Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2018, 20:39   #171
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Mikel przez kilka sekund przyglądał się pokonanemu zwierzęciu. Nie sądził, że tak łatwo pójdzie, ale cieszył się, że dzik nie jest już zagrożeniem. Po przyjrzeniu się jednej z szabli dzika, zauważył że połyskujący wcześniej przedmiot był w rzeczywistości złotym pierścieniem z niewielkim rubinem, który mocno wrósł się w kieł. Nie zastanawiając się długo, chwycił nieco poniżej i jednym szarpnięciem złamał śmiercionośną broń odyńca by odzyskać przedmiot. Niektórzy z grupki byli w stanie stwierdzić, że musiał tam być od paru lat. Przynajmniej odkąd dzik był mniejszy, i z pewnością sprawiał zwierzęciu ogromny ból przez cały czas wrastając w powiększające się kły.

Laura przyglądała się dzikowi po czym wypowiedziała krótka inkantację - Mgah'n'ghft ya mgleth - Wymówiła wiedźma i zaczęła rozglądać się po truchle bestii i zdobyczy swojego brata a później po okolicy.
- Pierścień jest zaczarowany więc nie baw się nim jeszcze zanim się nie dowiemy co dokładnie robi. - Pouczyła brata Laura. - Jeszcze się okaże że sam zmienisz się w dziką świnie.
-Myślę, że mógł pomóc dzikowi przetrwać tak długo. Zakładałbym pozytywną magię. - odpowiedział chłopak.
- Możliwe ale nie chcę się tłumaczyć matce dlaczego wracam z wieprzem zamiast brata, - powiedziała wyciągając rękę po przedmiot - jak się dowiemy co to oddam ci…- Celem jej uwagi był głównie dzik dopiero teraz spojrzała po pozostałych mieli parę mniejszych magicznych przedmiotów nic co by warte było uwagi ale Kharrick. Mężczyzna cały bił magią transmutacyjną. - Mhm - zadumała się przyglądając się mu od stóp do głowy bardzo uważnie jakby widziała go po raz pierwszy i stał się trochę bardziej interesujący.
- ... go. A ty mi w ty czasie wyjmiesz mi z dzika jedno żebro, całe. Jeden kieł też się mi przyda. - dokończyła myśl.
-Trzymaj. - Mikel nie widział sensu w dyskusji z siostrą, więc zabrał się za robotę.
Dziewczyna przyjrzała się uważnie błyskotce, jej brat nawet nie zdążył wbić się w skórę zwierzęcia kiedy ta już wiedziała co robi błyskotka, bardzo przydatna błyskotka. - To pierścień ochronny. - Powiedziała z pewnością siebie. Jeszcze raz spojrzała na Kharicka z zainteresowanie i uśmiechnęła się z wyższością. Mężczyzna rzeczywiście stał się bardziej interesujący, jak odpowiedź na zagadkę, którą Laura nabrała ochoty poznać.
On jednak nie zauważył tego spojrzenia będąc skupionym na tym, że znów był cały we krwi. Z ciężkim westchnieniem zaczął się wycierać wiedząc, że i tak za wiele z tego nie wyjdzie. Kiedy uznał, że doprowadził się do mniejszego nieporządku poklepał Mikela po ramieniu.
- Dobra robota. Ładnie sobie radzisz z tymi ostrzami - podniósł spojrzenie na Laurę. Zrzedł mu uśmiech, ale kiwnął do niej głową. - Skuteczne, podoba mi się. Jace? Czy ty cokolwiek robisz jak walczymy? - złodziej zmarszczył brwi jedną unosząc do góry.
- Oczywiście! - obruszył się Jace stojący przez całą szybką walkę za drzewem - A jak myślisz, dlaczego ten dzik ani razu nikogo nie trafił?-
- Dobrze… ale czasem mógłbyś dać znać jak w przypadku szkieletu. Nie wiedząc co dokładnie robisz możemy ci przeszkodzić.
Mikel spojrzał na swoją pokiereszowaną zbroję - Może nie do końca nie trafił, ale faktycznie myślałem, że uderza mocniej. - wtrącił się w rozmowę.
- Mogę następnym razem nic nie robić - obruszył się teatralnie. Trochę arogancji wobec kolegów nie mających mocy była całkiem przyjemna. Pozwalała odwrócić piłeczkę relacji. Ciekawe czy Laura maskuje nim swoje problemy z relacjami z innymi?
-Jace! Pamiętasz, że mam siostrę? Trochę już znam te wasze klimaty i jak mówisz, że dzięki Tobie nie leżę teraz obok dzika i nie krwawię jak zarzynane prosię to wiem, że tak jest. Nie obrażaj się i zrozum, że nie dla wszystkich to, co robicie jest takie oczywiste. - obrócił się do Laury i przekazał jej właśnie wycięte żebro. Po czym wyciągnął dłoń czekając aż odda pierścień.
Kharrick tylko wskazał na Mikela z miną “tak, dokładnie!” kiwając głową energicznie.
- Jace używał czaru który przynosi pech swoim przeciwnikom. I warto jest mieć osobę po której nie widać że czaruje. - Wtrąciła się wiedźma wyciągając do wojownika dłoń z pierścieniem.
Wymiana fantów mogła być dla osób trzecich, dziwna magiczny przedmiot za kawałek żebra do tego obie strony wydawały się zadowolone jakby dostały lepszy fant niż dały. - Jeszcze kawałek kła też mi się przyda...ale ty niesiesz. - Powiedziała Laura chowając żebro do worka.
- Preferuję stwierdzenie “przyniósł pecha”, niż rzucił czar - wtrącił się. - Nigdy nie patrzyłem na to jako rzucanie czarów. Brak słów, gestów, czy komponentów, całej tej mistycznej otoczki. Jesteś pewna, że to czary?
