Eghart pokręcił głową. - Nie pójdą na to, a na dokładkę dobiorą się nam do tyłków. Może i medaliony nie dają znać, ale to może być coś subtelnego. Coś na granic tła magicznego otoczenia. Po za tym zaintrygowała mnie ta sprawa. Być może ma to coś wspólnego z istotą, która nawiedziała sny czarodziejki.
Podszedł do dziewczyny zdejmując rękawice, schował je za pas i przystąpił do metodycznych oględzin. Najpierw puls i oddech. Sprawdził też dziąsła czy nie ma żadnych zmian. Nie dlatego, że uważał, że Nemrod coś przeoczył. Po prostu działał metodycznie. Ostrożnie otworzył jej oczy i także się im przyjrzał. Potem sprawdził kolejno szyję, nadgarstki i kostki, czy niema jakiś ukąszeń. Albo śladów po zakłuciu czymś. Wszak chyba każdy znał opowieść o królewnie co zapadła w letarg zakłuwszy się tajemniczym wrzecionem.
Mogło się to niektórym wydać niesmaczne, ale powąchał jej oddech oraz pot. To nie z uwagi na magię, ale czasem trucizny dawały tak znać o sobie. Żeby daleko nie szukać ciemiężyca, bieluń, głóg i wilczomlecz w odpowiednich proporcjach mogły spowodować letarg podobny do śmierci. Sprawa szła o wysokie stawki, ktoś mógł się wykosztować na biegłego truciciela. |