Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2019, 21:59   #307
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Omówiony wcześniej na szybko pomysł podążania za taborem, karawaną, czy co tam po trakcie dylało wcielili w życie bez zbędnego mielenia ozorem. Auggen leżało na szlaku wiodącym do Karak Norn, a marsz przez pustkowia nie tylko wydłużał drogę do celu, co wcale nie gwarantował bezpieczeństwa. Pójście traktem mogło za to pomóc w zdobyciu zapasów, chociaż Detlef wolał się nawet nie zastanawiać, ile będzie ich to kosztowało...

Pozostawała sprawa znalezienia dobrego powodu, dla którego podróżowali przez obszar działań wojennych. Tutaj pomocne mogło okazać się ich pochodzenie, a dokładniej rasa.
- Kuzynie. - Zagaił do Galvinsona. - Co sądzisz o tym, żebyśmy podróżowali pod przykrywką, no wiesz, jako oddział specjalny armii wissenlandu raczej nie mamy co liczyć na troskliwą opiekę Granicznych... - wyszczerzył się.
- Myslałem o tym wcześniej, zanim sierżanta bogowie gromem pokarali. - Kontynuował. - Jesteście krasnoludzkim uczonym, Kowalem Run, z jakąś ważną misją od Mistrza Run, ze świątyni, czy kogotam. Ja w sam raz nadaję się na waszego ochroniarza, by zapewnić bezpieczeństwo na drodze - w końcu wojna, wilcy, dezerterzy i inne tałatajstwo. Nawet nie muszę znać szczegółów misji. - Uśmiechnął się szeroko. - Pozostaje ustalić, dlaczego nie mamy żadnego listu żelaznego, czy czegoś tam na wypadek napotkania jednej, czy drugiej armii, ale możemy przecie bezczelnie twierdzić, że my u siebie właściwie i żadnych papierów nie potrzebujemy, bo Karak Norn ich nie potrzebuje dla swoich. A jak mają wątpliwości, do do twierdzy mogą nas odstawić - Kowala Run z towarzyszącym mu khazadem kuzyni z Norn przecież nie wystawią psom Wernicky'ego, prawda? A jak już będziemy na miejscu, to i tak będzie trzeba się mocno wytłumaczyć miejcowym... - przedstawił swój pomysł.

* * *

Postanowienie Galeba o uczeniu Detlefa sztuki czytania i pisania ten ostatni przyjął z radością, ale też z zażenowaniem. Z pewnością sam by o to nie poprosił - choć nie ukrywał swojej niewiedzy w tym zakresie, to nie chwalił się tym zbytnio. Cieszyło go, że to Galeb właściwie sam postanowił go uczyć, nie pytając o to, czy Detlef tego chce.

Taki był Thorvaldsson - w delikatnych sprawach nie umiał się zachować i ukrywał emocje, za to w walce napierdzielał toporem z finezją godną artysty. Każdy jest w czymś dobry - Detlef wolał wojaczkę.

Zhufbarczyk nie był pewien, czy chciałby bardziej wgłębiać się w profesję sapera - Galeb wspomniał o jakiś strasznie skomplikowanych rzeczach, od których świeżo przeszkolonego sapera tylko głowa rozbolała. Nie rozumiał, dlaczego komplikować metody mordowania dużych ilości urków i grobich, skoro psuło to całą radość z rozwałki. Ale faktycznie - sam nie potrafiłby zebrać odpowiednich składników na ładunek - wiedział ile czego i z czym pomieszać, ale skąd to wziąć - tego już nie.

W pewnej chwili wpadł na pomysł zamaskowania swoich ładunków, gdyby komuś przyszło do głowy zaglądanie do jego skrzynki.
- Posmaruję węglem skorupy ładunków tymi znakami z tarczy. W razie czego powiemy, że to runy strażnicze z Karak Hirn, które transportujemy do Karak Norn. Dla umgi to będzie coś, jak te figurki, które Leo struga. A jeśli mimo tego będą chcieli je rozbić, to i tak będzie głośno. - Wyjaśnił z szerokim uśmiechem.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline