Gustaw odsunął Olega stanowczo chociaż dość delikatnie.
- Dobrze już. Dobrze.- Wyciągnął dłonie i patrzył czy włóczęga się uspokoił.
- Loftusie. Zgadzam się z pomysłem. Idziemy w kierunku Auggen i ominiemy go. Ja z Bertem odwiedzimy je by uzupełnić zapasy.- Kiwał głową po czy spochmurniał.
- Czy myślisz, że Twoje niepowodzenia z magia miły wpływ na jedzenie?- Zapytał wcześniej kiwając głową Bertowi, że zrozumiał. Gustaw ufał magowi i liczył, że powie prawdę. Wiedział, że Gustaw nie powiesi go z dwóch powodów. Zaufania i że potrzebny był im wszystkim.
- Każdy ma z nas chwile słabości i chciałbym byśmy się wzajemnie wspierali. Proponuję Berta na przednią a Olega na tylną i jak wcześniej uskoczyć.- Grunnenberg wręczył lunetę niziołkowi razem z futerałem.
- To kruche pieroństwo i dbaj o nie. Na pęczki ich nie ma a w górach myślę, że najbardziej się nam przyda.- Poklepał Berta po ramieniu.
Gustawem targały wyrzuty sumienia za fanatyka i ludzi, którzy z nim szli, ale nie mieli czasu na namawianie tamtych. Z reszta jedyną osobą jaka by zdążyła był mag na swoim wierzchowcu z cieni a ten miał problemy z magią. A jeśli nawet to jak wróci? Rumak cieni, jak nazywa go Ritter znikał po zatrzymaniu się a nowego nikt mu nie stworzy.
- Chyba źle zrobiłem odsyłając do piekieł tych męczenników. Jeśli to wróg to by się przydali do obrony a i przy Auggen moglibyśmy wmieszać się w tłum.- Mówił lekko skrzywiony i kręcący głową po czym westchnął i nakazał wymarsz.
- No to ruszajmy. Czym szybciej zdobędziemy żywność tym lepiej, a i wydostając się stąd wydaje mi się właściwe. Oleg. Rozumiem że potrzebujesz się napić i postaram się byś miał zawsze coś by funkcjonować, ale teraz sam wiesz, że nie posiadamy.- Dodał i zwrócił się do Berta przyciszonym wzrokiem.
- To nie Olega sprawka Bert. Żarcie by popsuł, ale alkohol? To wyklucza jego a myślę, że nikt tu sabotażystą nie jest. Chyba Loftus ma problem i chciałbym byśmy go wspierali na ten czas.-