- Mhmm niektóre efekty magiczne można uzyskać poprzez przez werbalne komendy, somatyczne gesty albo używając umagiczniony przedmiotów - Powiedziała robiąc parę gestów i machając uschnięta ręką by pokazać o co jej chodzi. - Być może ty jesteś ponad wydawanie widocznych komend magicznych albo sam jesteś sobie magicznym przedmiotem. Metaforycznie rzecz jasna.
- Generalnie, jeśli używasz czegoś co może wpłynąć bardziej na pole bitwy daj znać. Wiesz, bo mogę nie wiedzieć czy akurat ten szkielet postanowił odwrócić się do mnie plecami bo… bo coś, czy to twoja zasługa. - Kharrick naprowadził rozmowę z powrotem na temat, o który mu chodziło. - To się tyczy wszystkich co czarują. Komunikacja. Proszę.
- Mhm, a ty nam nadążasz zawsze o wszystkim mówisz? - spytała Laura, uśmiechając się trochę złośliwie. -Kiedy na twoją głowę będzie na ciebie leciał pocisk, czy naprawdę chcesz byśmy zamiast go zacząć powstrzymać zaczęli ci głośno mówić co mamy zamiast zrobić? Znaczy jak najbardziej mogę ale pewnie zanim zdążę ci o tym powiedzieć zapewne będziesz już trafiony. -
- Mnie wystarczy, jak będziesz mi przypisywać zasługi za wszystkie niewyjaśnione dobre zjawiska jakie się wokół Ciebie dzieją. Za złe możesz obwiniać Laurę. - uśmiechnął się Jace, choć nie nawiązał kontaktu wzrokowego z łotrzykiem. - Choć ona raczej nie jest tak subtelna jak ja. -
Laura spojrzała na Jace’a z groźna miną po czym zobojętniała wzruszając ramionami. - Właściwie to masz racje.- Powiedziała i poszła pod jedno z drzew i rozejrzała się pod nim jakby czegoś szukając.
Kharrick spojrzał na Laurę potem na Jace’a i przetarł czoło.
- Dobra, jak wam coś zepsuje to się na mnie nie gniewajcie. Mam tylko nadzieję, że mnie też to nie zabije. - z tymi słowami poszedł zobaczyć co z druidem.
Beleren wzruszył ramionami i popukał palcem w skroń - Ale wiesz, że będę wiedzieć, czy było to przypadkowe? -
- Na pewno będzie!
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-12-2018, 06:06   #172
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Czekając aż ci co mają większe doświadczenia w wybieraniu mięsa do zabrania, reszta nieprzydatna jak Jace i Laura, która chodziła po polanie przeszukując trawy i krzaki w poszukiwaniu czegoś, miała czas dla siebie.
Jace postanowił wykorzystać tą chwilę i dowiedzieć się paru przydatnych rzeczy.
- Co miałaś na myśli mówiąc o tym, że sam sobie jestem magicznym przedmiotem? - spytał.
- Patrz - dotknęła danej jej przez mistyka zabawki. Niewidzialna ręka maga chwyciła Jace’a za rękaw i pociągnęła. - Ja żeby czarować potrzebuje dać mocy instrukcje do tego czaru werbalnie albo wykonać odpowiedni gest lub użyć jeszcze do tego jakiegoś komponentu jak liść czy inny drobiazg. TY z drugiej strony tego nie potrzebujesz prawda? - Było to retoryczne pytanie ale Laura i tak poczekała na odpowiedź chłopaka.
- Wow, nie spodziewałem się, że będziesz mnie traktować jak wiejskiego głupka - wypalił w odpowiedzi Jace. Zaraz jednak się zreflektował
- Nie wiem jak to działa. Po prostu myślę o czymś i to się dzieje. Oczywiście, nie wszystko, moja moc jest bardziej ograniczona od wyobraźni, ale jednak... - zatrzymał się na chwilę analizując co tak naprawdę się z nim dzieje -... tak, to chyba najlepszy opis. -
- Ty i te twoje kompleksy - pokręciła głową Laura na stwierdzenie o wiejskim głupku. - przyrównałam cię do magicznego urządzenia bo przy sposobie jak ja władam mocom to najbliższe co przypominasz. Wystarczy ci myśl i to się dzieje... trochę jak moje uroki właściwie. Czyli ty nie czarujesz tylko tak jakbyś używał zdolności magicznej. Być może “przyrząd magiczny” nie był najlepszym porównaniem. Masz większą przydatność od takich. -
- A już się obawiałem, że usłyszę jakim to jestem przedmiotem - zaśmiał się Beleren. - To faktycznie ciekawe… Jesteś w stanie zidentyfikować efekt, chociaż sposób jego wywołania jest inny - chłopak zamyślił się ponownie.
- Rozpatrując nasza egzystencję niektóre filozofie mówią że wszyscy jesteśmy pionkami w grze której nie jestesmy w stanie pojąć. Więc jeśli przedmiotem to cała reszta z nas też - powiedziała nonszalancko Laura -A co do efektu, jeśli ja sprawiłam, że łatwiej było go trafić moją klątwą a przeciwnik miał wielkie problemy z trafieniem Mikela to nie trudno było wywnioskować co się stało i za czyją przyczyną. Zwykła matematyka no i znam ten czar. - Trudno było stwierdzić kiedy wiedźma się wywyższała a kiedy po prostu tłumaczyła. Bezpieczniej było uznać że robi obie rzeczy na raz.
- Bez takich truizmów! - mimo poważnej miny chłopak podniósł ręce w geście poddania się. Nie było sensu dyskutować z banałami. - Po co Ci żebro tego dzika? -
- Do rytuału. - Powiedziała wprost Laura.
- Jasne, pójdę sprawdzić, czy nie jestem potrzebny gdzieś indziej - chłopak potarł czuprynę starając się ukryć zakłopotanie i pożegnawszy się ruszył w kierunku Sulima i Psotniczka.
 
Obca jest offline  
Stary 22-12-2018, 14:43   #173
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Hobgobliny, chociaż były grupą zorganizowaną, to nie wędrowały w kolumnie marszowej. Poza tym od czasu do czasu oddalały się od grupy - pojedynczo lub dwójkami - zapewne po to, by zapolować. Stwarzało to okazję, by móc zapolować na któregoś z nich, ale i niebezpieczeństwo, że któryś z myśliwych natknie się na ślady Rathana. Trzeba więc było i zbytnio się nie zbliżać, i zadbać o zacieranie śladów. Hobgobliny świadome obecności intruza, stałyby się zbyt czujne i, być może, spróbowałyby zastawić pułapkę. A w ich łapska Rathan wpaść nie zamierzał.

Obserwacja obozu przyniosła kolejne informacje. Straże nie wyglądały na zbyt czujne i przy odrobinie szczęścia dałoby się wślizgnąć do środka. Pytania związane z tym były dwa - czy podczas krótkiego pobytu Rathan zdołałby się dowiedzieć czegoś interesującego, a po drugie - czy zdołałby wydostać się z obozu cało i zdrowo. I, tak na pierwszy rzut oka, Rathan mógłby na oba pytania odpowiedzieć negatywnie.
Ogólnie biorąc wyglądało na to, że rację mieli ci, co odradzali (w taki czy inny sposób) pościg za Żelaznymi Kłami, Rathan jednak postanowił nie rezygnować tak od razu i czekać na okazję.
A tą wydał mu się drobny, chudy hobgoblin bez munduru. Obrzucany obelgami nieborak chodził do lasu sam. Zdecydowanie wyglądał na obozowe popychadło, to zaś stanowiło pewną szansę. Właśnie tacy osobnicy zwracali się przeciwko swoim, i trudno było im się dziwić. Istniał zatem cień nadziei, że dobrym słowem i wizją lepszego życia (tudzież garści złota) da się tego hobgoblina przekabacić i przeciągnąć na stronę ‘tych dobrych’. Tamten co prawda był uzbrojony, ale Rathan był przekonany, że w razie konieczności poradzi sobie z drobnym przeciwnikiem na tyle szybko, by zdążyć uciec przed pozostałymi.
Była też szansa, że skoro hobgoblin chodzi sam i nie należy do ulubieńców pozostałych, to nawet zniknięcie na dłużej nie zostanie tak od razu zauważone.

Gdy nadarzyła się kolejna okazja, Rathan podkradł się po cichutku i stanął tak, by znaleźć się między koboldem a obozem.
- Możemy porozmawiać? - spytał tonem, który (przynajmniej jego zdaniem) był przyjacielski.
Znał na szczęście język hobgoblinów, bo nie należało liczyć na to, że jego potencjalny rozmówca będzie znać wspólny.
Hobgoblin podskoczył i odwrócił się, z ręką na rękojeści rapiera. Wtedy dopiero Rathan zobaczył, że jest kobietą. Jako że wszystkie hobgobliny były łyse, trudno było to wcześniej zauważyć. Ale sytuacji to nie zmieniało.
- Co? Kim jesteś? - spytała.
- Kimś, kto ma parę pytań... Nie będziesz żałować, jeśli odpowiesz.
Kobieta spojrzała na niego podejrzliwie. Teraz mógł się przyjrzeć jej dokładnie - była chuda, mizerna, a na szczurkowatej twarzy widać było siniaki.
- A jak nie odpowiem i zawołam innych?
- Mam wrażenie, że wołanie o pomoc będzie ostatnią rzeczą, jaką zrobisz. Ale... chyba nie traktują cię tutaj zbyt dobrze ci twoi... przyjaciele?

Hobgoblinka splunęła z pogardą
- Z tym drugim to masz trochę racji. Czego chcesz, i co będę z tego miała?
- Chciałbym się dowiedzieć, co knują. A co będziesz miała? Złoto lub wolność od nich. Co by ci bardziej odpowiadało?
- Nie chcę być dłużej popychadłem… A jaką mam gwarancję, że cokolwiek dostanę? Kim ty w ogóle jesteś? Bo wiem tylko, że jesteś albo głupi, albo odważny, że kręcisz się koło Scarviniousa.
- Mam nadzieję, że to drugie. Kto to jest, bo nigdy o nim nie słyszałem? Wielki wojownik, czy paskudny z charakteru szaman?
- Najpierw odpowiedz na moje - ktoś ty? Skąd przychodzisz? Jesteś sam?
- Byłem w Phaendar podczas ataku. Udało mi się wysłać paru twoich ziomków na spotkanie z przodkami.
- A teraz ode mnie chcesz pomocy?
- Wiedza to ponoć podstawa. Powiem szczerze, że niezbyt mi się podoba to, że twoi pobratymcy wchodzą tam, gdzie nikt ich nie prosi i zabijają tych, co wpadną im w ręce. A że z pewnością wiesz wiele, to garść informacji chętnie bym kupił. Albo w zamian za nie pomógł ci uciec.

