Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2018, 13:29   #98
WielkiTkacz
 
WielkiTkacz's Avatar
 
Reputacja: 1 WielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputacjęWielkiTkacz ma wspaniałą reputację
Eghart, Nemrod

Eghart przystąpił do metodycznych oględzin profesjonalnie zgodnie ze sztuką. Wszystkie podstawowe funkcje życiowe wydały mu się w normie. Nie zauważył żadnych zmian biologicznych lub mutagennych, co w pewnym sensie mogło być nawet dobrą wiadomością. Mimo wszystko zatrzymał się na oczach, które wydały się jakby za mgłą, tak jakby była w jakimś odległym śnie. Definitywnie nie wyglądało to naturalnie. Dalsze oględziny ciała nie wniosły nic poza stwierdzeniem w jego własnych myślach, że jest śliczna i jej ciało jest idealne. Wręcz jakby magicznie udoskonalone, ale to przecież nie mogło mieć racji, ponieważ wiedziałby o działaniu magii lub o tym, że sama jej używa. Była po prostu naturalnie piękna. Skóra pachniała olejkiem herbacianym i płatkami róż, których wiele w samym łóżku. Usta nie były spierzchnięte, a wręcz wilgotne. Wszystko było tak idealne, że jedynie nić pajęczyny na jej sukience zaburzała całości wyglądu.


Piraviel

- Rozumiem podejrzliwość w głosie, ale zapewniam, że podejmowane przez nas kroki ostrożności są normalne i nie mają drugiego dna o charakterze na przykład przemytniczym. Mieliśmy ostatnio wizytację urzędników królewskich, którzy skrupulatnie sprawdzili czy to co powinno trafia do skarbca korony. Co do straży i jej sporej ilości… Baron podejmuje kroki ostrożności wobec możliwych ataków elfich partyzantów. Wszystko zaczęło się od tej młodej elfki, córki ich wodza czy jak to tam zwać…

Wywód polityczno-rasowy przerwał włodarzowi krzyk - bo inaczej nie da się tego nazwać - dochodzący z placu targowego obok karczmy. Krzyk podjudzania gawiedzi - rozpoznała Pira. To było dla niej dość oczywiste, gdyż będąc światową kobietą słyszała nie raz w większym mieście jak podżegacze, demagodzy, wiarołomcy i inni wieszcze od wszystkiego, głosili swoje mądrości do pospólstwa, które jak bydło na pastwisku kiwało łbami ku ich uciesze. Po minie włodarza doszła do wniosku, że i ten wiedział co zwiastuje ten krzyk.

- Wybacz… Mus mi sprawdzić te niepokoje wśród mieszkańców.


Ruszył szybkim krokiem w stronę placu, na którym jak się okazało zebrała się już spora grupa słuchaczy. Takich, którzy tylko kiwali głowami zgadzając się ze wszystkim - bo i tak niewiele rozumieli, i takich którzy jeszcze podjudzali kolejnych, rozumiejąc aż nadto o czym prawi kapłan Kreve.

- Powiadam Wam! Bójcie się gniewu Proroka, gdyż nadejście jego jest bliskie. Wiara w was mała, co i widać w świętym posągu zbezczeszczonym do granic możliwości. Jeno pies z kulawą nogą na niego szcza…


- I utopce srajo! - dodał jakiś męski głos z tłumu, co wyraźnie kapłan zignorował i kontynuował.

- Oczekujcie gniewu i oczyszczenia przez osąd, który spadnie na was i wasze dzieci za brak wiary, który w was tkwi i trawi niczym pasożyt czystego zła!

Włodarz przeciskał się łokciami między tłumem wiwatujących mu ludzi, co zauważył kapłan i jeszcze bardziej dolał oliwy do ognia wrzucając jego osobę na język jako władykę grzesznej materii, która tutaj zamieszkuje i sługę krzewiciela wiary, który doprowadził posąg do takiego stanu. Trop nabrał barwy buraczanej na twarzy i zmieszał się wyraźnie stojąc między ludźmi jak słup.
 
__________________
Prowadzę: Liczmistrz; Kwestia Ceny
Gram: Zdarzenie
WielkiTkacz jest offline