Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2019, 14:16   #239
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

Robin postanowiła ustrzelić po drodze zająca i ruszyła za Acierno. Dogoniła ich sporo później. Obeszła grupę i wyszła na drogę przed nimi.
- Gdzie się zgubiliście? Czekam na was i czekam. Spójrzcie, obiad nam upolowałam.
- Potrzeba będzie więcej, żeby nas wykarmić
- fuknął Acierno. Zrobimy tu krótką przerwę i ruszamy dalej - machnął ręką i udał się spocząć pod drzewem. Rudolf wyciągnął z plecaka piwo i zaproponował towarzyszom (również ludziom Acierno, ale nie samemu szlachetce).
- Nie mieliśmy okazji się przedstawić. Rudolf Bednarz jestem - skinął do pozostałych. Z tej grupy znał tylko Robin. - Już wcześniej walczyłem z tymi bydłokradami. Niestety, część naszej grupy zniknęła, część nas zdradziła, a część po prostu nie potrafiła walczyć - westchnął. - Trochę się martwię, że sytuacja się powtórzy - dodał ciszej, żeby Vincenze go nie usłyszał, wskazując równocześnie ręką w stronę, gdzie pozostawili resztę ich grupy pościgowej. - A was co sprowadziło do Kreutzhofen i na tę wyprawę?
- No właśnie widać, że ta wasza grupa przednia i już swe zachowanie powtórzyła. Część znowu zniknęła, część pewnie nie potrafi walczyć…
- wymownie spojrzał ochroniarz Acierno po pozostałych -... ale jeśli który jeszcze zdradzić chce, to ubije - odparł ignorując przedstawianie się, a także pozostałe pytania Rudolfa.
Rudolf westchnął w duchu. Jaki pan, taki kram… spojrzał na nieznaną mu wcześniej kobietę wyczekująco. Dziewczyna uśmiechnęła się miło, ale niepewnie. Ostatnie wydarzenia dość jej na mąciły w głowie.
- Jestem Fay Ayinger. Pan Hrabia zabrał mnie na wyprawę, abym przygotowywała wszystkim posiłki - popatrzyła na broń bednarza - Na tym w zasadzie znam się najlepiej. I na warzeniu piwa.
- Hrabia? Acierno to nie hrabia. To jakiś tileańczyk. Przyjechaliście z nim do Kreutzhofen?

Dziewczyna zmarszczyła brwi
- Nic mi nie wiadomo o tym, że tileańczycy nie mogą być hrabiami. Płaci za gotowanie - stuknęła palcem we wnętrze dłoni - jeśli pensja jest na miejscu mogę go nawet nazywać królem. Przedstawił się jednak jako hrabia - wyszczerzyła zęby. Bardzo ładne i w komplecie.
- Dobrze go znacie? Długo już dla niego pracujecie?
- Cały jeden dzień. A w zasadzie to przedpołudnie. Szukałam pracy i uznałam, że hrabia ma i pieniądze i coś ambitniejszego niż gotowanie kaszy ze skwarkami. Jego historia jest dla mnie nie mniejszą zagadką niż twoja
- znów się uśmiechnęła. Znów ładnie.
- Ha, ciekawe - Rudolf potarł zarost, wydając się ignorować ostatnią część wypowiedzi. - Eh, i znowu trzeba ruszać - mruknął, gdy Acierno zarządził dalszy marsz. Fay podeszła do łowczyni nawiązując kontakt wzrokowy i czekając, aż pozostali się oddalą.
- Czy może spotkałaś i pomogłaś Abelardowi?
- Spotkałam. Jego modlitwy pomogły mu się uwolnić.


 
Gladin jest offline