Cytat:
Napisał Leminkainen nie zapomnijmy o tym że F3 ustanowił najbzdurniejszą proporcje w faunie gdzie w zasadzie populacja zwierząt to 100% drapiezniki (nie licząc zwierząt jucznych i tylko jucznych bo innych się nie hoduje) |
Znów przyznaję rację autorowi artykułu - zrobiono to dlatego, żeby "postapo" w F3 było bardziej nachalne i dosłowne. Znów nie wykorzystano możliwości dawanych przez silnik (w
Skyrimie była cała plejada stworzeń, które do BG nic nie miały, za to można było je albo płoszyć, albo na nie polować). I niech mi nikt nie mówi, że skoro w F3 są braminy, to znaczy, że jest "non-hostile fauna" i wykorzystane są możliwości silnika. Mam na myśli tą właśnie absurdalną proporcję zwierząt agresywnych do nieagresywnych - czyli ewidentny błąd w logice świata.
O stagnacji w postapo był z kolei ten wcześniejszy art, autorstwa Jamaisa Cascio. Właśnie dlatego jest stagnacja, bo ludzie tworzący postapo za mało myślą o tym "post", a za dużo o "apo". Apo, apo, apo... apo...tem tylko ciemność, głód i beznadzieja
O "ośrodkach świata" i ogólnie pojętej polityce w postapo wolę się nie wypowiadać, może poza tym, że podzielam pogląd:
Cytat:
Napisał Leminkainen W moim odczuciu ta cała przestrzeń powinna byc wypełniona przez miasta i miasteczka naleząca do różnych warlordów (obawiam się że nasze watażka nie do końca ma to samo znaczenie) |
To ma dla mnie sens. Zamiast "ośrodków świata" wolałbym określenie "lokalne centrum władzy" - czyli jakaś grupa lub osoba, która za pomocą dostępnych sił i środków trzyma pobliski teren pod kontrolą. Zasięg tego terenu zależałby od tego, jakie dane "centrum władzy" ma siły i środki... a porządki na tym terenie zależą od tego, kto tą władzę trzyma. I takich ośrodków - wspierających się, albo walczących o władzę nad spornym terenem, albo o zasoby, mogłoby być dowolna ilość, będąca funkcją ilości pozostałych po apokalipsie istnień i gęstości ich występowania na określoną jednostkę powierzchni terenu.
Dla mnie to jedynie logiczne rozwiązanie... w dodatku nie wymagające tworzenia jakichś fikcyjnych i nierealistycznych "Powers That Be", walczących o wirtualną kontrolę nie mniej wirtualnych fragmentów mapy postapokaliptycznego świata. Bo jaki byłby sens ich istnienia, gdy na tym bezkresie spustoszonej ziemi nie ma tak naprawdę czego kontrolować?