Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Literatura
Zarejestruj się Użytkownicy


Zobacz wyniki ankiety: Jakiego wyzwania się podejmiesz?
7 3 30.00%
12 2 20.00%
18 2 20.00%
24 1 10.00%
30 1 10.00%
36 0 0%
42 0 0%
48 1 10.00%
54 0 0%
Więcej niż 54 0 0%
Głosujących: 10. Nie możesz głosować w tej sondzie

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-11-2018, 14:05   #71
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
13.
Myszy i ludzie - John Steinbeck
Gatunek: powieść


W jednej ze swoich ważniejszych powieści, Steinbeck łączy prostą historię z parabolą amerykańskiego snu. ,,Myszy i ludzie” to krótka, ponad stustronicowa forma, która jest zarazem zaskakująco bogata w treść. Podobnie jak w ,,Tortilla Flat”, o której pisałem w zeszłym roku, także i tu przywołano widmo kryzysu lat trzydziestych. Oprócz stricte widocznej akcji, to atmosfera społecznego niepokoju kreśli główną oś książki.
Fabuła skupia się na dwójce najemnych robotników. George Milton to przebiegły, wręcz ,,śliski” facet, którego pragmatyzm graniczy z cynizmem. Lennie Small jest z kolei dobrotliwym olbrzymem o mentalności dziecka. Czytelnik poznaje przyjaciół, kiedy zmierzają na kalifornijskie ranczo w celu dorywczej pracy. W przeciwieństwie do innych, podobnych sobie wagabundów, nie zamierzają zaprzepaścić przyszłych zarobków w butelce. Ich planem jest wydanie przyszłego kapitału na własny skrawek ziemi, gdzie dla odmiany to oni mogliby stanowić o własnym losie.
Dwójka dociera na miejsce, gdzie szybko poznają pozostałych pracowników. Drugoplanowe postaci zostały zarysowane w prosty sposób, lecz czytelnik szybko łapie się, że istotnie przeżywa codzienne życie grupki mężczyzn. Skądinąd dramaturgii dodaje obecność syna właściciela - Curley'a oraz jego żony, której wierność stoi pod dużym znakiem zapytania. To właśnie w tym kręgu wydarzy się coś, co ostatecznie wybrzmi jako puenta książki.
Jak już wspomniałem, dzieje się tu w gruncie rzeczy niewiele, a jednak całość bardzo angażuje. Autor nie bez powodu uchodzi za jednego z większych pisarzy amerykańskiej literatury folklorystycznej, która charakteryzuje się dość flegmatyczną narracją. Z jednej strony mamy rozpaloną słońcem Kalifornię i snucie wielkich marzeń przez malutkich ludzi. Jednocześnie gdzieś stale czai się ponura rzeczywistość, która w każdym momencie jest gotowa uderzyć z całą dosadnością. Dodajmy do tego bardzo sprawne, czasem poetyckie pióro Steinbecka. Autor zdecydowanie posiadał dar pisania w taki sposób, aby przestawić czytelnika na swój sposób myślenia. Wtedy nie potrzebał już zatrzęsienia wątków, ani skomplikowanej intrygi, żeby podtrzymywać uwagę odbiorcy.
,,Myszy i ludzie” to książka, którą można przeczytać w jeden wieczór, a jednak odcisnęła ona istotne piętno wobec kultury zachodu. Adaptowano ją na wielki ekran trzy razy, wielokrotnie wystawiano na deskach teatru. To powieść, która posiadając większy sens, unika wielkich słów i nadęcia. Ostatecznie, po osiemdziesięciu latach od premiery czyta się ją równie świeżo, co najnowszą literaturę.

Ocena: 8/10
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 14-11-2018 o 14:29.
Caleb jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-11-2018, 20:35   #72
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
19/12





Jarosław Rybak - "Nieznana historia 62. Kompanii Specjalnej Wojska Polskiego"
Gatunek: literatura faktu, reportaż, wojenna.
Ilość str.: ok 220
Pierwsze wydanie: Wydawnictwo CreatioPR, wydanie drugie, poprawione i uzupełnione; Warszawa 2017



- Kolejna książka tego samego autora. I kolejny, pozytywny odbiór i autora i książki. Książka napisana na zasadzie zbiorów wspomnień byłych komandosów owej tytułowej jednostki. Ze sporą ilością zdjęć archiwalnych, głównie z ćwiczeń czy jakichś okazji. Wszystkie czarno - białe, "z epoki", w mundurach i sprzęcie używanym wówczas. Po fotografiach aż tak nie widać, że ma się doczynienia z komandosami bo charakterystyczne szare mundury "w deszczyk", karabinki, hełmy czy inne oporządzenie raczej wtapiają ich w szarą, żołnierską masą z tamtej epoki. Dopiero zdjęcia "desantów" czyli ze spadochronami, podczas skoków czy w ekwipunku nurka pokazują, że to nie taka tam kolejna kompania piechoty.

- Swoistym też przewodnikiem po książce jest kronika oddziału jaką prowadzono od założenia kompani w latach 60-tych aż do jej rozwiązania w połowie lat 90-tych.

- Książka jest ciekawym peryskopem w przeszłość. W nie tak wcale odległe dekady a jak bardzo już różne od tego świata co mamy za oknem. To peryskop do szarego, analogowego świata przedzielonego żelazną kurtyną. I wgląd w ludzi którzy mieli za zadanie za niego walczyć i umierać. Nie tylko w pierwszym szeregu ale o kilkadziesiąt czy kilkaset kilometrów przed. Z ciągłą groźbą atomowego grzyba za plecami, z ciągłym parciem na wykonanie zadania które jest jedynym priorytetem istnienia takiej jednostki. A głównym zadaniem, przez większość peerelowskiego epizodu tej jednostki był przerzut przez linię frontu, namierzenie i zniszczenie rakiet balistycznych zanim odpalą swój ładunek na przykład na jakieś polskie miasto.

