Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2018, 23:12   #192
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Po odpowiednim przygotowaniu się, Jace ruszył samotnie na spotkanie z oddziałem hobgoblinów. Nie zdążył ujść nawet kilkudziesięciu metrów, kiedy dojrzał całą szóstkę - szaroskórych, łysych żołdaków w dobrze mu znanych mundurach Legionu Żelaznego Kła. Ułamek sekundy później został przez nich zauważony. Rozległo się kilka przekleństw w goblińskim, a razem z nimi okrzyk - Brać go! - po którym hobgobliny ruszyły w jego stronę, dobywając łuków. Najwyraźniej złapanie go żywym było tylko opcją. Jace zaczął wycofywać się szybkim tempem, z całej siły powstrzymując się przed pełnym biegiem, który pozwoliłby bezpiecznie uciec napastnikom. W jego stronę poleciała cała salwa strzał, z których szczęśliwie żadna nie wyrządziła mu krzywdy - zaledwie jedna przebiła się przez magiczne osłony, tylko po to, by zostać powstrzymaną przez pole ochronne. Bardziej problematyczny był natłok gorączkowych myśli goblinoidów, skupionych na pogoni, możliwej nagrodzie, ale też na znalezieniu jego towarzyszy.

Gdy pierwsza salwa nie przyniosła skutku, czwórka hobgoblinów porzuciła łuki i ruszyła za mężczyzną biegiem, skupiając się jedynie na dogonieniu go, podczas gdy dwaj pozostali rozbiegli się szerzej, wciąż szyjąc do niego z łuków. Nie zachowywali się przy tym jak ich bardziej dzicy kuzyni - widać było w ich ruchach żołnierskie wyszkolenie i pewność siebie. I właśnie ta pewność miała ich szybko zgubić.

Dwójka prowadzących pogoń nie zwróciła uwagi na ukrytą pod ściółką linę, którą Kharrick napiął mocno w ostatnim momencie. Złodziej nie przewidział pędu i wagi swoich celów, więc pod ich naporem sznur wyrwał mu się z rąk, ale spełnił swoją rolę - dwóch hobgoblinów zaryło paskudnymi pyskami o ziemię. Biegnący za nimi ominęli ich i zatrzymali się na moment, rozglądając się za sprawcą tego wypadku, akurat w momencie, w którym Sulim i Laura rzucili swoje zaklęcia. Na sporym obszarze z nieba posypał się istny grad kamieni, pokrywając las grubą ich warstwą, a trójka hobgoblinów, już mocno poobijanych, jakby na dokładkę została pokryta błyszczącym, oślepiającym ich pyłem.
Dwóch zwiadowców, biegnących przez gęstwiny, uniknęło tego pechowego losu.
- Kurwa, zasadzka! - wrzasnął jeden z nich, oznajmiając oczywistość.
 
Sindarin jest offline