03-01-2019, 20:49
|
#77 |
| Remigiusz Mróz - Seria Wiktora Forsta 18/48 | No nie umiem się zachwycić Mrozem. No po prostu nie umiem. Niektórzy wręcz pieją jak widza jego nazwisko, niektórzy są powgniatani w fotele. A ja nie umiem.
Chyłka była fajna z bardzo dużymi "ale". Forst... Cóż, od początku.
Pierwsze spotkanie z Wiktorem sprawiło, że stwierdziłem: "Łooo, o to chodziło, panie Mróz!"
Potem było gorzej. Znów bohater przedstawiony jest jako as w swoim fachu. Ma swoje fanaberie i odChyłki (nie mogłem się powstrzymać...), lecz wciąż najwyższa klasa policjanta. Znów magahiperantagonista.
Czułem się jakby został mi przedstawiony Sherlock Holmes i profesor James Moriarty, zaś w trakcie czytania okazywało się, że w istocie to nasz poczciwy doktor John Watson i... Moriarty we własnej osobie.
Forst widzi, że jego oponent chce, by podążano tropem, który zostawił i właśnie tym tropem porusza się nasz komisarz, ponieważ... uwaga, zaszło przestępstwo idealne. Żadnych śladów oprócz pozostawionych celowo.
I, oczywiście, wątek miłosny, w którym w końcu wszystko się posypało. Litości, panie Mróz! Budowanie autorowi wychodzi. Utrzymanie absolutnie nie. Musi wydarzyć się jakiś dramat.
Niemniej w każdej książce (poza najnowszym Harrym Potterem - to jest "dzieło" wyjątkowe) dostrzegam coś pozytywnego. Tak samo jest w tym przypadku. Podobało mi się to, że się czegoś dowiedziałem. Czegoś nowego na kompletnie niespodziewany temat.
Powyższa ocena jest średnią i podpowiem, pierwsza część była według mnie lepsza. Druga z zakończeniem w stylu "zabili go i uciekł" mnie pokonała. Nie sięgnąłem po kolejną część. Ostatnio dowiedziałem się, że dalsze są lepsze. Cóż... Zapewne wrócę, ale na "Przewieszeniu" zakończyłem przygodę Z Remigiuszem Mrozem, a zabrałem się za... | Katarzyna Bonda - Pochłaniacz 19/48 | Tym razem autorka, którą się zachwycają. Tu też nie umiem.
Wiecie, historia była ciekawa. Wszystko było przełożone niemal jeden do jednego z rzeczywistością. Postacie były bardzo barwne i odsłaniały się przez całą książkę. W zasadzie to tutaj grały głównie postacie wraz z ich charakterami i tajemnicami. To był taki teatr aktora, na którym skupiają się wszystkie światła, zaś wraz z biegiem historii poznajemy je coraz lepiej, odsłaniają się przed nami. Czasem w bardzo niespodziewanych rolach.
Więc czemu tylko tyle gwiazdek? Ponieważ męczyły mnie retrospektywne wstawki. Były ciekawe jako osobna historia, lecz ta przeplatanka nie przypadła mi do gustu. W zamyśle retrospekcje miały odsłaniać kawałek historii związanej z teraźniejszością.
Innym aspektem, który mnie uwierał był problem Saszy Załuskiej. Przedstawiony był bardzo wiarygodnie, lecz po kilku książkach z tym samym tematem byłem już nim zmęczony. Jednakże nie biorę tego pod uwagę w ocenie, ale już temat powiązany jak najbardziej.
Pomimo wielu poważnych zastrzeżeń do serii Chyłki ciężko było mi się od niej oderwać. Tutaj ciężko mi się czytało.
Niemniej także w tym przypadku zwracam uwagę na walor edukacyjny. Dobra pozycja, by zobaczyć jak można zbudować bohatera. |
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
| |