22-12-2018, 12:54 | #41 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 | Obaj gladiatorzy potrafili robić doskonały użytek ze swoich tarcz, toteż ciężko było uzyskać któremuś z nich przewagę. Wojownikowi z Kanabossy nie udało się odepchnąć Gajusa, gdyż ten zamortyzował uderzenie, ustawiając tarczę pod kątem i niejako "przepuszczając" główny kierunek natarcia obok siebie. Arlezjańczykowi ciężko było zadać decydujące uderzenie, gdyż spryt Bezimiennego w połączeniu z chroniącym korpus pancerzem stanowił przeszkodę bardzo trudną do pokonania. Nie stracił on równowagi, gdyż nie był amatorem. Zmęczenie też nie doskwierało zbyt dotkliwie póki co. Z kolei zwinność Gajusa w połączeniu z szerokim hoplonem również stanowiła arcytrudną zaporę. Wyglądało na to, że obaj panowie mogli mocować się tak i przepychać tarczami przez cały dzień, bez zadania rozstrzygającego trafienia. Kątem oka Bezimienny zauważył, że metr za Gajusem brakuje deski w moście... //NC: Panowie proszę o bardziej skonkretyzowane cele. Przynajmniej zaznaczcie jakie rejony przeciwnika chcecie atakować bo z takich ogólnych ciosów zadawanych "gdzieśtam" to nie mam jak czegokolwiek sędziować. |
22-12-2018, 13:19 | #42 |
Reputacja: 1 | Gajus znów ruszył do natarcia. Ustawiony był tak jak by chciał powtórzyć swój pierwszy manewr bojowy w tym pojedynku. Była jednak drobna zmiana, teraz wykona pchnięcie ku górze w kierunku twarzy oponenta. Liczył na zaskoczenie tym ruchem oponenta, a ostrze wyskakujące za tarczy da na tyle krótki czas reakcji, że przyniesie to jakieś korzyści. Z łaską Khesty i odrobiną szczęścia może da to zwycięstwo. |
22-12-2018, 15:58 | #43 |
Reputacja: 1 | Walka w zwarciu spowodowała, że gladiator Kanabossy przestał nieco martwić się o nogi. W końcu trudno trafić w nie z takiej pozycji. Czekał i gdy padł cios w jego twarz, spróbował najzwyklejszego odchylenia w bok, uginając przy tym lekko nogi. Zaraz za tym ruchem poszło kolejne natarcie tarczą, które miało uderzyć bardziej od dołu, niż poprzednie. W ten sposób zmniejszał ryzyko wytracenia mocy. Bezimienny nie dawał jednak żadnego znaku, że zauważył brakującą deskę. Przygotował miecz do ciosu, w nadziei, że pchnięcie tarczą oraz pozycję jego oręża Gajus weźmie za najzwyklejszy atak. Postarał się, by na taki wyglądał. |
27-12-2018, 20:28 | #44 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 | Bezimiennemu gladiatorowi w ostatniej chwili udało się uchylić przed śmiercionośnym ciosem gladiusa. Cisza na widowni, która zapadła na chwilę po tym uderzeniu, mogła świadczyć o tym, że wojownik z Kanabossy właśnie otarł się o śmierć. Z policzka przybysza pociekła strużka krwi - sztych miecza musiał rozciąć skórę... Unik wykonany przez Bezimiennego co prawda uchronił go przed śmiercią, jednak wytrącił go również na moment z równowagi. Nie groził mu rzecz jasna upadek, jak jakiejś łamadze - był przecież wojownikiem. Zabrakło jednak "pary", aby odpowiednio mocno pchnąć przeciwnika tarczą. Gajus cofnął się o krok, jednak za mało aby wdepnąć w dziurę. Arlezjańczyk poczuł, że jego pięta stanęła na krawędzi... Obaj gladiatorzy znaleźli się teraz w bardzo bliskim zwarciu, niemalże przytuleni do siebie - dzieliły ich tylko tarcze. |
29-12-2018, 00:47 | #45 |
Reputacja: 1 | Krew popłynęła mu z policzka... Pierwsza krew należy do przeciwnika. Niefortunnie. Ale często bywa, że początkowy zwycięzca ponosi porażkę. Gladiator Kanabossy odetchnął głębiej, korzystając z odległości przeciwnika i postanowił się skupić. Nie chcąc dać mu czasu, by się zorientował, co się święci, ponowił atak. Trzymając broń wysoko, by to na niej się skupił Gajus, ruszył z impetem na Arlezjańczyka. Po raz kolejny dzisiaj chciał go przepchać do tyłu z pomocą tarczy. Uważał też jednak, żeby samemu w nią nie wpaść. Jeżeli odpowiednio szybko dobiegnie do niego i uderzy, ten nie zdoła wycofać się za albo przed dziurę. W ostateczności uderzy mieczem. Musiał korzystać z tej przewagi pozycji, dopóki ma na to czas. |
