Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2019, 21:51   #196
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Mikel i Jace


Mikel cierpliwie czekał, aż Jace i Kharrick zakończą przesłuchanie jeńca. Miał do zamieniania z Belerenem jeszcze dwa słowa, a sytuacja z Laurą dodatkowo go nakręciła.
Jace najwyraźniej potrzebował odreagować przesłuchanie, bowiem sta z zamkniętymi oczami zagłębiony w medytacji. Ręce miał złożone przed sobą. Utrzymywał przez chwilę równowagę na jednej nodze, opierając stopę na udzie. Wokół niego wirowały drobne kamyczki. Beleren oddychał równo i miarowo. Kamyki krążyły coraz wolniej i niżej aż wreszcie delikatnie opadły na ziemię. Chłopak otworzył oczy i ruszył w kierunku towarzyszy. Był wyraźnie rozluźniony, nawet zdobył się na uśmiech.

- Dobrze Beleren. Pogadajmy. Powiem, co mam do powiedzenia a Ty zrób z tym co chcesz. Tylko błagam nie przerywaj bo głupcy łatwo tracą wątek. - spojrzał na Jace'a zrezygnowanym wzrokiem - Może nie jestem tak bystry jak Ty, czy Laura ale moim zadaniem jest… - Jace spojrzał na Mikela lekko zdziwiony. Przekrzywił głowę i zmrużył oczy jakby nie był w stanie zrozumieć ani słowa. Mikel próbował kontynuować, ale nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa poza niezrozumiałym bełkotem. Spróbował gestów, ale nie był w stanie złożyć palców nawet do najprostrzego “wal się”.
Jace spojrzał ponownie, tym razem z uśmiechem satysfakcji
- Uważaj komu chcesz dogryźć. Wydawało mi się, że mając taką siostrę będziesz to wiedzieć - powiedział. - Możemy wrócić do tego jak będziesz chciał porozmawiać, zamiast wygłaszać monologi.
Siedzący niedaleko Kharrick przerwał właśnie ściąganie spodni z martwego hobosa. Spojrzał się w kierunku “rozmawiających”. Zmarszczył brwi słysząc ostatnie słowa Jace’a. Do tego minę i reakcje Mikela.
- Ej, co jest? - wstał podchodząc do dwójki i taksując spojrzeniem obu chłopców.
Jace wzruszył ramionami. - Nie mam ochoty słuchać jego gadania o tym co Ty widziałeś, a on nie zrozumiał, więc jak zacznie z powrotem wysławiać się jak w miarę inteligentny człowiek możesz mu powtórzyć co powiedziałem. - odpowiedział odchodząc w kierunku drzew.
Twarz Kharricka drgnęła. Informacje jakie usłyszał od jeńca sprawiły, że zaczął patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Jego ręka wystrzeliła w kierunku psionika i złapała go mocno za ramię zatrzymując w miejscu.
- Ty mu to zrobiłeś? - zapytał nie oczekując odpowiedzi. Cedził kolejne słowa. - Do reszty was popierdoliło? Cholerne Kły robią inwazję na wasze ziemie, a wy sobie robicie wycieczki osobiste??
- Puść. Mnie. - wycedził przez zęby Jace. Z jego niebieskich oczu zniknął zawadiacki uśmiech zastąpiony lodowatym wręcz spojrzeniem. Prychnął pogardliwie. Jeśli łotrzyk chciał go zastraszyć, musi się lepiej postarać.
Mikel powoli odzyskiwał możliwość artykułowania czegokolwiek. Ostatnie zdanie Kharricka nie brzmiało w jego uszach wyraźnie, ale domyślił się znaczenia.
-Beleren. Zrób tak jeszcze raz to mocno tego pożałujesz. - chłopak brzmiało wyjątkowo spokojnie jak na to, co go właśnie spotkało. Być może miała na niego wpływ interwencja Kharricka. - Posłuchaj mnie uważnie. Póki co traktuję Cię jeszcze jak członka drużyny i nigdy w życiu nie podniósłbym na Ciebie ręki. Możesz mi kurwa wytłumaczyć jak mogłeś rzucić czar na swojego towarzysza? Nawet Laura, która na prawo i lewo się tym odgraża, nigdy tego nie zrobiła. - nawet przeklinając chłopak całkowicie panował nad sobą.
- Mam dosyć Twoich prób śmieszkowania podczas planowania. - odpowiedział wyszarpują rękę z uścisku łotrzyka - biadolenia też, jeśli już o tym mowa. Chcesz pogadać, zapraszam, chcesz pierdolić, to następnym razem upewnię się że efekt będzie permanentny. - chłopak ponownie odwrócił się zostawiając rozmówców za sobą.
- Laura za mocno Cię uderzyła i coś poprzestawiało Ci się w głowie? Grozisz towarzyszowi? Kurwa. Przychodzę, żeby z Tobą porozmawiać i wyjaśnić sobie to i owo, a Ty jak reagujesz? Zamiast rozmawiać mam chować urazę i następnym razem Ci nie pomóc w czasie walki? Opanuj emocje Jace. - chłopak był mocno zaskoczony i zniesmaczony dziecinną postawą “maga”.