- Książka pokazuje warunki bytowania i treningu takich specjalsów z tamtej epoki. Jak ich szkolono, jak pobudzano do pomysłowości i inicjatywy, jak urządzano na nich obławy połączonych sił milicji, WSW, harcerzy, PKP i wszelkiego aparatu państwowego podczas wykonywania zadania. Jak urządzano bytowania czyli dziś pewnie byśmy nazwali obozami przetrwania czy surwiwalowymi. Gdy trzeba było przetrwać bez dostaw z zewnątrz i wspomagając się tym co dało się uzbierać czy złapać. Z psami i kotami włącznie. Jak prawie w standardzie urządzano marsze, biegi i marszobiegi. Praktycznie w każdych warunkach. Pokonać 100 km w 3 doby, przejść dziennie 50 km, dotrzeć do wojskowego lotniska na piechotę i trasę powrotną przebyć samolotem i zakończyć skokiem ze spadochronem. Spora jeśli nie większość odbywały się nocą. Bez względu na porę roku. No i jeszcze specjalistyczny trening spadochronowy, nurkowy, narciarski, wspinaczkowy, walki wręcz itd.

- Książka też daje wgląd na różne "kwiatki" jak to byśmy powiedzieli po erpegowemu. I na wojskowy beton dla którego priorytetem zwykle był równy szereg i taka niestandardowa jednostka była solą w oku wielu oficjeli w mundurach. Pokazuje też absurdy tamtej epoki. Na przykład jak traktowano jednostkę specjalną jak każdą inną czyli trafiali tam poborowi ze WKU przysłani do służby zasadniczej. I jak ci co po dwóch latach takiej służby wreszcie byli wyszkolonymi specjalistami od zadań specjalnych to ta służba zasadnicza się kończyła. I w większości tacy ludzie wracali do cywila a cały rytm szkolenia zaczynał się z nowymi rekrutami. Co było dość mało efektywne gdy wciąż trzeba było od nowa obrabiac nowy element ludzki od zera.

- Książka jest podzielona na kolejne, tematyczne rozdziały. Jest ich okołu dwudziestu kilku. W każdym jest omówiony podobny temat jak to się miało w perspektywie historii jednostki. Ale nie tylko. Bo z początku, jako, że 62 ks. przejęła tradycje polskich komandosów walczących na Zachodzie podczas II WŚ jest też i rozdział o działaniach naszych komandosów podczas tej II WŚ. Podobnie na końcu, gdy już rozwiązano jednostkę co było bardzo wielkim zaskoczeniem chyba dla wszystkich to jak sobie poszczególni żołnierze radzili potem i jak radzą sobie do dziś. A radzą sobie zazwyczaj całkiem nieźle.


No i oddaję głos samej książcę:


Cytat:
"Jednostką działającą na rzecz całego "frontu polskiego"* był batalion z Dzwinowa**. Komandosów szkolono głównie do rozpoznania - a w niektórych sytuacjach - niszczenia "środków napadu jądrowego".

Oprócz tego mieli likwidować stanowiska dowodzenia, prowadzić sabotaż i dywersję na głębokich tyłach wroga oraz organizować działania partyzanckie. Planowano, że po przerzuceniu na tyły przeciwnika kilkuosobowe grupy specjalne będą operowały w odległości 200 - 400 km od wojsk własnych. Jedna grupa miała działać na obszarze o powierzchni 300 km kwadr. Czas jej działania szacowano na 10 - 12 dób." - roz. "Bitwy Poligonowe", s.23.


*"fron polski" (mój przypis) - przewidziane zadanie Wojska Polskiego w ramach Układu Warszawskiego w razie III Wojny Światowej. Pi x oko jednostki WP miały stworzyć właśnie "Front Polski" który miał działać na terenie północnego RFN i Danii.

**"batalion z Dzwinowa (mój przypis) - wówczas 1 Batalion Szturmowy. O ten: https://pl.wikipedia.org/wiki/1_Batalion_Szturmowy


Cytat:
"- Często bywało tak, że na bytowania w terenie żołnierze dostawali żywe koty w workach. I znikali na kilkanaście dni. Osobiście uważam, że kot jest smaczny. - przekonuje mjr. Edward Mroczek.

Polowanie na koty wcale nie było takie proste. Bezdomnych dachowców w Bolesławcu nie brakowało. Ale zwierzaki broniły się. Więc jak żołnierze mieli całe ręce podrapane, wiadomo było, że "organizują" sobie żywność na ćwiczenia. Ponoć po jakimś czasie koty uciekały na widok człowieka w czerwonym berecie." roz. "Pasztet z korników", s.80.



Cytat:
"Każdy płetwonurek przechodził typowe szkolenia żołnierza zwiadu. Grupy specjalne mogły samodzielnie wykonywać zadania. Albo żołnierze dołączali do grup lądowych. Wtedy ich główne zadania polegały na rozpoznaniu obiektów hydrotechnicznych, dogodnych przejść przez przeszkody wodne oraz dywersji." roz. "Pieszo przez pół Polski", s.125.




