Gustaw myślami był gdzie indziej. Bert znalazł całkiem przyjemne miejsce na nocleg a Oleg zadbał o rannych.
- Widzisz Oleg. Gdy nie pijesz jesteś niezastąpiony. Myślę, że jak misja się powiedzie będziesz mógł otworzyć gorzelnię i pić ile będziesz chciał.- Uśmiechnął się do człowieka, który nie odwrócił się w ciężkich chwilach. Tak samo jak Loftus, który wpierał go wzrokiem. Opisał tuman kurzu i Baron był pewny co do ich właścicieli.
- Nie możemy zwlekać. Po postoju ruszamy dalej.- Popatrzył na zebranych.
- Proponuję by Loftus szedł za nami i jako mag może szybko zniknąć jak to pokazał ostatnio. Dałbyś znać nam czarami jakby wróg się zbliżał lub sam nas dogonił na cienistym wierzchowcu. Co Ty na to?- Zapytał maga.
- Bert. może ruszysz przodem i miej baczenie na dobre miejsca na schowanie się. Jakby tamci nas doganiali Ty miej upatrzone dobre miejsca do schowania.- Zaproponował niziołkowi rolę. Widział, że mały człowiek potrzebuje spokoju i ma zszarpane nerwy a z jego umiejętnościami może się udać.
- Oleg. Dałbyś radę maskować za nami ślady? Po co tamci mają wiedzieć, że jesteśmy przed nimi?- Zapytał po czym zwrócił się do Leonory.
- Dziękuję za symbol Twój patronki i mam nadzieję, że wesprze nas jak Sigmar w dążeniu do celu. Teraz trzymaj się mnie i jeśli możesz zwróć uwagę na konie i muły. Ja się na tym jak wiesz nie znam a reszta działa w terenie.- Przmówił do dziewczyny patrząc jej w oczy. Gustawowi było miło, że dziewka wróciła do niego mimo sytuacji spod chaty. Szkada tylko, że khazadzi się odłączyli.
- Niech Sigmar ma w opiece Detlefa i Galeba. By jeśli nam się noga powinie im misja się udała.- Mówił do nieba z rozpostartymi ramionami i chwilę milczał.
- A teraz proszę Was o uwagę. Od dziś, teraz jesteśmy podróżnikami. Każdy zna się na czymś i niech działa według uznania i tylko prośba o konsultację jeśli będzie taka możliwość. Chcę Was za towarzyszy jak zasugerował całkiem niedawno Oleg. Jednak gdy będziemy wśród innych czy to wojskowych i tam gdzie lepiej byśmy byli żołnierzami stwórzmy pozory. Wtedy też będę dawał rozkazy bo jak może być innego, ale na co dzień będę was prosił. Bo i ja jak i Wy wojskowymi nie jesteśmy.- Mówił i widać, że ciężko mu to przychodziło, ale z sercem.