Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2019, 10:23   #176
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Noc przy ogniu minęła spokojnie. Drapieżniki z pewnością jakieś kręciły się w pobliżu, było je słychać, ale nie ośmieliły się podchodzić do małego obozowiska zagubionego wśród stepów. Rankiem obolała Kibria i równie obolały Torstig wsiedli na wierzchowce i ruszyli w drogę do Yarakanu, bez problemu wracając na trakt wiodący ku bramom miasta.

Byli bogatsi o zabrane pokonanym przedmioty i złoto. Wiedli zdobyczne konie. Sakwę Torstiga obciążała odcięta głowa Osama, a za pazuchą Livii spoczywał tajemniczy list znaleziony w jego dobytku. Przy Bramie Ragadan zapłacili zwyczajową opłatę i wjechali na zatłoczone, gwarne uliczki miasta. Podczas ich nieobecności nic się nie zmieniło.


Na wzgórzu spędzili jeden dzień. Miejsce było bezpieczne, a Enki czy Cedmon bez problemu mogli polować w okolicy, jednak nie zdecydowali się na pozostawanie dłużej, a to ze względu na małpoludów, którzy z nieznanych przyczyn zaniechali pościgu. Mogli przecież wrócić w każdej chwili…

Objechali pełne komarów rozlewisko i zapuścili się znów nieco na zachód w poszukiwaniu brodu. Gdy go znaleźli, wolno wjechali w wodę, bacznie obserwując przeciwległy brzeg. Gdy konie wynurzały się z wartko płynącej wody i wspinały na błotnisty brzeg, gdzieś z tyłu rozległo się uderzenie bębna… Jedno. Drugie. Trzecie…
 
xeper jest offline