---



- Moja ocena to 8-9/10. Świetna książka o ile oczywiście ktoś interesuje się taką tematyką. Napisane prostym, przystępnym językiem, z dużą ilością archiwalnych zdjęć, wycinkami z autentycznej kroniki kompanii i licznymi wstawkami samych komandosów tej kompanii. Świetnie oddaje realia zimnowojennej epoki, zwłaszcza tej części peerelowskiego społeczeństwa wsadzonego na 2 lata w mundur. Ale też i zapaleńców oraz entuzjastów wojskowej przygody, działań specjalnych oraz furtką do wielu niedostępnych dla większości szarych obywateli atrakcji jak jazdy na nartach, nurkowanie, skoki spadochornowe. Myślę, że gdyby ktoś szukał materiałów o Zimnej Wojnie czy jakimś hipotetycznym konflikcie światowym w jej realiach to ta książka pewnie by się mogła przydać. W każdym razie ja od siebie polecam
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-12-2018, 21:48   #73
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
12/18


Japoński przepis na stuletnie życie - Junko Takahashi





ocena: 4/10

Przełamałam złą passę i coś przeczytałam... ale nadal tlą się we mnie traumatyczne przeżycia książek niedokończonych.

Tutejsza pozycja jest krótka i prosta w odbiorze. Czytało się ją przyjemnie, trochę z podziwem, trochę z niedowierzaniem. Nadal nie do końca mogę pojąć, jak można pamiętać wybuch bomby nad Hiroshimą i choć w mojej rodzinie miałam kilku stulatków (aż 3, których poznałam ) to i tak trzycyfrowa liczba wieku wprawia mnie w osłupienie.

Dziełko nie jest złe, to zbiór trochę chaotycznych wywiadów i konkluzji, na temat długowieczności i jej sekretów. Autorka szukała punktów wspólnych, by znaleść środek na "nieśmiertelność". Czy jej się udało... nie.
Każdy żyje po swojemu i według własnych zasad, ale przyjemnie było o nich poczytać.

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 17-12-2018, 11:43   #74
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
13/18


Rzeczy, których nie wyrzuciłem - Marcin Wicha





ocena: 8/10


Powiem tak. Temat śmierci w życiu rzeczywistym mnie trigeruje, ale to tak… że jeśli nie jesteście pewni, czy jestem wariatką, to po zobaczeniu mnie strigerowanej śmiercią, będziecie mieć już pewność, że nią jestem :P

Moi kochani rodzice postanowili obdarzyć mnie jedną z książek, które są… o śmierci. Matki…

Autor porządkuje rzeczy w mieszkaniu po swojej zmarłej mamie. Postanowił spisać wspomnienia związane z przedmiotami, które postanawia wyrzucić/oddać lub nie. Przy okazji tych opowieści, które wydają się chaotyczne, niechronologiczne i ze sobą nie powiązane, przedstawiam nam obraz kobiety jaką była w jego życiu i oczach.

Książką podzielona jest na trzy „akty”, gdzie dwa pierwsze w zupełności nie przygotowują nas na ten ostatni. Muszę przyznać, że choć od początku wiadomo, iż bohaterka tych opowieści nie żyje, to czytając te wspominki… niektóre słodkie, niektóre gorzkie lub szalenie zabawne i absurdalne, można bardzo łatwo o tym „drobnych” szczególe zapomnieć.
Zaczynamy ją lubić… chcemy poznać więcej, aż nagle…

zgon. Ostatni akt jest surowy, krótki, bardzo bolesny i prawdziwy. Po przeczytaniu ostatniej linijki książki, siedziałam chwilę w milczeniu, wspominając własne przeżycia z żegnania osób mi bliskich.
Były podobne.
Bardzo.
Być może właśnie dlatego „Rzeczy, których nie wyrzuciłem” zdobyło nagrodę Nike, bo autor nie kłamał i nie oszukiwał, opisał śmierć tak jak wygląda. Niestety.

O dziwo, nie zostałam strigerowana.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-12-2018, 15:50   #75
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post Ponadprzeciętny

8/7

R.L. WING - TAO MOCY




Wydawnictwo: HELION
Tytuł oryginału: The Tao of Power
Data wydania: 2010
Ilość stron: 191
ISBN: 978-83-246-1822-4
Gatunek: filozofia

Podczas ostatnich porządków odgrzebałem tą pozycję i skorzystałem z okazji, by po latach ją znów przeczytać. A jest to pozycja... niebywała. Pozwolicie, by ta recenzja była rozbita na dwie części.

Tao Te Ching, czyli "Księga Drogi i Cnoty", jest krótkim (raptem 5 000 słów po przetłumaczeniu na angielski) traktatem według legendy spisanym przez chińskiego mędrca Lao Tzu (vel Lao Tsu / Laozi). Jest to pierwsza i podstawowa księga taoizmu - tak filozoficznego, jak i późniejszego, religijnego. Przedstawia ona bardzo specyficzny obraz świata jako rządzonego przez nieuchwytną, nieopisaną i paradoksalną siłę (Tao), która w subtelny, niespieszny i niezgłębiony sposób reguluje funkcjonowanie rzeczywistości, oraz wymyka się klasyfikacjom. Pokrótce: Lao Tzu postuluje, iż aby osiągnąć swe cele, zyskać "moc/cnotę" (Te), pogodzić się ze światem i osiągnąć wyżyny samorozwoju, człowiek światły/oświecony winien kultywować szereg - zdawałoby się - paradoksalnych, subtelnych i intuicyjnych zasad. Pewne postulaty i esencja taoizmu filozoficznego przywołują na myśl antyczny greko-romański stoicyzm. Nie mogę napisać więcej, gdyż im więcej się o Tao mówi, tym bardziej staje się ono "rozmyte". Tego się po prostu nie da opisać słowami. Trzeba przeczytać, zrozumieć i przetestować w praktyce. Dość rzec, że nie pomylę się jak powiem, iż ta książka zmieniła moje życie - na lepsze. I warto do niej wracać.

Co do samego wydania, to jest ono całkiem niezłe. Oprócz samego przetłumaczonego traktatu jest także ponad 20 stron opisania go przez autora. Patrzy on na Tao Te Ching w dość konkretny i logiczny sposób (aczkolwiek chwilami zalatujący New Age, choć może się mylę) oraz podpowiada świeżemu czytelnikowi, nieobeznanemu w filozofii i chińskich traktatach jak interpretować ten tekst. Do tego dorzuca metody losowego "wróżenia" z elementów składowych I-Ching (dzieła chińskiej ezoteryki przypominającego tarota lub runy, powiązanego z taoizmem) w odniesieniu do rozdziałów księgi, a także pod każdym z tychże rozdziałów oferuje komentarz/interpretację ułatwiającą odbiór przekazu. Na boku zaś są powrzucane przykłady chińskich dzieł sztuki powiązanych tematycznie, z komentarzem, oraz niektóre chińskie ideogramy, rozebrane na części i przeanalizowane. Jest również zapis każdego rozdziału w tradycyjnym chińskim piśmie hanzi. Na końcu zaś umieszczono kilka stron transkrypcji słów z "języka chińskiego" (chodzi o tzw. mandaryński, czyli putonghua, lub guoyu) w systemach Wade-Giles i pinyin - średnio przydatne, jeśli mam być szczery. Co do wad wydania, jest niedużo, ale na pewno najważniejszą jest bezsensowne umieszczenie "miejsca na notatki" przy wielu rozdziałach. Po co? Jeśli ktoś chce notować, to po to są notatniki. W to miejsce lepiej było powrzucać dodatkowe interpretacje chińskich znaków; wyszłoby zdecydowanie lepiej. Drugą wadą (czy też "wadą") byłyby... same komentarze do rozdziałów. O ile laikowi mogą pomóc zinterpretować rozdział, to jednak same w sobie właśnie przeczą idei Tao - próbują wytłumaczyć w logiczny, "zachodni" sposób coś, co nie jest wytłumaczalne. Traktować je należy jako wstęp i propozycję, nie jak dogmat (co na szczęście sam autor wspomina). To, plus specyfika tłumaczenia oryginału na angielski i z angielskiego na polski ukazuje tylko jeden sposób spojrzenia na Tao Te Ching - zachęcam więc do porównania różnych tłumaczeń i "obrabiania" rozdziałów według własnego umysłu, własnej intuicji i własnych doświadczeń.

A jest co "obrabiać". To jest krótka, acz jak potężna, monumentalna wręcz księga. Jej słowa kruszą góry i rozbijają chmury, że się tak poetycko wyrażę. Gorąco polecam jej lekturę każdemu, kto interesuje się filozofią, Dalekim Wschodem bądź "podszewką" naszego uniwersum.


Ocena wydania: 8/10
Ocena dzieła: 10/10


+++


No, to tyle ode mnie w tym roku. Przebiłem przeciętną. Więcej w 2019. Pozdrawiam wszystkich czytelników.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 24-12-2018 o 15:55.
Micas jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-12-2018, 13:32   #76
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
25/24

Stróże - Jakub Ćwiek

Gatunek: urban fantasy (wydana w 2018)


Loki is back!

Policyjne wydanie uniwersum anielskiego, gdzie główną rolę grają funkcjonariusze Wydziału Interwencyjnego Nadzoru Anielskiego (pamiętaj aniele, W.I.N.A. jest zawsze po twojej stronie!). Oczywiście pojawia się tu Loki, który (jak to Loki) czasem pomaga, a czasem anielskim funkcjonariuszom usiłuje wyciąć numer.
Są to cztery niezbyt powiązane ze sobą opowiadania, którymi Ćwiek jak sam pisze: chce poszerzyć uniwersum i trochę zamieszać. We wstępie sam pisał, że ma więcej pomysłów na "Stróży", ale chciałby zrobić z tego serial. Zainicjował nawet zrzutę na polakpotrafi, ale klops z tego wyszedł, toteż mozna liczyć, że jednak wyda kolejny tom Stróży na papierze.

Nie jest źle, nawet spoko, choć imho słabsze od zbiorków opowiadań o Kłamcy. No ale to co czeka nas na końcu...? O Panie! Moc!!
Opowiadanie na 100 stron "Chyba Śnisz" z ciekawą dedykacją:
Cytat:
Napisał Ćwiek
Dla Iwo, który rzucił mi wyzwanie
"Chłopcy" z Dzwoneczkiem, Loki i Dreszcz z wiernym druhem Alojzem razem? Dzieje się. Oj dzieje
Sama fabuła nie powala, ale dialogi między Rychem Zwierzchowskim, Kędziorem, Alojzem i Lokim, to jest mistrzostwo świata XD
Ocena: 8/10

* * *

26/24

Samsara. Na drogach, których nie ma - Tomasz Michniewicz

Gatunek: podróżnicza


Bezdroża Nepalu w trakcie niepewnej sytuacji politycznej gwarantowanej przez partię komunistyczną. Poszukiwanie cudotwórców w Indiach. Miejskie perypetie w Wietnamie. Podróż stopem przez północną Tajlandię. Przeprawa przez dżungle Laosu i docieranie do wciąż żyjących poza cywilizacją plemion. Próba tropienia nielegalnego handlu rzeźbami w Kambodży. Pełne odprężenie na tajskiej rajskiej wyspie i buszowanie po zakamarkach Singapuru. Wszystko to z trójką przyjaciół (z każdym pojedynczo).