Kobieta prychnęła.
- Praktycznie nic mi nie mówią, ale wiem, że sierżant dostał rozkazy na piśmie i mapy. Jak chcesz mi pomóc uciec?
Rathan przez moment się zastanawiał.
- Jeśli uda ci się ukraść te mapy - powiedział - to cię zabiorę ze sobą. Kawałek cię poniosę, a potem dostaniesz złoto. Mam miksturę, dzięki której nie będziemy zostawiać śladów. Nie będą wiedzieć, dokąd się udaliśmy.
Hobgoblinka także potrzebowała chwili, żeby się zastanowić.
- Niech będzie. Kiedy mam to zrobić? I jak cię znajdę?
- Im szybciej, tym lepiej
- odpowiedział. - I to ja cię znajdę, gdy wyjdziesz z obozu.
- W takim razie o zmierzchu, kiedy będziemy zbierać obóz, będzie trochę zamieszania.
- Zgoda. Będę cię wypatrywać.

Kobieta kiwnęła głową, zebrała upuszczone zioła, i ruszyła z powrotem do obozu, zaś Rathan zaczął się przygotowywać do realizacji swego planu.
Przede wszystkim musiał zmienić miejsce pobytu. I pozacierać ślady.
Potem pozostało tylko czekać do wieczora.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-12-2018, 16:41   #174
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Idąc już w stronę jaskiń, Laura sama z siebie zaczęła iść koło Kharricka.
- Wiesz jakie zaklęcie rzuciłam koło dzika? - Zapytała rozpoczynając konwersacje czy starszy mężczyzna tego chciał czy nie. Ten podniósł brew spoglądając na nią ewidentnie nie wiedząc o co jej chodzi.
- Nie.
- Wykrycie magii. Pozwala mi ono powiedzieć czy w mojej okolicy znajduje się cokolwiek magicznego, jak przedmioty, działające czary, uroki klątwy i tym podobne. Mogę też określić jaka to magia. - Zrobiła dramatyczną przerwę i spojrzała na mężczyznę szukając czegoś.
- No i czego się dowiedziałaś? - Kharrick ewidentnie albo nie chciał rozmawiać albo faktycznie nie wiedział o co chodzi.
- No po pierwsze, że pierścień promienieje magią ochronną, że nasi towarzysze noszą pomniejsze fetysze...a ty cały świecisz jak drugie słońce magią transmutacyjną. To magia przemian, pozwala na przykład zmieniać wodę w wino, śmiecie w przedmioty...goblina w człowieka…- Laura wypowiadała słowa nonszalancko jakby prowadziła rozmowę towarzyską przy herbatce.
Spojrzenie złodzieja się nieco wyostrzyło. Powiódł wzrokiem po dziewczynie jakby się zastanawiając. Wewnętrznie właśnie przeżywał atak paniki. Zamierzał jednak zrobić dobrą minę do złej gry.
- Dobrze wiedzieć. Transmutacja, tak? To by wiele tłumaczyło.
- Och więc wiesz o czym mówię, - powiedziała uradowana z słodkością która wydała się zabójcza - a wiesz co się stanie jeśli rzucę teraz rozproszenie magii?
- Nic się nie stanie. To nie takie proste słodziutka. Gdyby było sam bym się tego pozbył już dawno.
- Czyli mogę go sobie rzucić tu i teraz i jesteś pewien i przez te parę chwil jak magia zniknie z tego terenu to ja i reszta nie zobaczymy żadnej różnicy? - Wiedźmia metaforycznie zaganiała go patykiem w stronę przepaści nazwanej ‘twój sekret’.
- Oczywiście, że zobaczycie, bo jak rozumiem magiczne przedmioty przestają działać. Czy to nie działa tak? - zapytał zauważając, że w sumie nieco ich znaleźli i szkoda by było.
- Na jakiś czas owszem, bezpowrotnie za to, przynajmniej do kolejnego rzucenia, przestają działać czary. Na przykład gdybym rzuciła na siebie zaklęcie ochronne i ktoś rozproszył by mi ten czar to musiałbym go rzucić drugi raz. Och ale ciekawostka gdyby ktoś rzucił wykrycie magii widziałby że świece magią jak Ty, oczywiście innej domeny, ale jednak. - Laura zauważyła że Kharrick albo nie bał się rozproszenia magii, albo nie miał pojęcia jak ona działa. Jedna opcja była zdecydowanie ciekawsza od drugiej.
- Przedmioty akurat wolałbym aby działały więc jeśli tak bardzo potrzebujesz na mnie rzucić to zaklęcie to proponuje jak już wrócimy i będę mógł odłożyć je gdzieś na bok. - spostrzeżenie było trafne, bo mężczyzna znów wydawał się spokojny.
- O ile nam nie znikniesz do tej pory. - Powiedziała i zajęła inne miejsce w szyku. Jedno musiała mu przyznać, oczywiście nie głośno, dobry był w te gierki. ~Myślałam że pójdzie łatwiej, trudno, niech się pomęczy ze świadomością, że coś wiem.~
~ Dokąd do cholery miałbym zniknąć?!? Jestem w środku lasu!~ pomyślał za to złodziej.
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-12-2018, 18:39   #175
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację

Druid był kompletnie zaskoczony wielkością Bliznogębego. Nawet Sulim nie spotkał jeszcze tak wielkiego dzika. Z daleka nie wydawał się tak ogromny, ale gdy druid się zbliżył i zaczął rzucać zaklęcie uspokojenia, sam stracił spokój. Zaklęcie nie zadziałało i wszystko się posypało. Sulim wątpił, czy w jakichkolwiek innych warunkach zdołałby przekonać dzika do zaprzestania rozbojów. Kiedy krótka, acz intensywna walka się skończyła, druid zwrócił się do Erica.
- Co zamierzasz z nim zrobić?
Eric spojrzał na truchło, do którego właśnie zaczął dobierać się Mikel. Wydawał się wciąż trochę wstrząśnięty.
- Jeśli mam być szczery, to liczyłem tylko, że uda się go przegonić. A pomyśleć, że chłopak jeszcze niedawno biegał po wiosce z drewnianym mieczykiem. - zamilkł na moment, zaciskając zęby. Pewnie wróciły wspomnienia o przybranej córce, ale po chwili potrząsnął głową - Bydlę waży pewnie tyle co dwa woły, więc będzie nam ciężko zabrać wszystko. Myślę, że wytniemy co bardziej jadalne kawałki, a resztę zostawimy - i tak się nieźle natachamy. Skóra może też się przydać, wyjdzie z niej niezły pancerz.- odpowiedział w końcu na pytanie krasnoluda.
- Ericu, mam prośbę. - przeszkodziła w rozmowie Laura. -Zamierzam pójść z resztą sprawdzić jaskinie, więc nie będę widziała się z ojcem. - Wyciągnęła przed siebie kieł dzika jaki ułamał jej Mikel. - Pamiętam jak kiedy byłam mała ojciec strugał nam małe figurki zwierząt. Czy możesz poprosić go by w wolnej chwili wystrugał mi sześć takich albo na ile mu starczy kła. Będą mi potrzebne kiedy wrócę.
Traper z zaskoczeniem przyjął masywny kawał kości.
- Przekażę mu, na pewno. W kości rzeźbi się trudniej niż w drewnie, ale Candus na pewno coś wymyśli. Czego się nie robi dla córeczki, prawda? - powiedział, uśmiechając się lekko.
- Dziękuje. - odpowiedziała Laura i wróciła do reszty.
- A więc wszystko zostało już podzielone - westchnął druid, patrząc na całą ekipę zajmującą się ‘rozbiórką’ dzika. - Pamiętaj, Ericu, żeby pozbyć się resztek, których nie zdołacie zebrać. Niedługo ściągną tu wszyscy padlinożercy z okolicy... Sulim tymczasem ruszy od razu w poszukiwaniu jaskiń.
Krasnolud odszedł na bok, by w ciszy uprosić duchy lasu o wieczny spokój dla poległego zwierza. Wkrótce podszedł do niego Jace.
- Ruszamy dalej? - zapytał Sulim pełen energii. Był zdeterminowany, żeby odnaleźć uchodźcom z Phaendar lepsze schronienie. Miał już nawet plan, jak pomóc im się obwarować w nowym miejscu z pomocą jego magicznych zdolności.
Chłopak kiwnął głową dając znak do wyruszenia
 
Jacques69 jest offline  
Stary 23-12-2018, 16:41   #176
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kiedy Yan i Eric zajęli się oprawianiem wielkiego dzika, Klara podeszła do starszego brata i szturchnęła go w ramię.
- Nieźle nam poszło, co nie? Ale Ciebie aż zmroziło, stałeś tylko - przestraszyłeś się bydlaka? – spytała zaczepnie.
- Zdziałałem więcej, niż Twoje strzały, zapewniam cię - Jace odgryzł się, nie pozostając dłużny, dziewczyna zaś wzięła się pod boki z uśmiechem.
- Ciekawe jak, przecież nawet broni nie nosisz
- Czyli nie marnuje strzał -
uśmiechnął się - Wiesz przecież jak to działa, nie potrzebuje broni, nikt mnie tu nie zaatakuje - spoważniał na chwilę.
- No wiem, te Twoje sztuczki. Nie zapomnę, jak ten bandzior, co chciał obrabować sklep taty, zasnął w połowie zdania - uśmiechnęła się na wspomnienie - Ale mógłbyś zacząć nosić jakiś kawałek stali, na wszelki wypadek albo chociaż żeby wrażenie - kiwnęła głowa w stronę Mikela. Zawiesiła spojrzenie na chłopaku o kilka sekund za długo.
- Widzę, że chyba o wrażenie chodzi najbardziej, co? Wiesz przecież, że mógłbym go powalić, zanim sięgnie po żelazo? - ostatnie słowo wypowiedział z pewną dozą pogardy. Klara zarumieniła się, kiedy Jace ją przyłapał, a jego następne słowa sprawiły, że skrzywiła się.
- Aż taki z Ciebie chojrak?
- Po prostu się o Ciebie martwię -
powiedział przytulając siostrę - A dla niego Laura zawsze będzie na pierwszym miejscu. Nawet, jeśli ona sama rozkaże mu inaczej
Kobieta przyjęła uścisk - Jeszcze zobaczymy, braciszku - powiedziała mu na ucho
- Chyba nie chciałem tego słyszeć - westchnął przytulając młodszą siostrę mocniej
Klara tylko roześmiała się i puściła brata - No, ruszajcie już, my tu sobie poradzimy
- Dla mnie zawsze będziesz małą siostrzyczką i jeśli coś Ci się stanie, to Yan będzie musiał powstrzymywać mnie, a nie na odwrót -
dodał całkowicie poważnie. - Bądźcie zdrowi i uważajcie w drodze powrotnej
- Wy tym bardziej
- Spokojnie, ochronię Mikela -
uśmiechnął się zadziornie Jace
Uważając, by nikt inny tego nie zobaczył, Klara pokazała bratu język na odchodne.
- Przecież jestem dyskretny! – Jace zawołał za odchodzącą dziewczyną.

Oprawianie wielkiego truchła Bliznogębego miało pewnie zająć jeszcze kilka godzin, dlatego Eric wręcz poganiał bohaterów, by zostawili im tą żmudną pracę, a sami ruszyli dalej w głąb puszczy, na poszukiwanie nowej, łatwiejszej do ukrycia i ochrony siedziby. Traper wręczył Sulimowi na drogę dwa zawiniątka ze świeżą dziczyzną, jedno dla nich, a drugie dla Psotnika, którego przedtem musiał odganiać od zabitego dzika. Reszta i tak powinna wystarczyć uciekinierom na przynajmniej kilka dni.

