Kibria, rozdzieliła rację, złoto i zioła lecznicze po równo. Zwój w etui Kibria niosła przy sobie za pazuchą. Rana bolała ją jak diabli i klęła na Relhada, że nie mogą tu zostać. Nawet jeśli wiedziała, że miał rację z drugiej strony powrót oznaczał noc na stepie. “Tak źle i tak niedobrze, staruchu” pomyślała Livia. Torsting wydawał się zadowolony ze zdobycia rumaka, a właściwie dwóch. on prowadził jednego dodatkowego. Kibria przywiązała drugiego do Plujki, wielbłąd był mniej narwany i zdaniem złodziejki miał płynniejsze ruchy niż konie. No i umiał kłaść się co pomagało ze schodzeniem. Kibria nie ingerowała co staruch chce zrobić z osiołkiem, choć wyraziła opinie że ona jeśli nie będzie to naprawdę koniecznie nie ma zamiaru galopować i ryzykować że jej rana się otworzy, więc tym razem wolno będą iść przez nią więc osioł na pewno nadąży a zawsze go może sprzedać, albo podarować mniej szczęśliwym wędrowcom. Kibria pomogła spętać konie i rozpalić ognisko, duże ognisko. Może i będą widoczni dla innych, ale drapieżniki może będą niechętne do podchodzenia. - Co teraz zamierzasz? Nie poszło nam jak przewidywaliśmy. |