30-12-2018, 17:47 | #46 |
Reputacja: 1 | Gajus czuł, że stoi na krawędzi. Nie ma już odwrotu. Przeciwnik nacierał z sporym impetem. Plan na teraz: Starać wyczuć moment kiedy rozpocznie się siłowanie, aby uklęknąć na jedno kolano unosząc tarcze do góry, będąc lekko skulony. Mieczem zaś wykorzystując pozycje ciąć w nogi nacierającego oponenta. Ryzykowna taktyka, ale oponent wiedziony impetem może da się ciąć, poleci dalej i zdoła go przerzucić za siebie do tej przepaści, albo odpuści i da mu czas na podjęcie innych działań. -Oby się udało-Powtarzał w myślach Gladiator. Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 30-12-2018 o 17:49. |
05-01-2019, 16:23 | #47 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 | Sytuacja wisiała na włosku. Na trybunach zapadła niemal kompletna cisza - zupełnie tak jakby wszyscy zdawali sobie sprawę, że zbliża się moment kulminacyjny... Pod wpływem naporu Bezimiennego, noga Arlezjańczyka zsunęła się prosto do dziury. Gajus poczuł jak odziana w sandał stopa zanurza się w zimnej wodzie, a on sam przysiadł tyłkiem na moście. Podobno nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - obniżając swój punkt ciężkości, tym łatwiej było mu zaatakować nogi. Gladius przebił na wylot lewe udo wojownika z Kanabossy, powodując ogromny ból i uniemożliwiając chodzenie. Bezimienny nie musiał jednak gonić za swym przeciwnikiem - Arlezjańczyk chwilowo utknął w dziurze, a jego miecz zaklinował się w udzie gladiatora... |
06-01-2019, 20:09 | #48 |
Reputacja: 1 | -Jebać to-Syknął Gajus i puścił miecz. Próba wyciągnięcia go to proszenie się o kłopoty. Chwycił wolną ręką pomost by mieć jakieś podparcie po stracie, a raczej utknięcie nogi. W tej sytuacji przybrał jak najlepszą możliwą pozycje i skupił się jedynie na obronie. Przeciwnik z tą rano długo nie pociągnie, a jedyne co może zrobić to rzucić się na niego i wykończyć Arlezjańczyka zanim się wykrwawi. Ostatnio edytowane przez Lynx Lynx : 06-01-2019 o 20:13. |
07-01-2019, 01:23 | #49 |
Reputacja: 1 | Bezimienny ryknął z bólu. Stłumione to jednak zostało przez zmęczenie i skupienie nad ocaleniem własnego życia. Ból dosłownie i w przenośni rozrywał mu nogę. Powoli docierało do niego, że musi to zakończyć teraz. Innej okazji do pokonania Gajusa nie będzie. Gdy tylko poczuł, że oponent wypuścił swą broń i ta teraz swobodnie dyndała mu z rany, naparł na niego tarczą, by wbić go jeszcze bardziej do wody. Grawitacja powinna tylko spotęgować efekt jego masy. Równocześnie dźgnął go w lewy bok, który to powinien być odsłonięty, jeżeli przeciwnik zamierzał blokować jego tarczę swoją własną. |
13-01-2019, 16:25 | #50 |
Interlokutor-Degenerat Reputacja: 1 | Obaj gladiatorzy desperacko walczyli o zwycięstwo, a właściwie o przeżycie. Obaj na swój sposób nie mogli się ruszyć. Gajus wpadł nogą do dziury i nie mógł się wydostać pod wpływem napierającego przeciwnika. Bezimienny miał z kolei przebite na wylot udo, więc o dynamicznej pracy nóg nie mogło być mowy. Nie wywrócił się prawdpodobnie tylko dlatego, że opierał się swoją tarczą o tarczę przeciwnika. Miał naprawdę dużo szczęścia, że gladius nie przeciął głównej tętnicy - w innym wypadku cały most zostałby skąpany we krwi wojownika z Kanabossy. Bezimiennemu udało się wreszcie sięgnąć Arlezjańczyka i zatopić ostrze w jego ciele - nie zrobił tego jednak tak głęboko, jak mógł sobie życzyć. Sam sztych kopisa udało się wbić w lewe mięśnie międzyżebrowe Gajusa, jednak atakowany gladiator uniemożliwił głębsze wrażenie broni, blokując ruch kantem tarczy. Kanabossańczyk czuł, że przebita noga nie pozwoli mu zbyt długo trwać w pozycji stojącej. To mogły być jego ostatnie chwile przed obaleniem się. Z kolei Arlezjańczyk nie mógł wydobyć nogi z przeklętej dziury, gdy musiał jednocześnie zasłaniać się przed ciosami adwersarza. Widownia w napięciu oczekiwała, po czyjej stronie stanie dziś Khesta... |