Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-12-2018, 22:02   #191
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Laura, spojrzała rozczarowanym wzrokiem na brata.
- Przestań błaznować, bo jeszcze ktoś przez to zginie. - Skarciła go ostro i podeszła do drzewa koło którego według planu stał Sulim. Wyrzuciła za siebie ręce, a po chwili ciało wiedźmy zaczęło unosić się w górę.

Wznosiła się w górę unikając większych gałęzi by w końcu stanąć w koronie drzewa, gdzie ukryta w liściach miała dobry widok na miejsce gdzie reszta planowała zasadzkę.

 
Obca jest offline  
Stary 29-12-2018, 23:12   #192
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Po odpowiednim przygotowaniu się, Jace ruszył samotnie na spotkanie z oddziałem hobgoblinów. Nie zdążył ujść nawet kilkudziesięciu metrów, kiedy dojrzał całą szóstkę - szaroskórych, łysych żołdaków w dobrze mu znanych mundurach Legionu Żelaznego Kła. Ułamek sekundy później został przez nich zauważony. Rozległo się kilka przekleństw w goblińskim, a razem z nimi okrzyk - Brać go! - po którym hobgobliny ruszyły w jego stronę, dobywając łuków. Najwyraźniej złapanie go żywym było tylko opcją. Jace zaczął wycofywać się szybkim tempem, z całej siły powstrzymując się przed pełnym biegiem, który pozwoliłby bezpiecznie uciec napastnikom. W jego stronę poleciała cała salwa strzał, z których szczęśliwie żadna nie wyrządziła mu krzywdy - zaledwie jedna przebiła się przez magiczne osłony, tylko po to, by zostać powstrzymaną przez pole ochronne. Bardziej problematyczny był natłok gorączkowych myśli goblinoidów, skupionych na pogoni, możliwej nagrodzie, ale też na znalezieniu jego towarzyszy.

Gdy pierwsza salwa nie przyniosła skutku, czwórka hobgoblinów porzuciła łuki i ruszyła za mężczyzną biegiem, skupiając się jedynie na dogonieniu go, podczas gdy dwaj pozostali rozbiegli się szerzej, wciąż szyjąc do niego z łuków. Nie zachowywali się przy tym jak ich bardziej dzicy kuzyni - widać było w ich ruchach żołnierskie wyszkolenie i pewność siebie. I właśnie ta pewność miała ich szybko zgubić.

Dwójka prowadzących pogoń nie zwróciła uwagi na ukrytą pod ściółką linę, którą Kharrick napiął mocno w ostatnim momencie. Złodziej nie przewidział pędu i wagi swoich celów, więc pod ich naporem sznur wyrwał mu się z rąk, ale spełnił swoją rolę - dwóch hobgoblinów zaryło paskudnymi pyskami o ziemię. Biegnący za nimi ominęli ich i zatrzymali się na moment, rozglądając się za sprawcą tego wypadku, akurat w momencie, w którym Sulim i Laura rzucili swoje zaklęcia. Na sporym obszarze z nieba posypał się istny grad kamieni, pokrywając las grubą ich warstwą, a trójka hobgoblinów, już mocno poobijanych, jakby na dokładkę została pokryta błyszczącym, oślepiającym ich pyłem.
Dwóch zwiadowców, biegnących przez gęstwiny, uniknęło tego pechowego losu.
- Kurwa, zasadzka! - wrzasnął jeden z nich, oznajmiając oczywistość.
 
Sindarin jest offline  
Stary 30-12-2018, 21:58   #193
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Jace starał się biec zygzakiem zważając, żeby nadal trzymał ich na odpowiednim dystansie. Gdy jedna ze strzał przebiła się przez magiczny pancerz i utkwiła centymetry przed jego ciałem w dodatkowej, magicznej tarczy chłopak zrozumiał, że to nie przelewki. Mógł zginąć, nim na dobre rozpoczęła się przygoda. Ruchem ręki strzepnął strzałę i ruszył w z góry zaplanowanym kierunku. Musiał uważać, żeby nie biec zbyt szybko, bowiem mógł ich niechcący zgubić, lub zniechęcić. Wykorzystując przewagę prędkości kluczył między drzewami unikając ewentualnych kolejnych strzał.

Wreszcie dopadł polanki mijając ukrytego Kharricka i Psotnika. Nie musiał nic mówić, biegł dalej dopóki nie usłyszał za sobą dźwięku przewracających się hobgoblinów zagłuszonych moment później przez rumor spadających z nieba głazów. Zamknął oczy przed kolejnym czarem jaki chwilę później rzuciła Laura.
Brokatowy wybuch oślepił nadbiegających hobgoblinów oblepiając ich błyszczącym pyłem. Jace odwrócił się oceniając sytuację. Całość nie wyglądała zbyt dobrze, głównie dzięki pobojowisku, jaki zostawiły kamienie. Został odcięty wraz z Mikelem - głównym zbrojnym od reszty. Naprędce skupił się sięgając do umysłu jednego ze zwiadowców w brutalny sposób łamiąc jego opór i wyłączając zmysły. Zanim jednak upadł z błogim śnie, jego drugi towarzysz, którego również ominęła zasadzka zamiast wejść w zwarcie z atakującym go niedźwiedziem wycofał się fintą i posłał strzałę w kierunku lewitującej w koronach drzew Laury. Jace zagryzł zęby słysząc syk z góry. Strzała zbita nieco przez niewidzialny pancerz rozorała udo. Dziewczyna nie pozostała dłużna, jej spojrzenie zmroziło hobgoblina wzbudzając w sercu zwątpienie.

Mikel ruszył do walki ostrożnie stąpając między kamieniami. Tak w zasadzie to rumowisko przeszkadzało mu zaledwie przez pierwsze dwa, trzy kroki, później dostrzegł coś jak wzór, instrukcje gdzie stawiać stopy, żeby nie stracić nic ze swojej prędkości i jednocześnie nie stracić równowagi. Zaufał przeczuciu i zaszarżował na stojącego najbliżej hobgoblina, który oblepiony świecącym pyłem stał nieco zdezorientowany. Zbyt późno zauważył zagrożenie, nie zdążył zareagować poprawnie. Ręka wznosząca broń do gardy była zbyt powolna na rozwścieczonego wojownika, którym jednym sprawnym ruchem uderzył z góry ponad gardę wbijając się mocno w brokatowe ciało. Roztrzaskany obojczyk nie pozwalał hobgoblinowi dalej walczyć, ale uderzenie poszło dalej niszcząc żebra, lewe płuco i aortę. Nim Mikel wyciągnął ostrze, przeciwnik nie żył.
Kharrick w tym czasie wybrał bezpieczniejszą opcję dobiegając do uśpionego przez psionika zwiadowcy i sprawnym ruchem podrzynając gardło.

~ Dwóch martwych, czterech w drodze ~ ocenił Jace, szykując się do uśpienia kolejnego. Niestety był zbyt wolny. Podgryzany przez Psotnika drugi zwiadowca ponownie wystrzelił w Laurę tym razem mocno przebijając jej pancerz. Strzała wbiła się w bark aż dziewczyną obruciło. Chwilę później hobgoblin padł pochrapując.
- LAURA! - zawołał ruszając w jej kierunku. Kamienie okazały się być nie lada wyzwaniem dla Jace’a, jednak dzięki magii szybko przeskakiwał w kierunku lewitującej dziewczyny.
- Musisz podlecieć na dół, żeby Sulim mógł cię uleczyć!
- Pomóż reszcie! -
odkrzyknęła wiedźma wznosząc inkantację. Chwilę później magiczna energia spowiła ją zasklepiając rany.
Tymczasem dwójka przewróconych i oślepionych hobgoblinów wstała niepewnie i stając do siebie plecami nasłuchiwała skąd może nadejść atak. Ostatni sprawny piechur padł rozszarpany przez Psotnika, który ryknął triumfalnie.

Walka była niemal wygrana, Jace jeszcze dla własnej satysfakcji dotknął skroni jak zwykł robić jako dziecko i zmącił umysł piechura, który zamiast atakować szarżującego Mikela odwrócił się próbując zdradziecko wbić sztych miecza w plecy towarzysza, jednak tamten wyczuwając zmianę położenia towarzysza wykonał bliźniaczy ruch cudem tylko unikając śmierci.

- Co do kurw… - nie zdołał dokończyć przebity ostrzem Kharricka.
Jace nie patrzył jak niedźwiedź rzuca się na plecy ostatniego stojącego przeciwnika. Nie zwrócił również uwagi na powoli znikający brokat i magicznie przyzwane kamienie, które dosłownie rozpuściły się w nicość. Laura jednym skinienem ręki skierowała się w dół. Jace podbiegł łapiąc ją delikatnie w ramiona. - Wszystko w porządku? - spytał zanim zdał sobie sprawę z tego jak idiotyczne to było pytanie. W ręku trzymał flakonik z leczącym magicznym wywarem, który lekko uniósł się w powietrzu i wylądował w dłoni dziewczyny.
Laura z nadal wbitym w ciało pociskiem skrzywiła się trochę, na sam dotyk ale szybko założyła na nowo maskę obojętności.
- Tak w porządku, zdążyłam się uleczyć, a to już drobnostka nie warto marnować czarów. Choć jakbyś mógł to ze mnie wyciągnąć zanim Mikel zacznie się nade mną trząść byłoby lepiej. - Powiedziała podstawiając mu swój bark.
- Szcęście w nieszczęściu, że wyszło na wylot - powiedział fachowo przyglądając się ranie. Odstawił dziewczynę na ziemię i ułamał strzałę tuż przy grocie.
- Może zaboleć - powiedział i pociągnął strzałę, która z niemiłym pluskiem wyszła z ciała dziewczyny. Fiolka przechyliła się wylewając nieco magicznej substancji na ponownie otwartą ranę, która momentalnie zaczęła się goić.
- Mówiłam, żebyś na mnie mikstur nie marnował, z pomocą Sulima opatrzylibyśmy to opatrunkami które mam w torbie. - ton był bardziej pouczający niż zły. -Dziękuję - powiedziała i przyjrzała mu się jakby rozpatrując coś, ale nic dalej nie zrobiła.
- Choć pomożemy reszcie
Jace kiwnął głową przypominając sobie o pozostałych. Kharrick kończył właśnie wiązać wybudzającego się ze snu hobgoblina. Ten sam, który o mało nie zabił Laury. Nadal pełen złości Beleren podszedł i pomógł przytrzymać więźnia stają nogą na szarej szyi pokonanego. - Mamy sporo do pogadania - wysyczał groźbę w paskudnej mowie goblińskiej.
 
