Bezimiennemu gladiatorowi w ostatniej chwili udało się uchylić przed śmiercionośnym ciosem gladiusa. Cisza na widowni, która zapadła na chwilę po tym uderzeniu, mogła świadczyć o tym, że wojownik z Kanabossy właśnie otarł się o śmierć. Z policzka przybysza pociekła strużka krwi - sztych miecza musiał rozciąć skórę...
Unik wykonany przez Bezimiennego co prawda uchronił go przed śmiercią, jednak wytrącił go również na moment z równowagi. Nie groził mu rzecz jasna upadek, jak jakiejś łamadze - był przecież wojownikiem. Zabrakło jednak "pary", aby odpowiednio mocno pchnąć przeciwnika tarczą. Gajus cofnął się o krok, jednak za mało aby wdepnąć w dziurę. Arlezjańczyk poczuł, że jego pięta stanęła na krawędzi...
Obaj gladiatorzy znaleźli się teraz w bardzo bliskim zwarciu, niemalże przytuleni do siebie - dzieliły ich tylko tarcze. |