Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2007, 13:55   #16
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
- Suka, tak? – mimo głębokiej irytacji i gniewu które targały Rillae jej głos dalej był spokojny, gdy patrzyła badawczo na zwłoki przekrzywiła nieznacznie głowę niczym drapieżny ptak. Nie czułą satysfakcji, bo w końcu co to za filozofia zabić pijaczka ze zbyt długim językiem. Potyczki przy której nawet nie zdążyła się spocić nie uznawała za walkę. Krasnolud wywinął się szybko, za szybko jak na jej gust. Tylko przez kilka sekund gdy widział nadlatujące ku niemu ostrze i wiedział, że nie zdoła go zablokować rozumiał co się dzieje. Przestraszył się? A może zdążył się jedynie zdziwić? Lubiła zaglądać w oczy swych ofiar, widzieć jak widniejące w nich emocje, strach, gniew, rozpacz powoli mętnieją, gasną. Patrząc na śmierć zadaną jej własną ręką czuła się bardziej żywa, czuła się prawdziwa.

Zdekapitowane zwłoki leżały na podłodze krwawiąc obficie z miejsca gdzie powinna być głowa. Posoka ubrudziła również jej strój, jednak jako, że i tak miała go uprać przy najbliższej okazji nic wielkiego się nie stało. Ignorując pojawienie się barmana z samopałem uklękła i wytarła broń o ubranie krasnoluda, robiła to powoli i starannie wręcz z czcią. Krótkie, smukłe miecze elfickiej roboty które układały się w jej dłoniach jakby specjalnie dla nich były stworzone ceniła bardziej niż cokolwiek innego w świecie. W końcu przecież tyle razy zawierzał im swoje życie. Upewniwszy się, że przynajmniej na razie nikt nie zamierza pomścić pana niewyparzona gęba schowała broń.

- Psze Pani... tu takie sprawy są na porządku dziennym a ten głupiec ma na co zasłużył... ale za zniszczony stołek ktoś musi zapłacić... że nie wspomnę o pozbyciu się zwłok...

Zerknęła na barmana. Cóż trudno było mu się dziwić, że chce się pozbyć krwawiącego mu na podłogę truchła. Poza tym ze względu na to co się tu wydarzyło wolała nie robić sobie z niego wroga. Życie stanowczo nie było sprawiedliwe, a krasnolud po śmierci okazał się być co najmniej równie denerwujący jak za życia, nie mówiąc o tym, że sprawiał więcej problemów. Skoro już stara zasada „zatrzymaj co zabiłeś” miała się w tym przypadku za nią ciągnąć postanowiła sprawdzić czy nie da się czegoś na tym zyskać. Kto wie, być może Hrotgard sam byłby w stanie zapłacić za ten nieszczęsny stołek? Uklękła przy zwłokach obszukując je. Jakaś sakiewka byłaby mile widziana, albo coś co mogłaby szybko opchnąć w pierwszym napotkanym lombardzie. Jednocześnie usiłowała sobie przypomnieć czy podczas swojej dzisiejszej wędrówki po mieście nie widziała jakiegoś rynsztoka zdatnego do porzucenia zwłok.
 
Lirymoor jest offline