psionik jest offline  
Stary 02-01-2019, 12:00   #194
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Spokojnie kochasiu. Ja się tym zajmę. - Kharrick był z jakiegoś powodu kąśliwy. - O ile go nie przeorasz tym co masz.
Jace rozłożył ręce pokazując, że nie ma nic ze sobą, nawet zwykłego sztyletu, jednak oboje wiedzieli, że chodziło o coś zupełnie innego.
Hobgoblin szarpnął się, po czym obrzucił obu mężczyzn stekiem wyzwisk w swojej mowie.
Złodziej odwrócił się do niego z szerokim uśmiechem.
- Rób co do ciebie należy, a potem pozwól że porozmawiam z kolegą - powiedział do młodzieńca celowo nie korzystając z goblińskiego.
- Myślisz, że cię nie rozumiem, robaku? - pojmany przemówił w łamanym wspólnym, po czym splunął w stronę Kharricka.
Beleren kopnął z całych sił hobgoblina w szczękę, po czym splunął mu w twarz.
- Jest twój - rzucił do Kharricka ~ Będę się mu przysłuchiwał ~ dodał telepatycznie.
Kharrick zdał sobie sprawę, że jak przyszło co do czego to poczuł się niezręcznie w towarzystwie. Zastraszanie lub tortury uznawał za coś intymnego i prywatnego. Coś, co powinno zostać wykonane w ciemnym pokoju, z dala od reszty świata, aby przesłuchiwany wiedział, że nie może liczyć na żadną pomoc z zewnątrz.
~ Jak nie masz co się lubi…~ westchnął mentalnie. Zamknął oczy, przez moment stawiając swoje mentalne zapory - takie jak odrzucanie wszelkiej empatii do głębokich czeluści umysłu i wyciąganie na wierzch determinacji i bezwzględności w osiąganiu celu. Spojrzał na hobosa, ponownie uśmiechając się przerażająco łagodnie. Podsunął się do niego dłonią i dotknął jego twarz, niemal po przyjacielsku. Usiadł obok tak, że usta znalazły się tuż obok jego ucha i musiał zaraz się odsunąć przed nagłym uderzeniem czołem. Nie zraził się tym, przycisnął głowę hobosa mocno do swojej i zaczął szeptać do niego niczym do kochanki. Goblińskie słowa z początku były zbyt płynne, ale zaraz nabrały ostrości i twardości charakterystycznej dla tego języka.
- Jesteś związany, kochany. Sam, pomiędzy nieprzyjaciółmi. Jeszcze dzisiaj marzyłeś o tych złotych monetach, jakie możecie dostać za nasze głowy. Może marzyłeś, że dostaniesz awans. Kto wie, może jesteś tak śmiały i chciałeś wykazać się przed samą wspaniałą generał. Zaniósłbyś nasze głowy w okrwawionych workach i czekałaby cię chwała. Może nawet udałoby się złapać jakąś kobietę żywcem i byłaby twoją niewolnicą. Uwierz mi, że życzyłbym ci sukcesu, gdyby tylko nie o moją głowę chodziło przyjacielu. Widzisz podobnie jak ty chcę żyć i jestem gotów wiele zrobić, aby to marzenie spełnić. Teraz ty stoisz na mojej drodze do życia. Ty sam jeden i to co wiesz. Nie wiem co zrobić przyjacielu. Chciałbym dać ci szansę w życiu, ale... to niemożliwe, bo stoi ona naprzeciw mojej szansy. Mogę jednak dać ci wybór. Porozmawiamy w spokoju i rozstaniemy się w spokoju, albo spędzimy razem nieco upojnych chwil. Będziesz krzyczał i płakał, ale będziesz żył. Żył wystarczająco długo, abym dowiedział się tego, czego potrzebuję. Ból stanie się twoim przyjacielem, a wierz mi, ja wiem co to ból. Znam jego istotę i wiem co zrobić abyś ty też ją poznał. - kciuk na twarzy kła przesunął się nad oko i zaczął się w nie wbijać.
Hobgoblin próbował być twardy, ale wystarczyło nieco mocniej nacisnąć na oko, a zawył z bólu i zaczął miotać się jeszcze mocniej.
- Przestań, skurwysynu! Przestań! - wywrzeszczał.
-Odpowiesz mi na kilka pytań - zapytał przytrzymując hobosa tak aby mu się nie wyrwał. Nacisk na oko zelżał.
- Taak, tylko puść, kurwaa!
Kharrick spojrzał pytająco na Jace’a. Sam nie mógł określić z takiej pozycji czy hobos faktycznie się boi. Kiedy zobaczył kiwnięcie głową powoli ustąpił z naciskiem. Palec jednak wciąż był obok.
- Skąd szliście?
- Z Phaendar -
Kharrick zadumał się. Nie znał się na kierunkach świata. Nawet jakby chciał on z tą informacją za wiele nie zrobi.
- Jaki jest wasz cel?
- Zwiad -
Złodziej nacisnął ponownie na oko.
- Wasz cel ogólny - dodał ponuro - Czemu zostaliście? Czemu okupujecie miasto zamiast jak zwykle robić najazd grabić i odchodzić?
- Aaa! Nie wiem, kurwa! Tylko rozkazy wykonuję!
- Jakie rozkazy - spytał Jace. W momencie w którym łotrzyk kontrolował sytuację, wolał się nie wcinać, żeby nie popsuć jego planu, ale wrodzona ciekawość wzięła na moment górę. Poza tym słuchanie strachu było nudne.
- Zbadać las, znaleźć trasy do przemarszu, wyłapać uciekinierów - warknął hobgoblin.
- Gdzie zamierzacie maszerować? I jak znaleźliście się w Phaendar? Skąd ta wieża na środku placu i setki żołnierzy na ulicach? - te pytania nurtowały go od początku.
- Weszliśmy przez wieżę, wchodzi się w jednej, idzie ciemnym tunelem, wychodzi w drugiej. Nie wiem, jak ją stawiają, magia jakaś - jeniec splunął z pogardą potwierdzając przypuszczenia psionika co do natury wieży.
- Co robicie w Phaendar? - teraz przygotowawczy bazę można było przejść do konkretnych pytań, które nurtowały Jace’a od poranka, kiedy to wybudził się z dziwacznego snu - Po co wam niewolnicy z Phaendar? Co z nimi robicie? -
- A wy co robiliście? - prychnął - Teraz ta dziura jest nasza, a wy jesteście tanimi robolami
Beleren uspokoił się w duchu. Oznaczało to, że pracowici niewolnicy mogli liczyć na życie, a może nawet lepsze traktowanie. Jego rodzina a w szczególności ojciec słynął z pracowitości.
Nieco bardziej spokojny, chłopak wyciągnął notes z planami hobgoblinow i pokazał go zwiadowcy - Gdzie jest wasz obóz? Powiedz mi jak on wygląda - drugie pytanie było z gatunku tych, na które nie musiał słyszeć odpowiedzi. Musiał zobaczyć w myślach więźnia.
- W Phaendar - w myślach hobgoblina pojawił się obraz miasteczka przekształcanego w twierdzę.
Jace kiwnął głową i Kharrick docisnął więźnia mocniej. Odczekawszy aż ból i złorzeczenie minie chłopak kontynuował:
- Masz być bardziej precyzyjny - powiedział o dziwo spokojnie - Nie podróżujecie tu sami, jesteście daleko od Phaendar, gadaj, gdzie rozbiliście obozy i ilu was poluje w lesie? Znamy instrukcje!
- Nas wysłali prosto z Phaendar, kręcimy się tu od kilku dni. Nie znam liczebności -
- Jak przeszliście przez rzekę? - zaciekawił się złodziej.
- Most linowy -
- Ilu was jest?
- Tysiące - po raz pierwszy na twarzy hobgoblina pojawił się uśmiech, i to bardzo wredny.
Złodziej wziął głęboki wdech. Kciuk zagłębił się ponownie w oczodole.
- W takim razie tysiące zostaną obalone przez kilku przyjacielu - wywarczał do ucha. - Jak często was wysyłają na zwiad?
Kolejny pełen boleści wrzask poniósł się po lesie.
- Byliśmy jedną z pierwszych grup, wysłali nas pięć dni temu -
Lepperov spojrzał na Jace'a pytająco.
- To ile jeszcze jest grup? Dokąd miały się udać? - zapytał się niebieskooki. - Co z Gristledawn?
- Nie wiem!
- Nie wiesz, nie wiesz. A co wiesz? Lepiej dobrze dobierz swoje słowa. - wyszeptał gniewnie złodziej. To była ostatnia szansa aby coś jeszcze wyciągnąć z jeńca. Po tym będzie można skończyć.
- Wiem, że jesteście tylko robakami, a Legion was zmiażdży, nawet nie zwalniając! Zabij mnie wreszcie, bo nawet słowa nie umiesz dotrzymać! - po wykrzyczeniu tych słów jeniec kolejny raz splunął na Kharricka. Tym razem jego ślina zmieszana była z krwią, która wypływała z oczodołu. Oko hobgoblina było już zmiażdżone i bezużyteczne.
Kharrick zmrużył oczy krzywiąc się.
- Uwierz mi przyjacielu dotrzymałem słowa - powiedział obejmując ciasno jego głowę. Szybkim, krótkim ruchem skręcił kark hobgoblina. Kiedy martwe ciało upadło na ziemię otarł twarz ze śliny. Wydając z siebie niezadowolony pomruk dotarł resztki krwi z twarzy. Rozwiązał truchło i po chwili namysłu zabrał się za zdejmowanie munduru. Pozostałe przedmioty odrzucał na bok do tych, które zostały zebrane przez pozostałych. Kątem oka widział naburmuszoną wiedźmę kopiącą dołek. Zastanawiał się o co dokładnie poszło kiedy oni robili przesłuchanie. Nie miał jednak nastroju teraz tego roztrząsać.
 
