Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2018, 20:55   #17
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Orochi westchnął smutno, lecz nie pozwalał sobie na użalanie. Na to zresztą przyjdzie czas. Teraz Kyomasa i jego pan wciąż tu byli. Chłopak zabrał się za poranną toaletę, żeby przygotować się na spotkanie z geiko. Choć wciąż bał się konfrontacji z Kanako, czuł się silniejszy po nocy z samurajem i po tym co ten mu powiedział. Gdy pojawił się w pokoju geiko okazało się, że jest drugi. Ayako siedziała już na podłodze i spojrzała na niego niepewnie. Kanako stała przy drzwiach ogrodowych i wyglądała na osłabioną. Gdy zobaczyła Hanę w jej oczach pojawiła się nienawiść, jednak nawet ona i mocny makijaż nie mogły zamaskować zaczerwienionych oczu i lekkie opuchlizny twarzy. Na szczęście wyglądało na to, że geiko zamierza się powstrzymać od rywalizacji w obecności pozostałych gejsz.
Orochi ukłonił się głęboko, po czym usiadł obok Ayako. Nie pytał o stan Kanako, by nie zostało to odczytane, jako wyciąganie gejszy jakichś dysfunkcji.
- Wstań Hano. - głos geiko wypełnił pokój, choć ta nie obróciła się w kierunku adresata swej wypowiedzi. - Pozostawiłaś nas wczoraj z obowiązkami, więc teraz możesz chwile postać.
Ayako spojrzała na Orochiego ze szczerym współczuciem.
Chłopak zacisnął wargi, ale nic nie powiedział i wstał, nie pozwalając sobie na zmianę wyrazu twarzy. Gdy do pokoju weszły pozostałe maiko spojrzały na Orochiego lekko zaskoczone i na wszelki wypadek stanęły obok niego.
- Usiądźcie. Hana uda się do kuchni i przyniesie nam herbatę, prawda? - Nienawistny wzrok Kanako skupiony był na Orochim, gdy zajmowała miejsce naprzeciwko pozostałych gejsz.
Chłopak tylko wzruszył ramionami. Spodziewał się tego, a z drugiej strony perspektywa urwania kilku chwil bez kwaśnej miny geiko i możliwość usłyszenia kilku nowych plotek były dla niego bardziej jak nagroda niż kara, toteż ukłonił się znów grzecznie i wyszedł, by przynieść herbatę. Na korytarzu panował ruch, ale tym razem wydawał się on być typowym dla takiego miejsca. Ktoś niósł wodę, ktoś inny przemykał z ręcznikami. Za to w kuchni atmosfera była tak gęsta, że nawet Orochiemu zrobiło się duszno, mimo otwarty na oścież drzwi. Wszyscy uwijali się przygotowując dania dla gości w zupełnej ciszy. Nikt nie chciał się odezwać lub choćby podnieść wzroku od tego co robił. Na samym środku stała właściciela Onsen Pani Nakajima.

[MEDIA]http://www.stefanobandini.com/wp-content/uploads/2011/03/IMG_2833.jpg[/MEDIA]

W dłoni ściskała wachlarz, którym uderzała o drugą rękę. Gdy Hana wszedł do środka spojrzała na niego niechętnym wzrokiem.
Gejsza skłonił się uprzejmie.
- Czy mogę prosić o herbatę dla nas? Przysyła mnie pani Kanako.
- Tak. - Pani Nakamija machnęła ręką i już po chwili jedna ze służących zabrała się za przygotowanie czarek i gotowanie wrzątku. - Dziś też będą biesiadować? - Pytanie było wyraźnie skierowane do Orochiego, choć właścicielka nie patrzyła w jego kierunku.
- Nie dotarła do mnie żadna informacja, że ma być inaczej - odpowiedział uprzejmie chłopak, po czym podszedł bliżej i szeptem zapytał - Wiadomo jak on się czuje?
- Siedzi u niego ten medyk. - Nakamija westchnęła ciężko i pogoniła dziewczynę delikatnym uderzeniem wachlarzem w ramię. Wyglądało to jakby smagnęła ją batem. - Chyba w końcu dotarło do nich, że to nie nasze jedzenie. - niemal prychnęła na koniec.
Hana skinęła głową.
- Czy to mógł być przypadek?
- Nie widziałaś w jakim był stanie? - Nakamija przyjrzała się gejszy uważnie i po chwili nachyliła w jej kierunku. - No tak… wyszłaś wcześniej z tym przystojniakiem. - Na chwilę w głosie właścicielki pojawiło się coś na kształt uznania. - Z wodą sie chwile zejdzie, przejdź się tym korytarzem, drzwi są uchylone. - Wskazała na wyjście po drugiej stronie kuchni.
Orochi skinął głową.
- Dziękuję, przespaceruje się trochę, czekając na herbatę. - powiedział i ruszył we wskazanym kierunku. Gdy wyszedł odpowiednimi drzwiami znalazł się na korytarzu, który prowadził do pokojów gości onsen. Jedne z drzwi rzeczywiście były uchylone i dobiegały z nich ciche szepty. Jeden z nich wydał się Orochiemu znajomy.
Nie wypadało mu się zatrzymać, jednak mógł zwolnić kroku, przechodząc cicho obok drzwi, a potem też wracając.
Przechodząc w jedną stronę dostrzegł mężczyznę z rzadką bródką. Rozmawiał z Kyomasa, którego głos Orochi bez trudu rozpoznał. Sądząc po stroju był to wezwany medyk i wyraźnie nie był zadowolony z odwiedzin. Wracając dostrzegł samuraja siedzącego przy posłaniu, na którym leży blady mężczyzna. Oddychał z trudem, jakby kolejny wydech miał być tym ostatnim.
Orochi rozejrzał się czy ktoś poza nim przygląda się tej scenie. Starał się też dosłyszeć słowa. Drzwi do pozostałych pokojów były zamknięte. Z niektórych dochodziły ciche rozmowy, ale korytarz był pusty. Z tego co udało mu się usłyszeć wynikało, że Hamamura został najprawdopodobniej otruty. Yoshida, bo tak miał na nazwisko doktor przekonywał Kyomasę, że musi zabrać pacjenta z sobą inaczej ten prawdopodobnie nie dożyje wieczora.
Chłopak przełknął ślinę i postanowił wrócić do kuchni, by odebrać herbatę.
Taca już na niego czekała, a dziewczyna która ją przygotowywała zajęta była czymś innym.
Orochi ukłonił się grzecznie, zabrał herbatę i wrócił do gejsz. Gdy dotarł na miejsce szybko zorientował się, że Kanako skorzystała z okazji by poprowadzić spotkanie organizacyjne bez niego. Obecnie geiko zabawiała pozostałe gejsze jakąś historyjką, jednak dziewczyny wydawały się być nieco zastraszone.
Hana zachowywała się jednak tak, jakby tego nie widziała. Rozstawiła czarki, Kanako obsługując jako pierwszą. Głowę miała opuszczoną, nie łapiąc z nikim kontaktu wzrokowego.
Gdy zbliżył się do gejszy upewnił się, że rzeczywiście nie jest z nią najlepiej. Skóra nie pokryta starannym makijażem zdradzała bladość niepokojąco przypominającą tą, którą widział u Hamamury. Tylko po co ktoś miałby truć gejszę?
Pozostałe maiko przyglądały mu się niepewnie, a na dźwięk głosu Kanako aż podskoczyły.
- Napijcie się spokojnie i wracajcie do obowiązków. Hano dopilnujesz dziś przygotowania posiłków.
Polecenie zabrzmiało absurdalnie. Gejsze nie zajmowały się takimi rzeczami. Miały usługiwać klientom, a nie dla nich gotować.
Chłopakowi jednak nawet nie drgnęła powieka. Zamiast tego powiedział:
- Oczywiście, czy mogę jednak prosić wcześniej o rozmowę w cztery oczy Kanako-san?
Cokolwiek myślał o gejszy, nie życzył jej śmierci, dlatego chciał ostrzec kobietę.
- Możesz tu przyjść gdy już podamy śniadanie z Ayako. - Wyglądało na to jakby odrobinę zaskoczył geiko. Szybko jednak jej twarz znów stężała jakby przygotowywała się na walkę.
Hana tylko ukłoniła się uprzejmie, po czym ruszyła, by zająć się przydzielonymi jej obowiązkami.
 
Aiko jest offline