Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-12-2018, 11:18   #183
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura szła przed siebie zagubiona w myślach i szalejących sprzecznych uczuciach. Chciało jej się płakać, śmiać, wrócić do kuchni i strzelić chłopaka po twarzy ponownie po twarzy, jeden wielki emocjonalny bałagan.
Gackosław opuścił schronienie w rękawie i trzymał się teraz wczepiony w pelerynę wiedźmy złorzecząc na hałaśliwego sługę.
~ Noc zamieni sługę w padalca! Jak Wszechpotężna Noc coś zje! Sługo Lauro Noc jest głodna! ~ popiskiwał nietoperz prawie całą drogę nad strumieniem za to wiedźma sama też była zatopiona we własne myśli.
~ Kretyn! Co mnie obchodzi, że mnie pocałował! Idiota! Laura, uspokój się nie trać panowania, to był tylko pocałunek, to że pierwszy nie ma znaczenia. Brutal! Nawet nie wiem czy chciałam żeby był pierwszym! ~ Złorzeczenie i wyzwiska leciały myślami w przestrzeń, nad strumykiem dziewczyna trochę się uspokoiła. Gacek przeniósł się na gałąź a Laura zawiesiła obok woreczek z larwami. Sama najpierw usiadła nad strumykiem rozpamiętując jak idiotycznie się zachowała. ~ Jaki wstyd, bełkotałam jak pijaczyna na tygodniowym cugu.~ Pomyślała zakrywając twarz w dłoniach i wydając zirytowane jękniecie.
Parę minut wpatrywała się w płynącą wodę ale nadal szalały w niej emocje. W końcu wiedźma dotknęła skórzanej bransoletki a jej ciemno fioletowa sukienka zniknęła zostawiając białą o wiele krótszą. Boso weszła do strumienia i zaczęła sięgać po kamienie.
Rzucała je pod nurt strumykowa z każdym wyrzucając z siebie negatywne myśli.
~Debile!~ Rzut. ~ Chcą zaufania ale gardzą szczerością!~ Plusk. ~Cham!~ Rzut ~ Chce prawdy ale woli ją wyrwać zamiast zasłużyć! ~ Plusk. ~ Jak on by się czuł gdybym go pocałowała z zaskoczenia! ~ Trzask. ~Nawet jeśli ma ładne oczy~ Plusk. ~ I jest przystojny! ~ Trask. ~ I było to nawet przyjemne! ~ Rzut.
I tak to trwało dalej póki się nie uspokoiła.


Jace przypatrywał się całej scenie w milczeniu stojąc za drzewem. Zmierzchało już, więc ukrycie się przed ludzkim okiem w szarówce była łatwiejsza. Chłopak również walczył całą drogę sam ze sobą. Co ma powiedzieć?
~ Przeprosiny nic nie dadzą, będzie wściekła. Każda byłaby. Nie oszukuj się Jace, wybrałeś najgorszy moment.~
~ Ja wybrałem? ~ Jace walczył z myślami. Ponownie gdy wszystko szło ku lepszemu wszystko zepsuł. Sytuacje z Kharrickiem, z Laurą… może nawet sytuacje Klary i Mikela?
~ Nienawidzę Mocy ~ przeklął ponownie. Zawsze używanie mocy wiązało się ze zmianami w psychice.
Gackosław wydał z siebie przeciągły pisk, co zwróciło uwagę wiedźmy ta rozejrzała się i sięgając po kolejne kamienie powiedziała.
- Będziesz tak siedział w krzakach jak pospolity podglądacz?
- Wcale że nie podglądam - padła odpowiedź zza krzaków. Jace przywołał myślą tarczę na wypadek, gdyby kamienie były przeznaczone dla niego o wyszedł zza drzewa.
- Szedłem za Tobą, ale wcale nie patrzyłem zza drzewa, dopiero co przyszedłem! - zapewnił.
Laura rzuciła kolejnym kamieniem w wodę a ten od razu wpadł do niej z pluskiem ku niezadowoleniu wiedźmy.
- Ja… ja chciałem przeprosić.
Laura odwróciła się do niego ale milczała, podeszła parę kroków stając przy brzegu.
- Nie rzucasz we mnie. - zauważył - To chyba dobrze. - zaryzykował nieśmiały uśmiech, ale nie ryzykował zdjęciem osłony.
- Nie wiem co sobie myślałem, po… podeszłaś tak blisko… - Jace był bezradny. Nic nie przychodziło mu do głowy, więc stał przy brzegu jak kołek bojąc się zrobić krok w którąkolwiek stronę.
Dziewczyna westchnęła głośno i uniosła dłoń z trzymanym płaskim kamieniem. - Puszczałam kaczki, ale idzie mi kiepsko. Jak mi się teraz uda to przeprosiny przyjęte. - Odwróciła się do niego plecami, ustawiła rękę by się zamachnąć po płaskim łuku. Kamień poleciał w stronę wody.

W odróżnieniu od wiedźmy, Beleren nie potrzebował uschniętej magicznej ręki. Gdy kamień uderzył w wodę uniósł lekko ale energicznie palce prawej ręki, jakby podbijał balonik. Kamień wystrzelił nad powierzchnię trochę wyżej niż powinien, ale chłopak potrzebował dodatkowego czasu by przygotować się i podbić go jeszcze kilka razy zanim ten uciekł poza zasięg czaru. Uśmiechnął się, choć nie wiedział czy wiedźma wyczuła magię. Zresztą, co by się stało jakby wyczuła? Korciło go by sprawdzić, ale obiecał sobie że nie będzie używać magii. W zasadzie to zrobił to jak wychodził z kuchni i właśnie złamał swoje własne słowo w przypływie chwili.
- Oszust. - Usłyszał rozbawiony głos wiedźmy. Kiedy się odwróciła, by wyjść na brzeg, jej twarz była znowu poważna jak zwykle, ale nie rozgniewana. - Przeprosiny przyjęte. Choć nadal jesteś mi dłużny. - powiedziała zaczepnie i zagadkowo.
- Irori, daj mi siły - wyszeptał. - Dłużny? - dodał głośniej.
-Tak - powiedziała pewnie stając przed nim tak samo blisko jak poprzednio - Jesteś mi winien, mój Prawdziwy Pierwszy Pocałunek.
Jace zaniemówił. Czuł własne serce z trudem powstrzymywane przed wyskoczenie z klatki piersiowej, nagłe sensacje żołądkowe i suchość w gardle. Gestem ręki zdjął wyczarowaną osłonę. Zrobił krok do przodu nie zwracając uwagi, że stoi na brzegu, chciał się pochylić zbliżając do dziewczyny, ale jego noga nie znalazła gruntu, otworzył szerzej oczy zdając sobie sprawę z nadchodzącej katastrofy. Wpadł nogą w płytki strumyk, ale tracąc równowagę wpadł na Laurę przewracając siebie i ją do wody. Zdążył tylko przekręcić ciało tak, że zaorał głową o dno, a chwile potem dziewczyna wpadła wbijając się w jego brzuch z kobiecym piskiem.
Mówi się, że jak pech to pech, najwidoczniej to nie był dobry dzień dla owej dwójki w strumyku. Te parę chwil, jakie zajęło im pozbieranie myśli, to wystarczyło by ich ubrania zamokły widocznie. Laura próbowała wstać by umożliwić wstanie chłopakowi, ale ten objął ją w pasie przytrzymując ją.
- Jace? - odezwała się sprawdzając czy ją słyszy.
- W ten sposób bardziej to zapamiętamy - udawał, że wszystko było zaplanowane. Podniósł głowę ponad strumień szukając jej warg.
~ Głupek ~ pomyślała zanim się uśmiechnęła i wyszła mu naprzeciw spotykając swoimi ustami jego. Żadne z nich wcześniej nie całowało drugiej osoby, poza owym razem w kuchni, toteż ich starania były nieśmiałe i niezgrabne z braku doświadczenia. Oboje sprawdzali się w nowym doświadczeniu. Chłopak szybciej poczuł się pewniej i przejął inicjatywę. Ich nieśmiałe muskanie warg, szybko zmieniło się w namiętne wpijanie w siebie ust. Ich dłonie splotły się instynktownie. Jace przesunął powoli dłonią po mokrej halce w górę, wzdłuż kręgosłupa, pomiędzy łopatkami. Delikatnie opuszkami palców ruszył po szyi dziewczyny. Chciał odgarnąć jej kosmyki, które mokre od wody łaskotały go po twarzy, jednak palce utonęły w burzy włosów osiągając połowiczny efekt. Zupełnie mu to nie przeszkadzało. Czuł jej ciało, zapach, bliskość.


Ich ubrania zdążyły przemoknąć zanim oboje się od siebie oderwali łapiąc oddech.
- Robi się późno i jesteś mokry. - stwierdziła fakty, prawdopodobnie psując nastrój chwili Laura, nie wiedząc jak się powinna teraz zachować. Chłopak wpatrywał się swoimi błękitnymi oczami w jej pełne usta.
- Chyba tak - uśmiechnął się, bo nie zwrócił uwagi na to wcześniej. Mimo to nie ruszył się ani o cal. - Myślisz, że będą się martwić? -
- Tak - powiedziała Laura jak to ona a potem dodała - Kharrick i Sulim pewnie stwierdzą, że cię utopiłam a Mikel przyjdzie pomóc mi pozbyć się ciała.
- Uśpię go jak tylko o tym pomyśli - próbował ratować sytuację, ale moment minął.
- Choć. - nie skomentowała jego groźby rzucenia czaru na Mikela, po prostu pomogła mu wstać. Na brzegu użyła bransolety by zdematerializować mokrą biała halkę, potem bransoleta rozlała fioletowy materiał który ułożył się w jej fioletową suchą suknie. Zabrała woreczek z larwami i była gotowa do powrotu.

Jace natomiast zdjął i wyżymał ubranie, choć wstrzymał się z tym gdy biała halka zniknęła odsłaniając fragmenty ciała, które wcześniej obserwował ukradkiem przez zagięcia na sukni. Tym razem robił to prawie że bezczelnie samemu stojąc niemal w samych spodniach.
Zanim założył ubranie z powrotem, osuszył je prostą sztuczką magiczną, choć nadal czuł dyskomfort wilgotnych, skórzanych butów. ~ Rozejdą się i będą do wyrzucenia jak nic!
~ pomyślał.
- Rusz się, jak nie zostawimy twoich butów koło ognia na noc, to się rozejdą i będę musiała je magicznie naprawić. A nie chce tracić czaru na to kiedy siedzimy w lesie i inne są bardziej przydatne. - Powiedziała ponaglając go brunetka.
- Idę, idę -

Ruszyli w drogę powrotną parę minut, nie wiedząc co mogliby powiedzieć by tego nie zepsuć, szli w ciszy. Starając się wyglądać jak zwykle, Laurze wychodziło to lepiej, Jace nadal czuł swędzenie ust.
 
Obca jest offline