Asderuki jest offline  
Stary 02-01-2019, 12:10   #195
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kiedy Kharrick i Jace przesłuchiwali wziętego żywcem goblina, Laura postanowiła przeszukać resztę trucheł, być może znajdzie tam coś wartego uwagi. By na pewno nic nie przeoczyć, rzuciła na siebie wykrycie magii.




Wliczę też ekwipunek tego przesłuchiwanego, więc ze wszystkich będzie:

2x Eliksir leczenia lekkich ran (jedyna magiczna rzecz) 1x Jace, 1x Laura

2x ogień alchemiczny 1x Sulim x1 Kharrick

2x padded armor (to przeszywanica bodajże)

2x łuk długi refleksyjny (S 14) 1x Mikel

2x toporek ręczny

2x mistrzowski topór bojowy

4x długi łuk

4x długi miecz

4x ćwiekowana skórznia

4x lekka stalowa tarcza

6x plecak z ekwipunkiem podróżnym i racjami na 3 dni

Łącznie 13 sztuk złota

Łącznie 78 strzał

Każdy hobgoblin miał też notatkę o nagrodzie za uciekinierów (taką samą jak ta znaleziona wcześniej) oraz niewielki notes z zapiskami odnośnie okolicy: proste mapy, szkice terenu, wskazówki odnośnie źródeł wody, miejsc ze zwierzyną oraz dogodnych tras dla marszu dużych oddziałów.



Dziewczyna wzięła notatniki, zapiski były napisane w goblińskim, ale mapki okolicy były zrozumiałe. Podeszła z nimi do Jace’a i pokazała mu je.

- Czytać po goblińsku też umiesz? - Przy okazji oddała mu eliksir leczenia znaleziony przy goblinach, w zamian tego który użył na nią. Drugi chwilowo zatrzymała dla siebie, podobnie jak jeden ogień alchemiczny drugi zamierzała dać Kharrickowi. Rację żywności rozdzieliła po równo, znalezione monety włożyła na razie do

swojej sakiewki. Co do reszty trudno było powiedzieć co z tym zrobić, nie potrzebowali raczej oręża a noszenie ze sobą do jaskiń, było bezproduktywne, zdaniem Laury.

- Może ciała zakopmy w jednym dole a broń w drugim, jak znajdziemy te jaskinie i będziemy szli tędy z resztą to się ją odkopie wyposaży w naszych. - Zaproponowała głośno, liczyla na szybka odpowiedź w końcu kopanie dołu zajmie Mikelowi trochę czasu.

- Nie musimy tracić na kopanie czasu i energii. Sulim może użyć zaklęcia, żeby zakopać te bronie. Ciała możemy spalić z pomocą ich własnych butelek z ogniem alchemicznych.

-Szkoda dobrej alchemii. Jesteśmy w lesie, mamy mnóstwo suchych gałęzi, a ja jak poszukam, to też powinienem znaleźć coś łatwopalnego w plecaku. - Mikel zasugerował inne rozwiązanie.

- Uważam, że palenie wystarczająco wielkiego ogniska, by pozbyć się zwłok, to zły pomysł. Smród palonego mięsa ściągnie drapieżniki, a dym będzie zdecydowanie bardziej widoczny niż ognisko na czas stawy. - Powiedziała krytycznie Laura. - Wiem, że nie chce już się namachać liście, jesteście na pewno zmęczeni - Wiedźma wytknęła mężczyznom lenistwo, mając nadzieje, że choć trochę wejdzie im to na ambicje.- I niekoniecznie może wam się podobać grzebanie wroga, ale może jak zabierzemy się do za to wszyscy, pójdzie szybciej i mniej uciążliwie.

- Hmm - druid zadumał się. - Sulim mógłby jeszcze zrobić to, co próbował ostatnio. Zaklęcie dekompozycji pozbawi te ciała całego mięsa, pozostaną same kości, które łatwiej będzie upchnąć w mniejszym… grobie. I trudniej rozpoznać w razie odkrycia. Ale to zajmie przynajmniej godzinę.

Laura przytaknęła. - To dobry plan zróbmy to. Ja i Mikel wykopiemy dół, ty się przygotujesz, a w tym czasie Jace i Kharrick powinni skończyć z jeńcem.

- Razem wykopiemy? Łap za łopatę siostra. Chętnie to zobaczę. - Mikel nie ukrywał powątpiewającego uśmiechu.

- Jeszcze jeden komentarz Mikel a będziesz kopał pokryty małymi ośmio-nogami! - Powiedziała ostro Laura, mając powoli dosyć swojego rodzeństwa.

- Jeszcze jedna groźba i będziesz kopać sama. - chłopak miał już dość pomiatania nim na prawo i lewo.

- Przynajmniej będzie to wtedy zrobione porządnie i bez ciągłego narzekania, nawet jeśli miałabym to robić rękami. - Odpyskowala mu młodsza siostra.

- W takim razie miłej zabawy. - chłopak odszedł, zaczął zbierać łupy po wrogach i układać je w jednym miejscu. W międzyczasie wymienił swój łuk na jeden ze zdobytych.

- Szczyl! - syknęła za nim wiedźma i sama podeszła do rzeczy. Wzięła jeden z toporków i podeszła koło jednych krzaków i zaczęła rozbijać nim darń. Niezbyt wygodny sposób, ale Laura prędzej przekopie całą polanę, niż poszła teraz prosić Mikela o pomoc.

Chłopak widząc co wyczynia jego siostra, podszedł i bez słowa podaje jej małą łopatę. Po czym wrócił i zaczął ściągać ciała w jedno miejsce, blisko dołu “kopanego” przez Laurę.

Laura nie miała w zwyczaju odpuszczać lub dawać za wygraną. Złość na, jej zdaniem nielogiczne zachowanie i plany ‘mężczyzn’ oślepiła ją na tyle, że przy pomocy łopaty, magicznej dłoni i determinacji, kopała dół z nie lada werwą. Nie zatrzymała się nawet kiedy czuła że powoli brakuje jej sił i powinna się napić.

Po około godzinie, powstał dół głęboki na metr, długi na nie cały metr i szeroki na pół metra. Laura była zabrudzona ziemią, spocona i zmęczona niemiłosiernie. Wiedziała, że będzie miała problem z tempem dalszej podróży, ale na pewno się do tego nie przyzna.

Czekając na Sulima który był bardzo blisko skończenia swojego rytuały usiadła w cieniu drzewa. Wytarła pot z czoła wieszchem dłoni i pociągnęla parę haustów wody z bukłaku. Drzewo dało jej przyjemne oparcie dla jej pleców. Zamierzała wykorzystać pozostały czas na odetchnięcie.
 
Obca jest offline  
Stary 02-01-2019, 21:51   #196
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Mikel i Jace


Mikel cierpliwie czekał, aż Jace i Kharrick zakończą przesłuchanie jeńca. Miał do zamieniania z Belerenem jeszcze dwa słowa, a sytuacja z Laurą dodatkowo go nakręciła.
Jace najwyraźniej potrzebował odreagować przesłuchanie, bowiem sta z zamkniętymi oczami zagłębiony w medytacji. Ręce miał złożone przed sobą. Utrzymywał przez chwilę równowagę na jednej nodze, opierając stopę na udzie. Wokół niego wirowały drobne kamyczki. Beleren oddychał równo i miarowo. Kamyki krążyły coraz wolniej i niżej aż wreszcie delikatnie opadły na ziemię. Chłopak otworzył oczy i ruszył w kierunku towarzyszy. Był wyraźnie rozluźniony, nawet zdobył się na uśmiech.

- Dobrze Beleren. Pogadajmy. Powiem, co mam do powiedzenia a Ty zrób z tym co chcesz. Tylko błagam nie przerywaj bo głupcy łatwo tracą wątek. - spojrzał na Jace'a zrezygnowanym wzrokiem - Może nie jestem tak bystry jak Ty, czy Laura ale moim zadaniem jest… - Jace spojrzał na Mikela lekko zdziwiony. Przekrzywił głowę i zmrużył oczy jakby nie był w stanie zrozumieć ani słowa. Mikel próbował kontynuować, ale nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa poza niezrozumiałym bełkotem. Spróbował gestów, ale nie był w stanie złożyć palców nawet do najprostrzego “wal się”.
Jace spojrzał ponownie, tym razem z uśmiechem satysfakcji
- Uważaj komu chcesz dogryźć. Wydawało mi się, że mając taką siostrę będziesz to wiedzieć - powiedział. - Możemy wrócić do tego jak będziesz chciał porozmawiać, zamiast wygłaszać monologi.
Siedzący niedaleko Kharrick przerwał właśnie ściąganie spodni z martwego hobosa. Spojrzał się w kierunku “rozmawiających”. Zmarszczył brwi słysząc ostatnie słowa Jace’a. Do tego minę i reakcje Mikela.
- Ej, co jest? - wstał podchodząc do dwójki i taksując spojrzeniem obu chłopców.
Jace wzruszył ramionami. - Nie mam ochoty słuchać jego gadania o tym co Ty widziałeś, a on nie zrozumiał, więc jak zacznie z powrotem wysławiać się jak w miarę inteligentny człowiek możesz mu powtórzyć co powiedziałem. - odpowiedział odchodząc w kierunku drzew.
Twarz Kharricka drgnęła. Informacje jakie usłyszał od jeńca sprawiły, że zaczął patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Jego ręka wystrzeliła w kierunku psionika i złapała go mocno za ramię zatrzymując w miejscu.
- Ty mu to zrobiłeś? - zapytał nie oczekując odpowiedzi. Cedził kolejne słowa. - Do reszty was popierdoliło? Cholerne Kły robią inwazję na wasze ziemie, a wy sobie robicie wycieczki osobiste??
- Puść. Mnie. - wycedził przez zęby Jace. Z jego niebieskich oczu zniknął zawadiacki uśmiech zastąpiony lodowatym wręcz spojrzeniem. Prychnął pogardliwie. Jeśli łotrzyk chciał go zastraszyć, musi się lepiej postarać.
Mikel powoli odzyskiwał możliwość artykułowania czegokolwiek. Ostatnie zdanie Kharricka nie brzmiało w jego uszach wyraźnie, ale domyślił się znaczenia.
-Beleren. Zrób tak jeszcze raz to mocno tego pożałujesz. - chłopak brzmiało wyjątkowo spokojnie jak na to, co go właśnie spotkało. Być może miała na niego wpływ interwencja Kharricka. - Posłuchaj mnie uważnie. Póki co traktuję Cię jeszcze jak członka drużyny i nigdy w życiu nie podniósłbym na Ciebie ręki. Możesz mi kurwa wytłumaczyć jak mogłeś rzucić czar na swojego towarzysza? Nawet Laura, która na prawo i lewo się tym odgraża, nigdy tego nie zrobiła. - nawet przeklinając chłopak całkowicie panował nad sobą.
- Mam dosyć Twoich prób śmieszkowania podczas planowania. - odpowiedział wyszarpują rękę z uścisku łotrzyka - biadolenia też, jeśli już o tym mowa. Chcesz pogadać, zapraszam, chcesz pierdolić, to następnym razem upewnię się że efekt będzie permanentny. - chłopak ponownie odwrócił się zostawiając rozmówców za sobą.
- Laura za mocno Cię uderzyła i coś poprzestawiało Ci się w głowie? Grozisz towarzyszowi? Kurwa. Przychodzę, żeby z Tobą porozmawiać i wyjaśnić sobie to i owo, a Ty jak reagujesz? Zamiast rozmawiać mam chować urazę i następnym razem Ci nie pomóc w czasie walki? Opanuj emocje Jace. - chłopak był mocno zaskoczony i zniesmaczony dziecinną postawą “maga”.
- Zostaw go. Nie warto - złodziej machnął ręką uznając, że podobnie jak z Laurą nie warto drążyć póki wszyscy się nie uspokoją. Nie zamierzał pogorszyć sytuacji bardziej. Nie tym razem. Sam odwrócił się aby skończyć ściąganie munduru z hobgoblina.
- Mówię do Ciebie. Znowu obrazisz się jak księżniczka? Wielki Jace nie umie przyjmować krytyki? Żal mi ciebie. Pokazujesz tylko, że to nie Twoje zdolności są przyczyną tego, jak traktuje Cię otoczenie. - Mikel mówił dalej idąc za Jacem i powie mu wszystko nawet, jeśli miałby mówić do pleców. - “Ludzie się mnie boją. Wszyscy mnie unikają. Jesteśmy tacy pokrzywdzeni przez los.” Kurwa! - Mikel wziął oddech by znowu się opanować. Dalej mówił znowu powoli i bez emocji. Niektóre zdania brzmiały, jakby ćwiczył to już od bardzo dawna. - Macie dar o jakim większość z nas nie może nawet marzyć, a traktujecie to jak klątwę. Nawet nie potraficie okazać szacunku ludziom, którzy stają po Waszej stronie. Nie trzeba daleko szukać przykładów. - Jace zatrzymał się przy drzewie kilkanaście metrów od polany. Mimo wszystko nie chciał odchodzić zbyt daleko w las. Odwrócił się i czekał aż wyrzucający z siebie nieustannie Mikel podejdzie bliżej. - Po walce z dzikiem to ja stanąłem po Twojej stronie kiedy Kharrick wyraził przypuszczenie, że w czasie walki nic nie robisz tylko stoisz i się przyglądasz, a Ty obrażasz się jak pieprzona księżniczka, że ktoś w ogóle zwrócił Ci uwagę. Następnym razem radź sobie sam. Nie sądzę, że potrzebujesz pomocy od głupca. - to nie było wszystko co miał do powiedzenia, ale postanowił już nie marnować czasu na Belerena. - Jeszcze jedno. Dotknij jeszcze raz moją siostrę bez jej zgody to pożałujesz.
- Skończyłeś już? - Jace bezceremonialnie wszedł mu w słowo. - A w zasadzie to: skończyłeś już!
Myślisz że to DAR? Słuchać twoich głupkowatych myśli o dzieciarni i pieluchach to dar? -
syknął. - Coś taki zdziwiony, nie wierzyłeś w plotki? - zakpił - Albo myśli Kharricka o…. - tu nagle zatrzymał się, nie wiedząc jak wybrnąć ze zdania. - ...jakichkolwiek jego myśli! - dodał w końcu. - Echa waszych rozterek, nieistotnych i wyimaginowanych problemów, prymitywnych żartów…
- Nadal myślisz, że to ty chronisz nas? Nas? Zdecydowanie w Waszej rodzinie to Laura odziedziczyła inteligencje, ale niech będzie. Wytłumaczę ci to jak głupkowi za jakiego się uważasz: To my chronimy twoją dupę i ponosimy za to cenę o której nie jesteś sobie nawet w stanie wyobrazić. - Głos Jace’a był cichy i zimny. Przypominał głos jego guwernantki, gdy z wyższością w głosie strofowała młodego uczniaka, lub uderzenia bicza o nagą skórę niewolnika - Dlatego następnym razem jak będziemy planować walkę bądź tak uprzejmy i skup się na tym co robisz najlepiej, czyli słuchaniu gdzie masz machać mieczem, bo żadna magia nie chroni przed głupotą. -
Beleren zastanawiał się, czy skończyć na tym, ale użycie tylu czarów przepełniło go mocą i pewnością, z którą nie był w stanie walczyć.
- Celowo miałeś zostać tam gdzie zostałeś. - dodał, ale tylko pozornie spokojniej - Twoje nieprzygotowanie do walki mogło nas kosztować o wiele więcej. Twoją kochaną siostrę kosztowało niemal życie! Nie masz prawa mówić mi co mogę, a czego nie mogę z nią robić. Tym bardziej, że gówno wiesz, gówno widziałeś i szczerze mówiąc gówno możesz.
- A teraz wracaj do niej, bo należą się jej przeprosiny. -
westchnął już łagodniej. - Chcę pobyć sam.
- Beleren. Chyba faktycznie za mocno Cię uderzyła. To twój plan, twoje pomysły i działania mojej siostry doprowadziły do tego, co jej się stało. Ja grzecznie wykonałem polecenia mądrzejszych, ale to Ci “mądrzejsi” mieli unikać ryzyka. Mam nadzieję, że wiesz jakiego idiotę z siebie zrobiłeś. Ode mnie się już odpierdol. Idź poużalać się jeszcze trochę nad sobą i swoim losem. - tym razem Mikel nie miał już siły na dyskusję. Na szczęście wszystko przerwał radosny okrzyk krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 03-01-2019 o 14:00.
shewa92 jest offline  
Stary 03-01-2019, 08:09   #197
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
- Gotowe! - zawołał zupełnie nieoczekiwanie druid. - Sulim skończył rytuał.- Krasnolud zbliżył się do towarzyszy, wskazując im na perfekcyjnie wyczyszczone kości goblinów, tak że nawet stado padlinożerców nie zostawiłoby podobnego efektu. - Możemy zakopać nasze zdobycze i kontynuować podróż. Może Sulim wyśle zwierzęcego towarzysza do obozu, by powiadomić ich o tym wydarzeniu i ostrzec przed pozostałymi patrolami?
- To rozsądne. Jak długie informacje może przenosić twój posłaniec? Mógłby ewentualnie zanieść fizyczną wiadomość? Taką napisaną na kartce. - zapytał Kharrick.
- Tylko tak może Sulim przesłać wiadomość, na przykład pisząc list i przywiązując go posłańcowi do ciała. Najlepiej posłać jakiegoś ptaka. Dla pewności list zapisać można po elficku, żeby gobliny go nie odczytały, istnieje szansa, że posłaniec nie dostarczy wiadomości temu, komu należy. Nasz obóz jest jednak blisko, Sulim jest pewien, że na pewno trafi do Aubrin.
- Napiszę, daj mi tylko chwilę.- Złodziej wziął jeden z notatników i wyrwał z niego czystą kartkę. Potem zdał sobie z czegoś sprawę.
- A ma ktokolwiek coś do pisania?
- Trzymaj. - odezwała się Laura, nadal siedziała pod drzewem i nie wyglądała jakby miała zamiar się jeszcze ruszać, ale w jej dłoni był kawałek długiego czarnego węgielka.
- Fantastycznie dziękuję - złodziej odebrał węgielek i przysiadł pod drzewem opierając kartkę na notatniku.
Wyprostował się krzyżując nogi i wyciągając szyję do góry. Mógłby ujść za elfa gdyby jego wygląd nie był tak daleki od pięknych rys długowiecznej rasy. Zakręcił nadgarstkiem rozgrzewając go i zaczął pisać pięknymi elfimi literami.

Wspaniała Dobrodziejko!
Puszcza zieleni się pięknie lecz odnajdujemy oznaki szarej plagi! To prawdziwa inwazja! Odkryliśmy, że gromadzi się w gronach i rozprzestrzeniła się za rzekę bardziej niż tego byśmy chcieli. Jest w tym pewien wzór, lecz wszystko ma swoje źródło w czarnym drzewie. Wygląda na to jakby robactwo wydostawało się stamtąd tumanami! Zdaje się, że póki nie odnajdziemy sposobu aby powalić to przeklęte drzewo jesteśmy skazani na ukrycie naszych plonów w bezpiecznym miejscu. Z przykrością stwierdzam, że może nam być wymagana pomoc w poradzeniu sobie z tą chorobą. Potrzeba tutaj wiedzy i zasobów uczonych z instytutu. Jeśli czegoś szybko nie wymyślimy to może być nie do powstrzymania!
Twój oddany przyjaciel


Złodziej krytycznie spojrzał na to co stworzył. Jego mina zmieniała z “no może” na ”to bez sensu”. W końcu spojrzał na tych, który byli niedaleko niego i zwyczajnie zapytał co sądzą o takim dodatkowym ukryciu informacji.
Laura, która nie omieszkała czytać mężczyźnie przez ramię, przytaknęła akceptując jego bohomazy.
Liścik został zwinięty i zawiązany sznureczkiem. Mikel wciąż nieco poddenerwowany po rozmowie z Jace'em podszedł by zabrać swoją łopatę. Rzucił okiem na Laurę i żal mu się zrobiło, że musiała się aż tak namachać, ale mimo wszystko nie odezwał się ani słowem. Zabrał do jego i usiadł w cieniu, kawałek od siostry. - Co dalej? Sortujemy łupy i ruszamy?- zapytał.
- Tak.
- W takim razie Sulim poszuka zwierzęcego posłańca i możemy ruszać. - Druid z uśmiechem wskoczył w gęstwiny, ciesząc się jak dziecko, że może się w czymś przydać. Szyfrowanie listu dodało też lepszego smaku do tej “zabawy”. W okolicy na pewno grasowało przynajmniej dziesięć gatunków ptaków zdolnych do doręczenia wiadomości, ale najlepsze byłyby gołębie. Może nauczą się z czasem doręczać wiadomości bez rzucania zaklęć?
 

Ostatnio edytowane przez Jacques69 : 03-01-2019 o 12:08.
Jacques69 jest offline  
Stary 03-01-2019, 12:51   #198
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Awantura Jace’a i Mikela zwarzyła wszystkim humory, dlatego oczekiwanie, aż Sulim ukończy zaklęcie i wyśle posłańca z listem do obozu, minęło w ponurej ciszy. Krasnoludowi udało się znaleźć chętnego puszczyka, który zgodził się dostarczyć list Kharricka prosto w ręce Aubrin. Kiedy odarte zupełnie z ciała kości hobgoblinów zostały już zakopane, a ich ekwipunek zapakowano do zaskakująco pojemnego plecaka Jace’a, drużyna ruszyła w dalszą drogę.

Kilka godzin później, gdy poranna walka i długi marsz zaczynał już wszystkim dawać się we znaki, bohaterowie zobaczyli w oddali jakąś wysoką sylwetkę, częściowo zasłoniętą przez pień ogromnego drzewa, powalonego pewnie całe lata temu. Nie było to z pewnością kolejny ze zwierzęcych mieszkańców Fangwood, których Sulim trzymał w bezpiecznej odległości przez ostatnie dni - wyglądała raczej na człowieka lub innego humanoida, i to wyjątkowo wysokiego. Nieznajomy najwyraźniej także zauważył drużynę, bo pomachał im, po czym ruszył z niesamowitą szybkością, okrążając zwalone drzewo. Gdy wybiegł zza przeszkody, wszelkie wątpliwości co do jego wzrostu i prędkości wyjaśniły się - poniżej okutego w stalowy napierśnik humanoidalnego torsu znajdowało się ciemno umaszczone ciało konia.
Kiedy centaur podkłusował bliżej, wszyscy mogli się mu lepiej przyjrzeć. Jego “ludzka część” należała do młodego, przystojnego mężczyzny o jasnej karnacji, długich czarnych włosach i krótko przystrzyżonej brodzie. Przy pasie nosił miecz i tarczę, a na plecach kilka krótkich włóczni - wyglądał na potrafiącego walczyć, lecz uśmiech na twarzy i puste dłonie nie sugerowały złych zamiarów. Zatrzymał się kilka metrów przed bohaterami i ukłonił uprzejmie.
- Jakże miłym jest zobaczyć jasne lica i owłosione głowy! Witajcie, rana gwaith! - powiedział głębokim, miłym dla ucha głosem, chociaż z dość dziwnym akcentem. Laura i Jace rozpoznali w jego ostatnich słowach zwrot grzecznościowy z sylvańskim, oznaczający “towarzyszy włóczęgi”, używany do pozdrawiania się na traktach - Szukałem właśnie godnego miejsca na spędzenie nocy, może spoczniecie wraz ze mną, choć na chwilę? Wyglądacie na utrudzonych, a mnie nuży samotna wędrówka, złaknionym też konwersacji. W zamian mogę zaoferować skromny, acz nader smaczny poczęstunek. - po tych słowach sięgnął do sakwy na grzbiecie i wyciągnął z niej nieduży płócienny worek i jakąś flaszkę.
 
Sindarin jest offline  
Stary 03-01-2019, 14:55   #199
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel miał okazję już zobaczyć w życiu to i owo. Podróże z Laurą i przyglądanie się jej edukacji owocowało w nowe doświadczenia nie tylko dla niej, ale mimo wszystko nie miał jeszcze sposobności rozmawiać, czy nawet widzieć centaura. Nowopoznany sprawiał dosyć pozytywne wrażenie, co było miłą odmianą w stosunku do dotychczasowych spotkań w lesie. Dzikie zwierzęta i hobgobliny nie należały do najprzyjemniejszych opcji tego, co można spotkać w lesie. Chłopak mimo wszystko postanowił się na razie nie odzywać. O ile w grupie czuł się dosyć swobodnie o tyle obcy nadal go krępowali. Z resztą od razu zauważył uśmiech na twarzy Kharricka i wiedział, że ten zajmie się "gadaniem". Zamiast więc mówić, skinął tylko głową i uśmiechnął się w ramach powitania. Zdjął plecak i zabrał się za przygotowywanie miejsca na obozowisko, zostawiając konwenanse towarzyszom. Przy przeglądaniu plecaka w poszukiwaniu hubki i krzesiwa natrafił na dwie spore butelki pełne złotawego płynu. Odkorkował jedną i zapach mówił sam za siebie. Miód pitny! Młodzieniec nie przypominał sobie, kiedy ostatnio miał okazję raczyć się tym trunkiem, ani tym bardziej, by pakował go do plecaka.

~ Cóż... Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda.~ w jego głowie wybrzmiała radosna myśl ~ Chyba nie czas i miejsce na żarty o koniach. Mam nadzieję, że chociaż ten w myślach nie czyta. ~ Mikelowi nadal doskwierała świadomość, że ktoś może bezczelnie siedzieć sobie w jego głowie.

Wyciągnął butelki z plecaka i kontynuował swoją robotę. Zaczął nawet z przyzwyczajenia szykować miejsce dla siostry.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 03-01-2019 o 15:01. Powód: Wygaśnięcie kontraktu z Hoop Colą
shewa92 jest offline  
Stary 03-01-2019, 15:43   #200
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Nieprzyjemne nastroje były uciążliwe, a złodziej nie chciał aby emocje innych na niego wpływały. Dlatego też większość drogi albo siedział zagłębiony w swoich myślach albo rozmawiając z Sulimem. Dobroduszny druid był jak lekarstwo na duszę, którego Kharrick nawet nie zdawał sobie sprawy, że potrzebował. Towarzystwo krasnoluda za każdym razem podnosiło na duchu. Dlatego też kiedy dostrzegli nieznajomego Lepperov nie był aż tak nieufnie nastawiony. Jego ostrożna natura nie pozwoliła mu nie rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu napastników. To mogła być zasadzka! Jakież było zdziwienie na twarzy złodzieja kiedy okazało się, że nieznajomy był centaurem. Chwila oniemienia minęła kiedy tamten się odezwał. Miłe powitanie i wizja wspólnego posiłku sprawiła, że Kharrick opuścił gardę. Uśmiechnął się szeroko.
- Niesamowite, że na siebie trafiliśmy nieznajomy. – złodziej odwzajemnił ukłon powitalny – Kharrick Lepperov. Z chęcią skorzystamy z zaproszenia. Sami mamy nieco, to można się podzielić.
Tak, to mogła być pułapka, tak może nieznajomy mógł mieć niecne zamiary. Mógł jednak też ich absolutnie nie mieć i szczerze intencje. Po południowej kłótni chciał się aby to była prawda Szczególnie po przesłuchaniu i torturach. Kharrick zapragnął zapomnieć o tym i odświeżyć swoją duszę. Możliwe, że sam fakt iż centaur był w części ludzkiej przystojny nie pomagała rozsądkowi.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172