Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2018, 21:58   #173
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Helenie było daleko do poczucia kompetencji, za jakie chwalił ich wódz Kirkim. Cóż, w tej drużynie nie miała wiele do roboty, gros odwalili ci, którzy poszli do koboldzich kopalni, a leczenie członków drużyny i sprzymierzeńców było przecież jej obowiązkiem. Niemniej jednak z wdzięcznością przyjęła zapłatę od kobolda, zwłaszcza że niziołcza wypłata znacznie oddaliła się w czasie. Nie żeby w lesie mogła coś za to kupić, ale kto wie co przyniesie przyszłość?

Po drodze do wioski zielonoskórych wypytała Shee’rę o wydarzenia ostatnich dni. Była pod wrażeniem działań czwórki wysłanników, ale po jeszcze większym organizacji, systematyczności i inteligencji stworzeń, które powszechnie uznawano za tchórzliwe i głupie. Było to nieco… dość przerażające. Bardziej niż pokazowa kaźń, którą urządził Kirkim. Zdziwiła się nawet, że nie urządził jej w swojej osadzie. W końcu ludzie postępowali tak samo… Cóż, jego magia była imponująca, pewnie takie demonstracje siły jego ludzie widzieli nie raz.

Gdy dotarli na miejsce… słyszeć to jedno, widzieć - zupełnie coś innego. Prawie jak krasnoludy, mruknęła cicho, by nie usłyszał jej ani żaden kobold, ani - tym bardziej - Torin. Wydawało się, że ten ostatni pozbył się części uprzedzeń do zielonoskórych, a przynajmniej tak agresywnego nastawienia jakie prezentował na początku wyprawy. Samo to mówiło wiele o tym jak się tu sprawy miały. Rozglądała się z ciekawością, starając nie wgapiać jednak zbyt natrętnie. Chyba jeszcze nie była gotowa by szukać odpowiedzi na nasuwające się jej pytania, zwłaszcza te o podłożu religijnym. Choć patrząc na bunt kapłana może tu właśnie należało szukać źródła zamieszania. Mimo powszechnego politeizmu bogowie nie lubili gdy wypowiadano im posłuszeństwo. Kto wie jaka istota mogła przyplątać się by doprowadzić koboldy do waśni? Helena westchnęła. Przez te wizje i zaskakujące wydarzenia zaczynała rozmyślać o niestworzonych rzeczach, gdy pewnie odpowiedź była całkiem prosta i miała źródło w ludzkiej - czy raczej nie-ludzkiej - chciwości i żądzy władzy. Tak to zazwyczaj bywało.

Gościnność koboldów była równie zaskakująca co cała wioska. Helena z grubsza oporządziła się po podróży i z przyjemnością zabrała do jedzenia. Nocleg na twardej ziemi i suchary i paski suszonego mięsa na okrągło sprawiają, że nawet najprostszy domowy posiłek smakuje wyśmienicie. Nie ujmując talentom kulinarno-łowieckim towarzyszek to jednak polne ognisko nie równa się porządnemu kuchennemu palenisku. Posiłek przerwał im akolita. Helena zerknęła na zwój; mogła wymodlić dar rozumienia języków, jednak nie chciała narzucać się druidce z pomocą. Miała nadzieję, że ta poprosi jeśli będzie jej potrzebować. Kapłanka musiała też sama przed sobą przyznać, że nieco obawia się kryształów, które nosili jej towarzysze broni. Gdyby znów miały sprowadzić na nią tę wizję… Helena wzdrygnęła się, a kawałek pieczeni utkwił jej w gardle. Chwilę kaszlała bezradnie, aż mocne huknięcie w plecy ivorową pięścią przywróciło jej dech. Speszona podziękowała i zajęła się posiłkiem.

Krąg robił wrażenie… cóż, wszystko tu robiło wrażenie i Helena zirytowała się na samą siebie, że dziwi się tak bardzo. Przez ostatnie miesiące zjeździła kawał Północy, a tu proszę, zachowuje się jak byle wieśniaczka. Chwilę później przestała się nad sobą rozczulać. Słowa Kirkima i Zikrika zdusiły jej nadzieje, że sprawa ma źródło w ‘zwyczajnym’ spisku. Helena westchnęła. Mimo, że była kapłanką to była dość przyziemną kobietą. Czczenie boga wojny nie sprzyjało rozważaniom natury egzystencjalnej, a i sam Torm lubował się raczej w konkretnych (i zwykle ostatecznych) rozwiązaniach, niźli w spiskach, matactwach i wysyłaniu swoich przedstawicieli by mieszali w życiu mieszkańców Torilu. Helena miała trudności z ogarnięciem tego wszystkiego, więc póki co milczała, dając wypowiedzieć się osobom bieglejszym w tajemnych arkanach. Tyle dobrego, że istota - czy też istoty - mieszająca w życiu koboldów i niziołków była tak biegła, że mogła blokować nawet silne zaklęcia wieszczące. W obliczu tej informacji “kradzież” jeńców wydawała się o wiele mniejszą plamą na jej najemniczym honorze.

 
Sayane jest offline