowo wypowiedział z pewną dozą pogardy. Klara zarumieniła się, kiedy Jace ją przyłapał, a jego następne słowa sprawiły, że skrzywiła się.
- Aż taki z Ciebie chojrak?
- Po prostu się o Ciebie martwię -
powiedział przytulając siostrę - A dla niego Laura zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nawet, jeśli ona sama rozkaże mu inaczej
Kobieta przyjęła uścisk - Jeszcze zobaczymy, braciszku - powiedziała mu na ucho
- Chyba nie chciałem tego słyszeć - westchnął przytulając młodszą siostrę mocniej
Klara tylko roześmiała się i puściła brata - No, ruszajcie już, my tu sobie poradzimy
- Dla mnie zawsze będziesz małą siostrzyczką i jeśli coś Ci się stanie, to Yan będzie musiał powstrzymywać mnie, a nie na odwrót -
dodał całkowicie poważnie. - Bądźcie zdrowi i uważajcie w drodze powrotnej
- Wy tym bardziej
- Spokojnie, ochronię Mikela -
uśmiechnął się zadziornie Jace
Uważając, by nikt inny tego nie zobaczył, Klara pokazała bratu język na odchodne.
- Przecież jestem dyskretny! – Jace zawołał za odchodzącą dziewczyną.

Oprawianie wielkiego truchła Bliznogębego miało pewnie zająć jeszcze kilka godzin, dlatego Eric wręcz poganiał bohaterów, by zostawili im tą żmudną pracę, a sami ruszyli dalej w głąb puszczy, na poszukiwanie nowej, łatwiejszej do ukrycia i ochrony siedziby. Traper wręczył Sulimowi na drogę dwa zawiniątka ze świeżą dziczyzną, jedno dla nich, a drugie dla Psotnika, którego przedtem musiał odganiać od zabitego dzika. Reszta i tak powinna wystarczyć uciekinierom na przynajmniej kilka dni.

I ponownie, marsz przez dzikie, praktycznie nietknięte przez cywilizację ostępy Fangwood. Dla Sulima nie było to nic nadzwyczajnego, ale także reszta jego towarzyszy zaczynała się przyzwyczajać do wędrówek po głuszy. Nawet mieszczuch Kharrick przestał reagować na większość typowych odgłosów lasu.

XIII dzień miesiąca Arodus, Fangwood, 12 dni po ucieczce z Phaendar

Zbliżał się już wieczór, gdy drużyna, szukając miejsca na nocleg, natrafiła na pozostałości kolejnego opuszczonego gospodarstwa. Było to o tyle dziwne, że znajdowało się głęboko w Fangwood, a do tego budynki wyglądały bardzo nietypowo. Pierwszy był w większości spalony, pozostały jedynie fragmenty drewnianej podłogi stojącej na niewysokich palikach. Drugi, w lepszym stanie, ale wciąż bardzo zniszczony przez upływ czasu, także stał na podobnym podwyższeniu. Zbudowano go wyłącznie z drewna, konstrukcja wyglądała na bardzo delikatną, a wewnątrz dało się dostrzec strzępy jakiegoś papieru lub pergaminu, który musiał służyć za ściany. Przykryty był bardzo szerokim, zakrzywionym dachem, osłaniającym także otaczający go ganek.

Gdy zawiał lekki wiatr, dało się słyszeć dziwny odgłos, jakby nucenia, dochodzący z kilku piszczałek zawieszonych nisko na gałęzi rosnącego obok domu drzewa. Pod nim ktoś usypał niewielki kurhanik z kamieni. Podczas gdy całe gospodarstwo wydawało się być opuszczonym od wielu lat, on akurat był wyraźnie świeży, sprzed zaledwie kilku-kilkunastu dni. Na jego czubku ktoś położył czarny kamień z dwoma namalowanymi białą farbą symbolami, obok kurhanu zaś leżał kolejny, z zupełnie innymi symbolami, najwyraźniej wypisanymi krwią.


Dzień wcześniej, wieczorem...
Rathan

Zapadał już zmierzch, gdy hobgobliny zaczęły zbierać obóz i szykować się do dalszej drogi. W słabnącym świetle dnia Rathan ujrzał w końcu znajomą postać, wychodzącą szybkim krokiem, niezauważoną w zamieszaniu. Kobieta zwolniła dopiero, gdy była już głębiej w lesie, i wyraźnie zmierzała w miejsce, w którym jeszcze tego dnia rozmawiali. Jak inni przedstawiciele jej rasy, nie miała problemu z poruszaniem się w półmroku, w przeciwieństwie do łucznika, dla którego te warunki były wyjątkowo niewygodne.
Kiedy Rathan dotarł na miejsce spotkania, hobgoblinka wyciągnęła zza pazuchy kilka zwiniętych w rulon arkuszy pergaminu i podała je mężczyźnie z pogardliwym uśmiechem. Zanim ten zdążył chociażby wyciągnąć po nie rękę, z ciemności wyleciała solidna, obciążona sieć, oplątując go ściśle. Z krzaków nieopodal wypadła trójka uzbrojonych hobgoblinów - dwójka zbliżyła się do Rathana, a trzeci mierzył do niego z łuku.
- No mieszańcu, chyba sierżant wypłaci ci tą nagrodę, może nawet uwolni.- rzucił, nie ukrywając pogardy do kobiety, po czym zwrócił się do Rathana - A ty, robaku, albo pójdziesz z nami, albo dostaniesz wpierdol i cię zaciągniemy. Co wybierasz?
 
Sindarin jest offline