I ponownie, marsz przez dzikie, praktycznie nietknięte przez cywilizację ostępy Fangwood. Dla Sulima nie było to nic nadzwyczajnego, ale także reszta jego towarzyszy zaczynała się przyzwyczajać do wędrówek po głuszy. Nawet mieszczuch Kharrick przestał reagować na większość typowych odgłosów lasu.

XIII dzień miesiąca Arodus, Fangwood, 12 dni po ucieczce z Phaendar

Zbliżał się już wieczór, gdy drużyna, szukając miejsca na nocleg, natrafiła na pozostałości kolejnego opuszczonego gospodarstwa. Było to o tyle dziwne, że znajdowało się głęboko w Fangwood, a do tego budynki wyglądały bardzo nietypowo. Pierwszy był w większości spalony, pozostały jedynie fragmenty drewnianej podłogi stojącej na niewysokich palikach. Drugi, w lepszym stanie, ale wciąż bardzo zniszczony przez upływ czasu, także stał na podobnym podwyższeniu. Zbudowano go wyłącznie z drewna, konstrukcja wyglądała na bardzo delikatną, a wewnątrz dało się dostrzec strzępy jakiegoś papieru lub pergaminu, który musiał służyć za ściany. Przykryty był bardzo szerokim, zakrzywionym dachem, osłaniającym także otaczający go ganek.

Gdy zawiał lekki wiatr, dało się słyszeć dziwny odgłos, jakby nucenia, dochodzący z kilku piszczałek zawieszonych nisko na gałęzi rosnącego obok domu drzewa. Pod nim ktoś usypał niewielki kurhanik z kamieni. Podczas gdy całe gospodarstwo wydawało się być opuszczonym od wielu lat, on akurat był wyraźnie świeży, sprzed zaledwie kilku-kilkunastu dni. Na jego czubku ktoś położył czarny kamień z dwoma namalowanymi białą farbą symbolami, obok kurhanu zaś leżał kolejny, z zupełnie innymi symbolami, najwyraźniej wypisanymi krwią.


Dzień wcześniej, wieczorem...
Rathan

Zapadał już zmierzch, gdy hobgobliny zaczęły zbierać obóz i szykować się do dalszej drogi. W słabnącym świetle dnia Rathan ujrzał w końcu znajomą postać, wychodzącą szybkim krokiem, niezauważoną w zamieszaniu. Kobieta zwolniła dopiero, gdy była już głębiej w lesie, i wyraźnie zmierzała w miejsce, w którym jeszcze tego dnia rozmawiali. Jak inni przedstawiciele jej rasy, nie miała problemu z poruszaniem się w półmroku, w przeciwieństwie do łucznika, dla którego te warunki były wyjątkowo niewygodne.
Kiedy Rathan dotarł na miejsce spotkania, hobgoblinka wyciągnęła zza pazuchy kilka zwiniętych w rulon arkuszy pergaminu i podała je mężczyźnie z pogardliwym uśmiechem. Zanim ten zdążył chociażby wyciągnąć po nie rękę, z ciemności wyleciała solidna, obciążona sieć, oplątując go ściśle. Z krzaków nieopodal wypadła trójka uzbrojonych hobgoblinów - dwójka zbliżyła się do Rathana, a trzeci mierzył do niego z łuku.
- No mieszańcu, chyba sierżant wypłaci ci tą nagrodę, może nawet uwolni.- rzucił, nie ukrywając pogardy do kobiety, po czym zwrócił się do Rathana - A ty, robaku, albo pójdziesz z nami, albo dostaniesz wpierdol i cię zaciągniemy. Co wybierasz?
 
Sindarin jest offline  
Stary 23-12-2018, 20:20   #177
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Do planowanego spotkania z hobgoblinką było jeszcze duuużo czasu, więc Rathan mógł się odpowiednio przygotować.

Przede wszystkim musiał rozejrzeć się i odpowiednio wybrać drogę ucieczki, by zostawiać jak najmniej śladów. Poza tym przewidywał, że na samym początku użyje odpowiednią miksturę, a żeby i hobgoblinka nie zostawiała śladów, to planował wziąć ją na barana. Aby więc obciążenie było jak najmniejsze i można było biec. Co prawda hobgoblinka nie wyglądała na zbyt ciężką, ale i tak łucznik postanowił zostawić cały swój dobytek jakieś dwie godziny szybkiego marszu od obozu, a zabrać ze sobą jedynie broń. Co prawda gdyby nadział się na większą grupę Żelaznych Kłów to i tak tylko szybkość mogłaby go uratować, ale nie miał zamiaru bez broni pchać się w paszczę wroga.

* * *

Co prawda gdy zobaczył hobgoblinkę, to nie rzucił się w jej stronę, tylko przywołał ją do siebie, ale i tak niewiele mu to dało. Nie zauważył podążających za tamtą trzech wrogów i wpadł jak śliwka w kompot... mając taką samą szansę jak wspomniana śliwka na wydostanie się z matni.
Ale nie zamierzał tanio sprzedać swej skóry. Nie zamierzał też zostać niewolnikiem hobgoblinów ani też nie zostać zmuszonym do zdradzenia sekretów swych przyjaciół... To pozostawiało niewiele dróg do wyboru, ale i tak spróbować musiał.
I nie udało się...
Co z tego, że wyplątał się z sieci, skoro zaraz spadła nie niego druga? A gdy i z tą sobie dał radę, miał już na karku trzech hobgoblinów.
Wsadził kukri w gardło sierżanta i rzucił się do ucieczki, nie zważając na ostrze topora, które rozcięło mu ramię. A potem zdążył zrobić jeszcze parę kroków, nim poczuł w plecach ból.
Nim zapadł w ciemność usłyszał jeszcze pełne wściekłości i rozczarowania wrzaski.
A potem już nic.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-12-2018 o 13:06.
Kerm jest offline  
Stary 24-12-2018, 14:31   #178
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację

Sulim z zainteresowaniem przyglądał się napotkanej zabudowie. Kompletnie się tego nie spodziewał, ale i pozostali wyglądali na zaskoczonych. Miejsce wyglądało na opuszczone, a jako że zbliżał się wieczór, mogli wykorzystać to miejsce na nocleg. Tylko pierw należało sprawdzić, czy jest bezpiecznie. Nim ktokolwiek inny zareagował, Kharrick ruszył do przodu.
- Poczekajcie chwilę, sprawdzę czy nikogo tu nie ma - powiedział złodziej chcąc się upewnić czy nie ma pułapek i niechcianych osobników. Choć trawa dookoła obu budynków została niedawno dość mocno podeptana, jakby ktoś kręcił się tu przez jakiś czas, nie spostrzegł żadnych zagrożeń. Wewnątrz niespalonego domostwa, którego papierowe ściany na drewnianych stelażach okazały się być przesuwane, niektóre pomieszczenia zostały z grubsza posprzątane.
Upewniwszy się, że jest bezpiecznie mężczyzna zawołał resztę. Sam wrócił do rozglądania się tym razem za czymś przydatnym.
Laura przewróciła oczyma, choć nie odezwałą się, zamist tego podeszła do kurhanów i przyjrzała się napisom i znakom, być może znała ten język, albo przynajmniej wiedziała. kto może znać. Znaki były dla niej zupełnie obce, przypominały bardziej obrazki, niż zwyczajne pismo. Jace za to rozpoznał symbole, które czasem malowała Yastra, wedle jej słów było to pismo z jej ojczyzny.
- Nie znam tych znaków. - stwierdziła z irytacją Laura, po czym tak samo jak Kharrick zaczęła szukać przydatnych rzeczy.
Cokolwiek cennego lub przydatnego mogło się tu znajdować, zostało już zabrane. W wielu miejscach widać było wolne od kurzu plamy, pokazujące, że do niedawna coś tam leżało. Najwyraźniej ta sama osoba, która ułożyła kurhanik kilka dni temu, doszczętnie splądrowała wnętrze domostwa.
- Nie ma co, idziemy dalej, chyba że dla pewności rozkopujemy kurhan i sprawdzamy co lub kto jest tam pogrzebany.
- Nie. Trupów nam wystarczy. Ale możemy tu przenocować - odparł stanowczo złodziej zatrzymując się na chwilę przed kurhanem. Zmówił krótką modlitwę do Desny aby miała w poważaniu podróż duszy w zaświaty.
- To miejsce wygląda na bardzo przytulne - rzekł niefrasobliwie druid. - Sulim pójdzie po chrust i przygotuje ognisko. Najlepiej usmażyć mięso z dzika od razu i zjeść. Na później Sulim przygotował to. - Krasnolud sięgnął do głębokiej kieszeni swego płaszcza i wyciągnął z niej garść magicznych jagód. - Jedna taka jagoda potrafi nasycić na cały dzień.
- Pójdę sprawdzić, czy w tej ruinie jest jakaś kuchnia. Może uda się zrobić jakiś porządny posiłek, a nie tylko podgrzać to na ogniu. - Powiedziała Laura i poszła znaleźć odpowiednie pomieszczenie i sprawdzić czy znajdzie jakieś naczynia, resztki ziołowego ogródka, czy suszone zioła.
 
Jacques69 jest offline  
Stary 25-12-2018, 13:51   #179
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Polana wyglądała znajomo, pomimo, że Jace był pewien, że nigdy tu nie był. To trochę tak, jakby wszędzie czuł charakterystyczny, efemeryczny zapach, którego nie można się pozbyć, choć nie mógł tego zidentyfikować. Wszedł na polane nie czując zagrożenia bijącego od polany. Intuicyjnie czuł, że aura tego miejsca jest w jakiś sposób znajoma.


[media]https://st.hzcdn.com/simgs/5171f53f0204e268_4-1415/asian-garden.jpg[/media]


Domostwo przypominało obrazy rysowane przez Yastrę i wtedy mężczyzna zidentyfikował orientalną aurę.
- To musiała być polana w której wychowywała się Yastra. - powiedział do reszty.

Gdy inni zajęli się domostwem, Jace podszedł do świeżego kurhanu. Był dość mały i usypany z kamieni różnej wielkości. Świeża ziemia jeszcze nie zdążyła przyschnąć, co oznaczało, że ktoś był tu niedawno. Jace kucnął czując mieszaninę smutku i złości bijącą z tego miejsca. Czuł wewnętrzną potrzebę sięgnięcia głębiej, zanurzenia się w emocjach tego miejsca... odkrycia prawdy. Zanurzył się w splątanych aurach próbując wysłuchać, zrozumieć. Dotknął kamienia na szczycie kurhanu.... Smutek, poczuł wielki smutek. Widział łzy... dłoń odkładającą kamień...
Syryo... Miłość... Ojciec...

Drugi kamień był mroczny, Beleren wahał się przez chwilę, zanim go dotknął. Czerwona farba była zdecydowanie krwią. Złość, nie... nienawiść była naprawdę przerażająca. Przypominała jednak porywczość rudowłosej elfki... "Żelazny Kieł" wypisany krwią... To na pewno robota Yastry.


[media]http://c02e31268701c573dc1f-cbc4ab0778dc8e013bc7794771087c45.r9.cf4.rackcdn.co m/nousaku/brass_wind_bells_720.jpg[/media]
Dźwięk dzwoneczków wyrwał Jace'a z transu. Podniósł się i otrzepał kolana. Aura tego miejsca nie była już splątana. Nie było tu nic co interesowało Belerena.


