Czy mogłyby to być orki, które zgubili przenosząc się w czasie? To było ciężkie pytanie. Opis wskazywał na to, że okoliczny zamek przejęły orki i gobliny i pewnie jakaś większa ich odmiana. To niespecjalnie dobrze wróżyło. Czuł, że musi stanąć w obronie ich gospodarzy, chociażby po to, by odpłacić się za gościnę poprzednim razem, w innej rzeczywistości. Bo zdawało się, że to była inna rzeczywistość, czy może raczej ta sama, ale taka, w której za dużo kamyków spiętrzyło się w jednym miejscu na rzece czasu.
Jego żołądek ścisnął się mocno, mimo głodu. Po tych paru kęsach przestał być nagle głodny, a mimo to, starał się coś wcisnąć przez zaciśnięte gardło. Zgoda na pomoc niziołkom, oznaczała po prostu, że będą musieli zająć się zabijaniem orków i goblinów na większą skalę. Miał z tym spore problemy. Zwyczajnie nie podobało mu się zabijanie, nawet jeśli najprawdopodobniej było konieczne. - Zdarzyło się już, że któraś z ich karawan zaginęła po drodze, lub o czymś takim słyszeliście? Wiecie, co by się stało, gdyby jutrzejsza karawana zaginęła w drodze powrotnej? - Powiedział na głos i rozejrzał się po towarzyszach.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |