28-12-2018, 18:14
|
#84 |
|
Młodszy z krasnoludów częstował dla odmiany herbatą. Ryży z przyjemnością kosztował naparu, sam również odwdzięczając się domowej roboty herbatką, której szczególnym składnikiem była oczywiście marchewka. Thalgrim okazał się bardziej wdzięcznym smakoszem niż jego wuj i mężczyźni wymienili się niewielką ilością herbaty. Później Ryży pożegnał się i poszedł spać - swoim zwyczajem brał jak najpóźniejszą wartę. Dzięki temu rozpoczynał śniadanie kiedy inni jeszcze spali. Umożliwiało mu to zjedzenie czegokolwiek (sporo osób - o zgrozo - nie jadało śniadań przed wyruszeniem), albo zjedzenie czegokolwiek przynajmniej dwa razy. Jeden raz gdy wszyscy jeszcze spali, drugi raz - gdy już byli na nogach i sami siadali do śniadania.
Nocne wydarzenia, które zaniepokoiły jego towarzyszy, nie wybudziły go ze snu. Będąc doświadczonym podróżnikiem instynktownie wybudzał się wtedy, gdy groziło niebezpieczeństwo. Z drugiej strony dbał o należyty sen i nie wybudzał się z byle powodu. Dlatego też jego rytmiczne i melodyjne chrapanie wkrótce przypomniało również i innym, że należy korzystać ze snu.
Kiedy natomiast objął swoją wartę, przygotował sobie przekąskę i zagrzał kufel ciepłej herbaty. Gdy zaspokoił pierwszy głód zabrał się za przegląd broni i uzbrojenia, czyszcząc ją po trudach podróży, ostrząc gdzie trzeba, oraz sprawdzając rzemienie. Potem rozpoczął poranną gimnastykę. Ten, kto nie widział jeszcze niziołka w trakcie ćwiczeń mógłby być zaskoczony gibkością ciała. Przy takiej tuszy żaden człowiek nie byłby w stanie wykonywać takich skłonów, przysiadów czy podciągnięć. Ryży był jednak wojownikiem, a odpowiednia forma mogła stanowić o jego przeżyciu. Poza tym - takie ćwiczenia wzmagały jego apetyt. Gdy więc reszta obozu budziła się do dalszej drogi, on ponownie z apetytem pałaszował prowiant.
Był gotowy do drogi razem z pozostałymi.
|
| |