Zaszedł do domu, przyglądając się niecodziennej konstrukcji i zdobieniom. Całość miała dość ascetyczny i delikatny charakter. Równe bryły, kąty proste, niewielkie i delikatne zdobienia. Piękno połączenia prostoty, twardej i zimnej, z delikatnością papierowych ścian i misternych dekoracji. Zupełnie jak miecz elfki. Jace zaczął mocniej rozumieć dziewczynę spędzając parędziesiąt minut w tym miejscu, niż poświęcając godziny na wysłuchiwanie jej tyrad.

Od razu spostrzegł, że brakowało kilku przedmiotów. Ślady wskazywały na niską osobę. Do ściągnięcia niektórych rzeczy potrzebny był stołek, który dalej stał pod jedną ze ścian.

- Wygląda na to, że Yastra wróciła do domu. Pochowała swojego mentora, spakowała się i ruszyła dalej. Nie wydaje mi się, żeby miała tu wracać.



[media]https://www.seejapan.co.uk/images/default-source/default-album/japan-exp-main.jpg[/media]


 
psionik jest offline  
Stary 26-12-2018, 13:45   #180
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Słowa Jace'a sprawiły, że złodziej wrócił pamięcią do kłótni z elfką. Jednak musiał przyznać, że rasa długowiecznych była dla niego obca w zachowaniu. Nie mógł już jednak nic z robić w stosunku do decyzji, jaką podjęła Yastra. W zamyśleniu zawędrował do Laury krzątajacej się przy kuchni jaka ostała się w domostwie. Przez moment patrzył na wiedźmę bez wyrazu, trochę jakby nawet nie było jej tam. W końcu jego wzrok się wyostrzył i skoncentrował na twarzy dziewczyny.
- Jesteś bardziej wyedukowana w sprawach magicznych niż reszta. Powiedz umiałabyś powiedzieć mi coś o czarnej wieży? Tej co się pojawiła znikąd w Phaendar.
- Nie. - Odpowiedziała wprost do Kharricka wyciągając jakiś większy garnek. - Owszem widzieliśmy ją z drugiej strony rzeki ale to trochę za mało by wiedzieć na pewno jakiego zaklęcia użyto. Ale jak mi pomożesz to pewnie będę miała czas zasiąść z księgą i opracować najbardziej prawdopodobną teorię. - Powiedziała nadal trzymając przed nim garnek. - Możesz, proszę, rozpalić ogień i przynieść wodę?
Złodziej tylko kiwnął głową nie powstrzymując lekkiego uśmiechu zadowolenia. Ostawiając plecak na bok wyjął z niego kilka krzeszących gałązek. Jak już uzbierał drewno na palenisko zaczął bawić się w podpalenie go co zajęło mu chwilę jakby nie robił tego zbyt często. Wiedźma mogła zobaczyć, że po zwykłym “proszę” mężczyzna nawet nie rzucał jej krzywych spojrzeń i zrobił wszystko, o co prosiła. W końcu garnek z wodą z pobliskiego strumyka stanął nad paleniskiem, a sam złodziej oparł się o drewniany kawałek ściany i wyczekująco spojrzał na Laurę.
Ta miała już posiekane mięso, oraz to co znalazła w pozostałościach po ogródku warzywnym. Czekając, aż woda się zagotuje, wyciągnęła ze swojej torby grimuar i zaczęła go przeszukiwać w potrzebne jej informacje. Kharrick zaglądając przez ramię mógł zauważyć jeden rysunek zamieszczony na całej stronę w księdze.
Kharrick uniósł wysoko brew.
- Ciekawe rysunki masz w tej księdze.
- Mam szukać odpowiedzi jak znikąd coś się pojawia, czy chcesz mieć wykład o metodach nauki latania?
-Czemu nie… no może faktycznie nie teraz, ale to wygląda ciekawie.
- Jest bardzo dużo rytuałów które odprawia się będąc nagim. - Odpowiedziała czarownica, jakby to było najzwyklejsza rzecz na świecie.
- Ha, z chęcią kiedyś bym jakiś zobaczył. Tańcujące kobiety w świetle księżyca. To byłoby ciekawe do opisania.
- Zaciemnienie jest lepsze do czarów, a ty mówisz o Sabacie. A teraz cicho. - uciszyła mężczyznę i zaczytała się, trochę to trwało, po czym ją zamknęła odłożyła i nadal zamyślona wrzuciła składniki do gara. Myślała jeszcze przez dłuższa chwile, w końcu powiedziała.
- Nikt kogo poznałam, nie dysponował taką mocą, by sprawić coś takiego. Mogła być to osoba władająca bardzo potężną mocą, albo parę, może nawet paręnaście, takich osób działających razem. Mogło być to jakieś zaklęcie teleportacji, ale jest też magia która pozwalałaby ją stworzyć z niczego, albo zbudować. Nie jestem wstanie powiedzieć, co to było, mam za mało informacji. Mogę jedynie powiedzieć, że nie mamy szans z kimś władającym taką mocą magiczną. - Ostatnie zdanie było przeszyte grobową szczerością - Jace przy was był, on nie miał żadnych pomysłów, na to co to mogło być? Jego moce nic nie wyczuły?
- Cóż ostatni raz jak próbowałem porozmawiać o wieży elfka była obrażona, Rathan olał, Sulim był zajęty a Jace… Jace! Chodź do nas! - złodziej zawołał niebieskookiego. - Jak uciekaliśmy z Phaendar miałeś okazję coś wyczuć od tej cholernej czarnej wieży? Albo czy masz chociaż pomysł co to było?
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172