Tomek Michniewicz nie unika wygód w swoich eskapadach, ale zdecydowanie nie wybiera utartych szlaków. Niesamowicie barwnie opisuje południowo-wschodnią Azę i swoje perypetie, przetykając to często dygresjami z poprzednich wypraw do tych krajów, lu innych, gdy jakieś wydarzenie wiąże się kontekstem. Ten kilkumiesięczny trip opatruje głęboka konkluzją, że podróżować należy i jest to piękne, ale z umiarem i nie rzucając dla podróżowania swojego realnego życia. Gdzie inni podróżnicy skupialiby się na dobitnym eksponowaniu poznanych miejsc i zdarzeń, on pod koniec książki wskazuje fizyczne zmęczenie i potrzebę odpoczynku po ostrych tripach. Szczerze i wprost opisuje zatrucie pokarmowe w Malezji, dziki strach podczas jazdy na dachu półciężarówki przez przełęcze Nepal, oraz mękę w dżungli Laosu.

Mnie kupił. Uczciwe stawianie sprawy, a nie tylko: "jak tu pięknie", "fascynująca kultura", etc. etc.
Ocena: 9/10

* * *

27/24

Zajdel 2003

Gatunek: fantastyka (więcej niż 2 autorów)


Książka to antologia opowiadań nominowanych do Zajdla w roku 2002, nie mam pojęcia czemu książka nazywa się "Z. 2003", czyli od daty wydania, a nie od roku w którym n/w opowiadania walczyły o tę nagrodę...
1. Kot Wiedźmy - Anny Brzezińskiej, to świetnie napisana historyjka z cyklu "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny". Przepiękny język i miodne budowanie klimatu wokół dosyć prostej, ale ciekawej historii w której centrum jest kotka, ksiądz i wiedźma. Naprawdę bajecznie miła lektura.
2. Życzenie - Anny Brzezińskiej, to również piękna literacko krótka opowieść o chłopcu, którego życie i los naznaczone są przeszłością. Smoczym życzeniem. Choć ma swoje moment to imho fabularnie słabe i z przesłaniem tyleż banalnym co przewidywalnym i cienkim.
3. Kuzynki - Andrzeja Pilipiuka, to zajawka w formie opowiadania do powieści, która Pilipiuk szykował, a może dopiero sukces (wygrał Zajdla 2002 tym tekstem) skłonił go do rozwinięcia opowiadania w książkę? W opowiadaniu Katarzyna Kruszewska, policjantka oraz Stanisława Kruszewska, żyjąca od XVII wieku, dopiero się spotykają. rozwinięcie oczywiście w samej ksiażce (za którą Pilipiuk był do Zajdla nominowany rok później).
4. Pobożne życzenie - Rafała Ziemkiewicza, to krótka komedyjka dotycząca spisku aniołów rzutującego na polityczną i społeczną jatkę w III RP. Jak większość opowiadań Ziemkiewicza jest słabe i nachalnie propaguje społeczny punkt widzenia autora na świat.
Ocena: 5/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 27-12-2018 o 13:37.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-01-2019, 20:49   #77
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Remigiusz Mróz - Seria Wiktora Forsta

18/48




No nie umiem się zachwycić Mrozem. No po prostu nie umiem. Niektórzy wręcz pieją jak widza jego nazwisko, niektórzy są powgniatani w fotele. A ja nie umiem.

Chyłka była fajna z bardzo dużymi "ale". Forst... Cóż, od początku.

Pierwsze spotkanie z Wiktorem sprawiło, że stwierdziłem: "Łooo, o to chodziło, panie Mróz!"
Potem było gorzej. Znów bohater przedstawiony jest jako as w swoim fachu. Ma swoje fanaberie i odChyłki (nie mogłem się powstrzymać...), lecz wciąż najwyższa klasa policjanta. Znów magahiperantagonista.
Czułem się jakby został mi przedstawiony Sherlock Holmes i profesor James Moriarty, zaś w trakcie czytania okazywało się, że w istocie to nasz poczciwy doktor John Watson i... Moriarty we własnej osobie.

Forst widzi, że jego oponent chce, by podążano tropem, który zostawił i właśnie tym tropem porusza się nasz komisarz, ponieważ... uwaga, zaszło przestępstwo idealne. Żadnych śladów oprócz pozostawionych celowo.

I, oczywiście, wątek miłosny, w którym w końcu wszystko się posypało. Litości, panie Mróz! Budowanie autorowi wychodzi. Utrzymanie absolutnie nie. Musi wydarzyć się jakiś dramat.

Niemniej w każdej książce (poza najnowszym Harrym Potterem - to jest "dzieło" wyjątkowe) dostrzegam coś pozytywnego. Tak samo jest w tym przypadku. Podobało mi się to, że się czegoś dowiedziałem. Czegoś nowego na kompletnie niespodziewany temat.

Powyższa ocena jest średnią i podpowiem, pierwsza część była według mnie lepsza. Druga z zakończeniem w stylu "zabili go i uciekł" mnie pokonała. Nie sięgnąłem po kolejną część. Ostatnio dowiedziałem się, że dalsze są lepsze. Cóż... Zapewne wrócę, ale na "Przewieszeniu" zakończyłem przygodę Z Remigiuszem Mrozem, a zabrałem się za...


Katarzyna Bonda - Pochłaniacz

19/48




Tym razem autorka, którą się zachwycają. Tu też nie umiem.

Wiecie, historia była ciekawa. Wszystko było przełożone niemal jeden do jednego z rzeczywistością. Postacie były bardzo barwne i odsłaniały się przez całą książkę. W zasadzie to tutaj grały głównie postacie wraz z ich charakterami i tajemnicami. To był taki teatr aktora, na którym skupiają się wszystkie światła, zaś wraz z biegiem historii poznajemy je coraz lepiej, odsłaniają się przed nami. Czasem w bardzo niespodziewanych rolach.

Więc czemu tylko tyle gwiazdek? Ponieważ męczyły mnie retrospektywne wstawki. Były ciekawe jako osobna historia, lecz ta przeplatanka nie przypadła mi do gustu. W zamyśle retrospekcje miały odsłaniać kawałek historii związanej z teraźniejszością.

