Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2018, 17:35   #97
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Harry niemal z trwogą patrzył na białą mgłę spowijającą ocean.
- Larry, pamiętasz jak długo płynęliśmy w tej mgle? Jak daleko może sięgać? – spytał.
- Heh...a bo ja wiem… płynęliśmy przez nią minutę, może dwie, to będzie ze 100 metrów miała, może 200, a co? - Zaciekawił się najemnik.
- Myślę, że to ona blokuje łączność ze statkiem. Widzę, że zabrałeś krótkofalówkę, to dobrze. Pomóż mi znaleźć jakieś pontony i wiosła, powinny być na łodzi
Tak. Frost nie zamierzał bezczynnie czekać w obozie aż przypłynie pomoc. Minęło tyle czas odkąd stracili łączność i do tej pory nikt nie pośpieszył, żeby sprawdzić co się z nimi dzieje. A przecież troje ludzi zginęło i prezes Durand o tym wiedziała. Wiedziała, jakie to może mieć konsekwencje dla Titanium Microsystem. Harry wszedł na pokład łodzi i zaczął przeszukiwać pokład w poszukiwaniu pontonów i jakichś wioseł. Lub czegoś co umożliwi utrzymanie się na powierzchni oceanu. Jeśli Larry nie będzie chciał pomóc, trudno, jakoś sobie poradzi.
- Chcę przepłynąć za tą mgłę i nawiązać łączność z Hyperionem – wyjaśnił najemnikowi.
- Woooow, wstrzymaj konie - Odezwał się Larry - Zapomniałeś już, że i cała załoga łodzi zginęła przez jakiegoś gównianego, mackowatego stwora, który ich atakował z morza? Nigdzie nie płyniesz kolego, wypłynięcie w jakimś durnym pontonie to pewna śmierć. A zresztą skąd pewność, że zwykła krótkofalówka zadziała, skoro z dużą radiostacją polową jest kiepsko?
- Tak, pamiętam o ośmiornicy, pomagałem chować tych biedaków, znam ryzyko, ale jestem zdecydowany . – Frost spojrzał twardo w oczy najemnika - Nic nie zadziała na tej wyspie, odkąd tu przypłynęliśmy każdy sprzęt szwankuje, problemem musi być ta mgła. Nie musisz ze mną płynąć, pomóż mi tylko znaleźć ponton, może jakiś kapok i daj krótkofalówkę.
- Krótkofalówki raczej nie dam… a pontonu tu nie widzę, wpław zaś nie ruszysz, więc nici z tego pomysłu? - Larry wzruszył ramionami - Collins coś gadał, że to może z samej wyspy jakieś zakłócenia, a nie z mgły? Może tu kiedyś gdzieś jakieś atomówki testowali? No bo przecież jak durna mgła ma wpływać na zakłócenia sprzętu?
- A powiedz jak durna mgła może unosić się bez przerwy równomiernie dookoła wyspy jak kokon ochronny? Może to nie jest zwykła mgła? Trzeba spróbować. Ty mi nie dasz krótkofalówki a ja ci kluczyków i będziesz wracał piechotą, twój wybór – pomachał kluczykami do quada i schował w kieszeni - Nie wierzę, żeby na statku nie było żadnych pontonów, przeszukam pokład . - powiedział podróżnik i zaczął przeszukiwać łajbę.
Frost po ledwie minucie przetrząsania łodzi desantowej, znalazł sporych rozmiarów pakunek, na którym były wymalowane symbole pontonu, oraz owo ustrojstwo miało dźwignię do pociągnięcia… a więc automatycznie rozkładany ponton. Teraz tylko przydałyby się jakieś wiosła, z tym jednak było o wiele trudniej. Przez cholerny huragan panował wszędzie spory bajzel, i potrzebnych do tej czynności rzeczy youtuber jednak już nie znalazł.

- Frost nie rób sobie jaj, nie płyń tam, zginiesz - Najemnik próbował przemówić Harremu do rozsądku, jednocześnie z zaciętą miną wpatrując się w morze - Już przecież nawiązaliśmy kontakt z Hyperionem przez radiostację… może ich tam nie ma, dlatego się nie odzywają? Weź poczekaj jeszcze z dzień, a jak nadal nie będzie kontaktu, to ja popłynę z tobą tym pontonem, ale teraz to będzie serio niepotrzebne ryzyko...
Harry i tak nie znalazł wioseł, a bez wioseł ponton był bezużyteczny. Być może znalazłby wiosła na plaży lub coś co mogłoby je zastąpić, ale uznał, że szkoda tracić teraz na to czas.
- Jeden dzień Larry. Trzymam cię za słowo – powiedział – Wracajmy, zanim i za nami wyślą ekipę poszukiwawczą
- Fajnie, że dałeś się namówić, to zbieramy się... - Pokiwał potakująco głową Larry.

***


- Ale zajebisty! – zachwycał się Frost małym baby dinozaurem – Larry, chodź tu!
Harry podszedł bliżej, ale powoli, bez nerwowych ruchów, żeby nie wystraszyć malucha. Z kieszeni wyciągnął kawałek nadgryzionego snickersa.
- Jesteś głodny maluchu? No chodź, taś, taś, częstuj się – wyciągnął baton w kierunku gada.
Mały dinozaur bojaźliwie spojrzał na Harrego, ale niepewnie zaczął się do niego powoli zbliżać, wyraźnie mocno nawąchując czegoś jadalnego. I raz czy dwa znów sobie zaskrzeczał. Wyczynom Frosta przyglądał się z zaciekawieniem Larry, odzywając szeptem, by nie spłoszyć malucha:
- Tylko żeby cię nie ugryzł - Powiedział najemnik, gdy mały gad zaczął już powoli i nieśmiało skubać baton czekoladowy.
- Ugryzł? Zobacz, ten maluch mnie uwielbia – uśmiechnął się youtuber dalej karmiąc dinozaura. Po chwili wyciągnął z plecaka kamerę.
- Masz, będziesz operatorem - wcisnął najemnikowi kamerę wcześniej ją włączając. Zwrócił się do widzów – Sie ma, tu Frosty, dawno nic nie nagrywałem. W nocy jedna z naszych koleżanek opuściła obóz i jesteśmy teraz z Larrym…. Larry przywitaj się z moimi widzami… na poszukiwaniach. Po drodze spotkaliśmy tego małego koleżkę – wskazał na dinozaura – Zobaczcie jaki słodziak. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego Flinstonowie trzymają dinozaura w domu, ale teraz im się wcale nie dziwię. Sam chciałbym mieć takie wypasione zwierzątko na chacie
Kiedy Frosty skończył karmić gada schował papierek do kieszeni.
- Dobra, wracaj do swojej mamy, Dino, my musimy już jechać.
- Już niedługo taki w każdym domu, tylko u nas - Larry sparodiował głos niczym w jakiejś reklamie, gdy mały gad spokojnym krokiem od nich odchodził - Frost i Roberts, Dino-Handel - Najemnik zatoczył dłonią łuk, niby ukazując banner ich firmy, po czym parsknął śmiechem.
Wsiedli na quada i ruszyli dalej. Okazało się, że z maszyną dzieje się coś złego. Silnik brzydko chodził, raz nawet zgasł i Frost z drżeniem serca próbował go zapalić. Po kilku próbach się udało, ale przez te kilkanaście sekund podróżnik wstrzymał oddech ze strachu. Nie widziało mu się wracać do obozu na piechotę, wciąż miał w pamięci tą bestię, która wywracała drzewa, nie mówiąc już o szybkich, zwinnych raptorach.
 
waydack jest offline