- Zostaw go. Nie warto - złodziej machnął ręką uznając, że podobnie jak z Laurą nie warto drążyć póki wszyscy się nie uspokoją. Nie zamierzał pogorszyć sytuacji bardziej. Nie tym razem. Sam odwrócił się aby skończyć ściąganie munduru z hobgoblina.
- Mówię do Ciebie. Znowu obrazisz się jak księżniczka? Wielki Jace nie umie przyjmować krytyki? Żal mi ciebie. Pokazujesz tylko, że to nie Twoje zdolności są przyczyną tego, jak traktuje Cię otoczenie. - Mikel mówił dalej idąc za Jacem i powie mu wszystko nawet, jeśli miałby mówić do pleców. - “Ludzie się mnie boją. Wszyscy mnie unikają. Jesteśmy tacy pokrzywdzeni przez los.” Kurwa! - Mikel wziął oddech by znowu się opanować. Dalej mówił znowu powoli i bez emocji. Niektóre zdania brzmiały, jakby ćwiczył to już od bardzo dawna. - Macie dar o jakim większość z nas nie może nawet marzyć, a traktujecie to jak klątwę. Nawet nie potraficie okazać szacunku ludziom, którzy stają po Waszej stronie. Nie trzeba daleko szukać przykładów. - Jace zatrzymał się przy drzewie kilkanaście metrów od polany. Mimo wszystko nie chciał odchodzić zbyt daleko w las. Odwrócił się i czekał aż wyrzucający z siebie nieustannie Mikel podejdzie bliżej. - Po walce z dzikiem to ja stanąłem po Twojej stronie kiedy Kharrick wyraził przypuszczenie, że w czasie walki nic nie robisz tylko stoisz i się przyglądasz, a Ty obrażasz się jak pieprzona księżniczka, że ktoś w ogóle zwrócił Ci uwagę. Następnym razem radź sobie sam. Nie sądzę, że potrzebujesz pomocy od głupca. - to nie było wszystko co miał do powiedzenia, ale postanowił już nie marnować czasu na Belerena. - Jeszcze jedno. Dotknij jeszcze raz moją siostrę bez jej zgody to pożałujesz.
- Skończyłeś już? - Jace bezceremonialnie wszedł mu w słowo. - A w zasadzie to: skończyłeś już!
Myślisz że to DAR? Słuchać twoich głupkowatych myśli o dzieciarni i pieluchach to dar? -
syknął. - Coś taki zdziwiony, nie wierzyłeś w plotki? - zakpił - Albo myśli Kharricka o…. - tu nagle zatrzymał się, nie wiedząc jak wybrnąć ze zdania. - ...jakichkolwiek jego myśli! - dodał w końcu. - Echa waszych rozterek, nieistotnych i wyimaginowanych problemów, prymitywnych żartów…
- Nadal myślisz, że to ty chronisz nas? Nas? Zdecydowanie w Waszej rodzinie to Laura odziedziczyła inteligencje, ale niech będzie. Wytłumaczę ci to jak głupkowi za jakiego się uważasz: To my chronimy twoją dupę i ponosimy za to cenę o której nie jesteś sobie nawet w stanie wyobrazić. - Głos Jace’a był cichy i zimny. Przypominał głos jego guwernantki, gdy z wyższością w głosie strofowała młodego uczniaka, lub uderzenia bicza o nagą skórę niewolnika - Dlatego następnym razem jak będziemy planować walkę bądź tak uprzejmy i skup się na tym co robisz najlepiej, czyli słuchaniu gdzie masz machać mieczem, bo żadna magia nie chroni przed głupotą. -
Beleren zastanawiał się, czy skończyć na tym, ale użycie tylu czarów przepełniło go mocą i pewnością, z którą nie był w stanie walczyć.
- Celowo miałeś zostać tam gdzie zostałeś. - dodał, ale tylko pozornie spokojniej - Twoje nieprzygotowanie do walki mogło nas kosztować o wiele więcej. Twoją kochaną siostrę kosztowało niemal życie! Nie masz prawa mówić mi co mogę, a czego nie mogę z nią robić. Tym bardziej, że gówno wiesz, gówno widziałeś i szczerze mówiąc gówno możesz.
- A teraz wracaj do niej, bo należą się jej przeprosiny. -
westchnął już łagodniej. - Chcę pobyć sam.
- Beleren. Chyba faktycznie za mocno Cię uderzyła. To twój plan, twoje pomysły i działania mojej siostry doprowadziły do tego, co jej się stało. Ja grzecznie wykonałem polecenia mądrzejszych, ale to Ci “mądrzejsi” mieli unikać ryzyka. Mam nadzieję, że wiesz jakiego idiotę z siebie zrobiłeś. Ode mnie się już odpierdol. Idź poużalać się jeszcze trochę nad sobą i swoim losem. - tym razem Mikel nie miał już siły na dyskusję. Na szczęście wszystko przerwał radosny okrzyk krasnoluda.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 03-01-2019 o 14:00.
shewa92 jest offline