Innym aspektem, który mnie uwierał był problem Saszy Załuskiej. Przedstawiony był bardzo wiarygodnie, lecz po kilku książkach z tym samym tematem byłem już nim zmęczony. Jednakże nie biorę tego pod uwagę w ocenie, ale już temat powiązany jak najbardziej.

Pomimo wielu poważnych zastrzeżeń do serii Chyłki ciężko było mi się od niej oderwać. Tutaj ciężko mi się czytało.

Niemniej także w tym przypadku zwracam uwagę na walor edukacyjny. Dobra pozycja, by zobaczyć jak można zbudować bohatera.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27-01-2019, 22:34   #78
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ewelina Dyda - Zła walita

20/48




Uhhh... Dobrze, na czym to ja stanąłem? Na Bondzie. Czas zagłębić się w nieco inny kryminał w nieco egzotycznych klimatach... Tarnobrzega.

Opowieść z niewielkiego miasta, dotycząca detektywa, który nie przypomina Sherlocka Holmesa. Nie jest superinteligentny ani nie superagentem. Jest po prostu Jakubem z Tarnobrzega. Ten zwyczajny chłopak ma swój charakter i urok. No i jest znacznie bliższy każdemu z nas.

Oddajmy mu jednak sprawiedliwość, jest to osobnik na tyle bystry, by dostrzec, że za samobójstwem dziewczyny coś się kryje. Co? Tego dowiecie się z zakończenia.


Iwo Zaniewski - Czego nie słyszał Arne Hilmen

21/48




Od razu wiedziałem, że ta książka będzie nieziemskim gniotem albo czymś rewelacyjnym. Dlaczego?

Wiecie, opowiem wam historię. Krążyłem po sklepie i złapałem ją... w zasadzie od tak. Nie było w niej nic, co mogłoby mnie przyciągnąć. Miałem ją odłożyć, ale skoro już ją złapałem, to przeczytam opis. Przytoczę wam fragment:
"Czego nie słyszał Arne Hilmen to thriller o nietypowej konstrukcji, ponieważ zasadnicze pytanie nie brzmi: „kto zabił?”, ale: „czy w ogóle jakaś zbrodnia została popełniona?”."

Dlatego ją kupiłem.

Jeśli ktoś spodziewa się tu kina akcji, to... nie. Tu akcji nie ma zbyt wiele, zaś nacisk położony jest głównie na powoli rozwijającą się fabułę. Jak mówię powoli, to mam na myśli powoli. Są tam opisy codzienności, gościa gapiącego się na częściowo pomalowaną ścianę, wypraw do sklepu po karmę dla kota.

To wszystko było jednak... oryginalne. Wpisywało się w norweski klimat podczas nocy polarnej w wydaniu przytłoczonego życiem szefa komisariatu. Szaro, buro i ponuro. Ciemno, zimno i do domu daleko.
I nagle śmierć starszej, przestraszonej pani na zawał serca. Umarła po prostu przez własny organizm, który odmówił posłuszeństwa? Może ktoś jej pomógł? A może... coś? Dość długo nie potrafiłem odpowiedzieć na te pytania.

Moja ocena jest diametralnie różna od tych, które przedstawiane są na lubimyczytać. Nie pierwszy raz i nie ostatni.
Wiem, że nie wszystkim się to spodoba. A już z pewnością nikt nie doświadczy pewnego dreszczyku, jeśli nie stworzy klimatu do tego. Wiecie, kiedyś moja znajoma, leżąc na kocu w pełnym słońcu czytała nam na głos Stephena Kinga. Uśmialiśmy się jak na najlepszej komedii.

To nie jest książka do autobusu ani dla osób lubiących wartką akcję. Dla mnie była świetnym doświadczeniem.


Marek Borucki - Wielcy zapomniani. Polacy, którzy zmienili świat. Część 2

22/48




To było dobre. Nie ma się tu nad czym rozwodzić. Poznałem Polki i Polaków o wielkim wpływie na losy świata. Niektórych znałem, większość jednak zupełnie nie.

Wiedzieliście, że Gabriel Narutowicz, oprócz tego, że był przez krótką chwilę prezydentem, był także bardzo cenionym w Szwajcarii inżynierem hydrotechnikiem? Szwajcaria, która raczej nie dysponuje żadnymi surowcami naturalnymi ma... wodę, którą zaprzągł do roboty nie kto inny jak właśnie Gabriel Narutowicz.

Stanisława Ulama, jako człowiek zaznajomiony z lwowską szkołą matematyczną nie sposób nie znać. To był wielki matematyk, który przyczynił się do stworzenia bomby atomowej. Uczestniczył w Projekcie Manhattan.

Dlaczego nie 10? Język nie jest popularnonaukowy. Czasami czułem się jakbym czytał podręcznik do historii. Niemniej warto. Maksymiliana Faktorowicza znanego inaczej jako Max Factor nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Co wspólnego miał Antoni Cierplicki z królową brytyjską? Czym zajmował się Tadeusz Sendzimir? Z jaką postacią książkową kojarzy wam się Julian Ochrowicz? Czym zajmowała się Wanda Błeńska w Ugandzie? Kim był Odo Bujwid? Co wspólnego miała Matylda Krzesińska z ostatnimi Romanowami? Co ma wspólnego z Księżycem Mieczysław Bekker?

Jest tam jeszcze wielu innych. Wielkich, lecz zapomnianych.


Henryk Tomza - Dziennik Legionysty

23/48




Ciężko mi oceniać takie książki. Jak można oceniać historię?

