Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2018, 19:17   #291
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Wieczór, 19 Nachgeheima 2522.
Dzień drogi na północ od Auggen



Grupa Detlefa:

Spodziewające się najgorszego, krasnoludy chwyciły za broń. O dziwo jednak nie stało się nic. Galebowi wydawało się przez chwilę, że zatarte runy na kamieniu błysnęły i zgasły, ale poza tym - spokój. Tylko nakarmiony złotem ptak zakrakał i odleciał na południe, nie wiadomo po co i dokąd.

Trzeba było iść dalej. Wieczorem znaleźli kolejny kamień. Ponownie były na nim runy. Tym razem obaj je rozpoznali. Khazalid. Napis głosił:
Bracia. Brońcie honoru naszego klanu. Nie opuszczajcie Barona Gunnenberga. Pisane mu jest dokonać chwalebnych czynów.
Sam napis wyglądał na bardzo świeży. Miał maksymalnie kilka godzin, nawet kurz i paprochy nie zdążyły się osadzić.

Rozmawiając o dziwnym głazie dostrzegli chmurę kurzu, przemieszczającą się z północnego zachodu w kierunku Auggen. Bez lunety nie mieli możliwości sprawdzenia co jej jej przyczyną z bezpiecznej odległości, a brak umiejętności skradania się czynił wyprawę zwiadowczą skrajnie niebezpieczną. Doświadczenie podpowiadało im, że tej wielkości chmura sugeruje karawanę albo spory oddział żołnierzy.


Grupa Gustawa

Wysławszy bezbronnych chłopów prosto w objęcia śmierci i "zapomniawszy" wspomnieć im o magicznej burzy, Gustaw zaordynował wymarsz. W opinii drużynowego maga było to okrutne i perfidne skazanie niewinnych na śmierć, ale zapewne "Gładki" wybroni się decyzją taktyczną. Oleg naszkicował im na ziemi kierunek dalszego marszu i grupa fanatyków prowadzona przez biczownika ruszyła na północ. A Ostatni - na południe.
Po drodze dołączyła do nich Leonora, która przekazała smutne wieści - nie udało jej się przekonać krasnoludów do dołączenia do grupy. Co gorsza, straciła też kruka. Choć to ostatnie okazało się tymczasowe. Znaleźli go wieczorem, ucztującego na truchle owcy. Loftus zauważył, że ptak był jakiś inny i patrzył się na maga... żartobliwie? Niemniej pędraka zjadł.
Choć nadal nie mieli paszy dla zwierząt, te, najedzone słodką, soczystą trawą na polanie Babci także wydawały się żywsze i zadowolone z życia. Nawet Bertowy Prosiak sprawiał wrażenie zdrowszego i najdalej jutro będzie mógł wznowić noszenie ciężarów. Niemniej, zmierzchało i musieli stanąć. A co do ciężarów - Leonora i Oleg, którzy nie pili uzdrawiającego kompotu Zielarki zaczynali gorączkować. Loftus póki co nie miał objawów, ale rana nadal była zaogniona i było to tylko kwestią czasu, nim i on zacznie odczuwać objawy choroby.
Gustaw, lustrując widnokrąg póki jeszcze było jasno zauważył chmurę kurzu, przemieszczającą się z północnego zachodu w kierunku Auggen. Doświadczenie podpowiadało mu, że tej wielkości chmura sugeruje karawanę albo spory oddział żołnierzy.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline