Im dalej szli tym bardziej przygnębiający był widok osady. Lunie odeszła ochota do żartów. Co tu się, na wszystkich bogów, porobiło?!
W karczmie - czy raczej "karczmie" - towarzysze zasypali gospodarzy pytaniami, więc Luna darowała dodawanie kolejnych. Najpierw trzeba coś się dowiedzieć w ogóle. Zamiast tego zabrała się do piłowania nożem chleba. Po ten żmudnej pracy rozdała wszystkim pajdy, rozlała wodę do kubków i zaczęła maczać swoją kromkę, by była bardziej zjadliwa. W obliczu tutejszego niedostatku głupio było wyciągać własne zapasy jako dodatek.
Ku swemu zaskoczeniu czuła narastającą złość i nie było to spowodowane brakiem spodziewanej gorącej kąpieli. Miała nadzieję, że bez większych problemów pokonają Niego i dostatek wróci do osady.