Henryk Tomza napisał o wojnie zupełnie innej niż w powieściach i filmach. Nie ma tu nic epickiego. Poza jedną sceną na Węgrzech (bo gdzieżby indziej?). Są za to podziały, kradzieże wewnątrz Legionów, głód nękający nie wszystkich, niekompetencja, liczne roszady wewnętrzne. Autor całkowicie odziera ten front z patosu, czyni go zupełnie nagim. W przeciwieństwie do innych pozycji przedstawia miejsce, w którym nikt nie chciałby się znaleźć.

Przez większość czasu nie ma akcji, zaś książka jest napisana w formie dzienników, co pozwala podejrzewać, że ingerencja w treść była niewielka. Z tego powodu miejscami ciężko się czyta. Czego jednak spodziewać się po dziennikach z takich miejsc?


Michał Rusinek - Pypcie na języku

24/48




Ubawiłem się przy tym. Przedstawione pypcie zazwyczaj budzą przynajmniej uśmiech, jeśli nie większe rozbawienie. W tej książce znajdziecie odpowiedzi między innymi na pytania takie jak: dlaczego dziecko, bodajże w przedszkolu, powiedziało, że autor tej książki do zbok?

Niestety dowiedziałem się też z jakiej opcji politycznej jest pan Rusinek. Wiedza ta była mi potrzebna jak dziura w moście. Niemniej nawiązania do polityki współczesnej z rejonów centralnej Europy, a konkretnie Polski znajdują się pod sam koniec, nie wcześniej. Można je zatem z łatwością pominąć.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2019, 20:23   #79
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Dobrze, nie będziemy więcej czekać na Leoncoeura i przejdziemy do krótkiego podsumowania, ale najpierw kilka zdań o pozostałych książkach, które miałem przyjemność przeczytać. W formie odpowiadającej bardziej tegorocznemu wyzwaniu...

Andrzej Wardziak - Infekcja

Klasyczna książka o zombie. Początek wydawał mi się ciekawy, więc sięgnąłem po ten twór, ale nie zachwycił mnie. Klasyka klasyków. Nieruchawe, niepełnosprawne intelektualnie zombie zaczynają dominować nad gatunkiem szybszym, sprytniejszym i inteligentniejszym. Darwin zabiłby się własną pięścią.
Aczkolwiek język jest bardzo przystępny i akcja biegnie niemal cały czas. Fanom zombie może się podobać. Ja do nich nie należę.

5/10


Robert J. Szmidt - Pola dawno zapomnianych bitew (seria)


Space opera z pogranicza hard sf. Seria składa się z 5 części: "Toy Land", "Łatwo być Bogiem", "Ucieczka z raju", "Na krawędzi zagłady" i "Zwycięstwo albo śmierć". Łatwo można zauważyć pewną gradację w tytułach, choć pierwszy jest trochę odstający od reszty. Dobrze obrazuje to relację między poszczególnymi tomami.
Pierwszy z wymienionych chronologicznie stoi na pierwszym miejscu, ale jest niekanoniczny, co jest niemalże wprost napisane we wstępie. Niektórzy bohaterowie stanowią literackie odbicie osób rzeczywistych. Bardziej lub mniej znanych.
W skrócie: oddział najlepszych najemników ma dostać się na pilnie strzeżoną planetę w celu... dokonania badań. Chociaż w zasadzie to banda Dantego ma być eskortą dla pani naukowiec.
Pozostałe części opowiadają historię Henryana Święckiego, człowieka o kreatywności wręcz macgyverowskiej wobec rozmaitych rodzajów problemów, jakie rzuca mu pod nogi los.
W tej serii nie znajdziecie mieczy świetlnych ani blasterów. Jest za to mnóstwo nietypowych okrętów w kształcie cygara, starć kosmicznych, którym towarzyszą nietypowe strategie i taktyki właściwe warunkom panującym w przestrzeni kosmicznej czy intryg.

Soczyste 8/10


Tim Lebbon - Świt Jedi. W nicość

Źle się zaczęła moja przygoda ze światem Star Wars, który tak bardzo lubię. Czasami fabuła była naciągnięta jak majtki na głowę, a czasami w pełni wiarygodna i ciekawa. Sam koncept miał duży potencjał. Tim Lebbon postanowił opisać czasy, w których podział na Jedi i Sithów nie istniał. Pomijam, że ten podział jest bardzo krzywdzący dla uniwersum Star Wars ze względu na znaczne, znaczne, znaczne okrojenie świata.
Istnieje nie tylko Moc. Istnieje coś jeszcze. To są czasy, gdy alchemia, która tak lubowali się w Sithowie w Starej Republice była dziedziną nauki, a Użytkownicy Mocy byli zobowiązani do balansowania na krawędzi Jasnej i Ciemnej Strony.
Niewykorzystany potencjał.

5/10


John Jackson Miller - Zaginione Plemię Sithów

Czas akcji książki to lata życia Nagi Sadowa. Statek Sithów rozbija się na nieznanej planecie. Od tamtej pory są zdani tylko na siebie i muszą przeżyć. Nie byłby to pomysł za grosz oryginalny, gdyby nie fakt, że został pociągnięty dalej niż większość pisarzy się zapuszcza. Akcja książki kończy się wieki później niż się rozpoczęła. W jej trakcie towarzyszymy wzlotom i upadkom cywilizacji budowanej od początku, jednakże z wiedzą wyprzedzającą możliwości jej wykorzystania ze względu na poważne niedostatki w metalicznych zasobach planety.
W zasadzie jest to zbiór opowieści rozciągniętych w czasie, a jednak ściśle ze sobą połączonych.

7/10


Drew Karpyshyn - Revan


Drew Karpyshyn. Na tym mogę zakończyć ocenę książki. Ktoś nie zna tego człowieka? A jak powiem Mass Effect w wersji książkowej i trylogii komputerowej?
Oto autor, od którego można śmiało kupić wszystko i wiedzieć, że będzie to dobre. Tak jest też w tym przypadku.
Revan to osobnik niezwykle potężny w Mocy. Był zarówno po Jasnej, jak również Ciemnej Stronie. Tym razem zmaga się z przebłyskami bardzo mrocznej pamięci, która może być zarówno wspomnieniem jak i objawieniem zesłanym przez Moc. Lub jednym i drugim.
Wyrusza na poszukiwanie własnej przeszłości, potęgi i zmierzyć się z olbrzymim zagrożeniem. Kto zna Karpyshyna wie, że niekoniecznie na samym końcu kryje się tęczowa kraina z garncami złota albo otchłanie bez powrotu. Zakończenie jest bardziej złożone.

7,5/10


4. Paul S. Kemp - Oszukani



Starej Republiki ciąg dalszy!
Kto twierdzi, że życie Sitha jest wewnętrznie prostsze niż Jedi, z pewnością nie czytał "Oszukanych". Historia przedstawia ambitnego, żądnego władzy i potężnego Sitha oraz młodą Jedi powiązaną bardzo silną więzią ze swoim Mistrzem.
Nic powiem nic więcej o fabule ponad to, że jest tu przedstawiona walka między dwoma stronami Mocy, zmagania wewnętrzne oraz rozmaite zewnętrzne. Świetnie udało się utrzymać klimat Starej Republiki.

7/10


Joe Schriber - Czerwone Żniwa


Star Zombie Wars. Dziwne połączenie, dziwna książka. Nie lubię zombie i tych klimatów, zaś ta książka nie zmieniła mojego poglądu. Jednak trzeba oddać Schriberowi, że są to najbardziej sensowni nieumarli, jakich widziałem. Trzyma się też kupy kwestia zarażania, ponieważ nie mamy tutaj do czynienia z powolnymi kreaturami, których prędkość sugeruje brak możliwości złapania przeziębienia, nie mówiąc już o człowieku, a jednak jakimś niewytłumaczalnym cudem udaje im się capnąć innych.
Tutaj to inna bajka. Coś dla fanów chodzących trupów bardziej niż dla miłośników Star Wars, chociaż ci drudzy też znajdą coś dla siebie.

6/10


Luca D'Andrea - Lissy


Takiej książki jeszcze nie czytałem. Nigdy. O niczym to nie świadczy, ponieważ na koncie mam niewielką ilość thrillerów, jednakże czuć, że nie jest to styl pisania, do jakiego przywykłem.
Zwykle eksplorujemy czytelniczo autorów amerykańskich, angielskich, polskich, skandynawskich i rosyjskich. Być może nawet w tej kolejności. Nigdy nie czytałem skandynawskiej prozy, aczkolwiek słyszałem, że wyczuwa się zupełnie inny styl pisania. Podobnie jest tutaj.
Gdybym miał powiedzieć o czym jest ta książka, powiedziałbym: o złu. Tutaj nasuwa się piosenka Grzegorza Markowskiego - "Zło".

"Szło zło przez świat, miało zwykłą twarz."

Luca D'Andrea opisał zło z tak wielu stron, że niemal trywialnym i groteskowym wydaje się podciąganie każdego rodzaju pod jedno tylko słowo opisujące całą gromadę. Wraz z odkrywaniem historii pojawia się kolejne zło, a potem kolejne i jeszcze jedno. Do samego końca.
Bardzo mroczna książka. Taki mrok w świetle dnia.

8,5/10


Frank Herbert - Diuna (seria - 2 tomy)


Jest to science fiction, w którym nie ma mieczy świetlnych ani latania po kosmosie statkami. Broń laserowa to jedynie pojawiający się sporadycznie rekwizyt.
To jest jedna z najgenialniejszych książek, jakie kiedykolwiek czytałem. Roger Zelazny - "Kroniki Amberu", Steven Erikson - "Malazańska Księga Poległych" i "Frank Herbert" - Diuna. Niekoniecznie w tej kolejności. Herbert rozwalił mi mózg w drobne strzępy.
Kiedyś przeczytałem pierwszą część i myślałem, że rozumiem. Ni chu chu, nie ma takiej opcji. Wtedy nie zrozumiałem prawie nic. Kiedy skończyłem na końcu rozdziału, a za jakiś czas ponownie chwyciłem książkę i zacząłem czytać, nierzadko było tak, że przebrnąłem przez pierwsze linijki stanowiące zamkniętą całość pochodzącą z jakichś ksiąg jednej z postaci lub sentencja innej i zatrzymywałem się. Musiałem pomyśleć o tym, co właśnie przeczytałem. Na tym kończyła się lektura na kilkanaście minut.
Frank Herbert garściami czerpie z islamu, ale po uważnym wczytaniu się widać, że jest to tylko otoczka. Na tej bazie został zbudowany świat. Wnętrzem jest oświecenie. I to jest kluczem do zrozumienia tej książki.

10/10


Czas na podsumowanie.

  1. Alaron Elessedil - 38/48
  2. Leoncoeur - 27/24
  3. Pipboy79 - 19/12
  4. sunellica - 13/18; Caleb - 13/?
  5. Micas - 8/7
  6. Avitto - 3/7

Gratuluję wszystkim i chciałbym podkreślić jedną, ważną rzecz. Podsumowanie było wyłącznie na podstawie zamieszczonych postów z opisem książek. Wiem, że Leoncoeur miał bodajże jeszcze jedną książkę do dodania, zaś Avitto w dyskusjach wspominał o problemach z pisaniem recenzji.
Także nie przywiązujmy się do tych liczb.

Jeszcze raz gratuluję! Spis treści będzie uaktualniony
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172